JARRELL MILLER ZASTOPOWAŁ BROWNE'A
Na ringu blisko 300 kilogramów, prawdziwa waga ciężka. Jarrell Miller (26-0-1, 22 KO) przełamał i zastopował Lucasa Browne'a (31-4, 27 KO).
W pierwsze rundzie obaj trochę poczłapali, wyprowadzili kilka obszernych, niecelnych sierpów i widać było, że czują do siebie respekt. Po przerwie "Big Baby" narzucił pressing, zaczął spychać rywala na liny, obaj nieco się otworzyli, zaczęli trafiać w półdystansie i jasne stało się, że to nie potrwa pełnego dystansu. Silniejszy fizycznie wydawał się Amerykanin, ale to Australijczyk w drugiej odsłonie bił dokładniej i celniej, szczególnie prawym sierpowym.
Po przerwie Miller zmienił nieco taktykę i konsekwentnie bił lewym hakiem w okolice wątroby. Browne polował z kolei prawą kontrą na górę. W Czwartym starciu obaj poszli na przełamanie. Nie szczędzili sobie bardzo ciężkich ciosów, zapominając o defensywie. W końcówce Miller zaczął przełamywać przeciwnika, ale przeszkodził mu gong na przerwę. Kolejne trzy minuty to dalsza wojna w półdystansie, ale już bardziej wyrównana, wszak obaj łapali drugi oddech.
W połowie szóstej rundy "Big Baby" podkręcił w końcu tempo i po serii sierpów przy linach w końcu doprowadził wyczerpanego Australijczyka do nokdaunu. Po liczeniu do ośmiu Miller władował jeszcze kilka sierpów i było po wszystkim.
Browne to już rozbity wrak, on sam też o tym wie. Pewnie jeszcze da kilka walk w ramach sprzedaży rekordu, ale nie ma co zawracać sobie nim głowy. U Millera zastanawia też odporność na ciosy. A właściwie to, jak długo będzie jeszcze w stanie w taki sposób przyjmować. Bo przyjmować będzie, przy takich gabarytach nie da się porządnie osłonić.
Ale styl robi walkę...
To tylko Twoje przypuszczenia, choć nie ukrywam że wszelkie ku temu predyspozycje miał. No ale tego sie nie dowiemy, bo gościu wolał pożreć pół apteki.
Niekoniecznie. On ma chyba problem z tym że od dawna jest czystszy niż reszta, ale może mieć zwyczajnie w tłuszczu skumulowane środki różne...
Ciężko mu będzie przejść badania antydopingowe...
https://youtu.be/6NeIjAKE97k
To tylko Twoje przypuszczenia
*
*
*
No nie wiem, nie wiem. Mowa ciała i te sprawy na F2F, Miller na bombie życia pod kątem koksu, agresja wyjebana do granic. Joshua w US w ringu wyglądał jakby mu się jajka po ringu rozsypały i musiał ich na kolanach szukać jak już przyszło co do czego czyli realnej walki, a nie rozstrzelania gościa na dystans w tempie i dystansie jaki lubi. Tucznik by na niego wsiadł, przyjął/zamortyzował to co ma w 1-3 rundzie i potem by była rzeźnia. Nie wytrzymałby tempa i siły Millera będąc w takiej formie psychicznej w jakiej był z Ruizem. Tak, przypuszczenia, ale dobrze dla Joshui i Edka, że wtedy wpadł, bo Ruiz mimo że zrobił to co zrobił to głównie zgasił go pojedynczymi ciosami i zostawił pole do rewanżu, który na obsranych gaciach Joshua wygrał. Miller nie pozostawiłby znaku zapytania, bo Joshua w tej walce by nie miał takiego pola do popisu w kwestii poddania, zwyczajnie by spuchł mocno i został zawieszony na linach i po lawinie ciosów ostatecznie poddany.
Ciekawe na ile byłaby dyskwalifikacja skoro będąc na sterydach zniszczyłby złote jajo Hearna. Co do przyszłości tucznika to niestety również mam obawy że będzie walczył na koksie u arabów. Taki Pudzian potrafił przestał brać i doszedł tam gdzie jest ciężkimi treningami ale prosiak dalej wali w siebie co się da.
*
*
*
Ja jestem naprawdę zdziwiony jak niektórzy ludzie lubią wierzyć w świętego Mikołaja. Moj syn ma w ostatnie święta miał 4,5 roku i to chyba ostatni rok kiedy jeszcze udało się to przemycić i całość "trzymałą się kupy" kiedy te prezenty po zaśnięciu mu podłożyłem. Przyszły rok to już raczej się nie uda i tyle. Tak samo ludzie tyle lat oglądający boks nadal w to wierzą... rozumiem jak jesteś nowy i wierzysz w czystość sportu, sport jako idea, sport to zdrowie, itd. Ludzie, nie byłoby takich klasyków jak Evan Fields vs. Riddick Bowe bez koksu (ależ walki cruisera z cięzkim!). 15 rundowych walk i okładania się po mordach. Ali - Frazier... nie można negować historii boksu i być happy, że kogoś tam udało się złapać, bo miał chujowy team i zabrakło profesjonalizmu.
Problem polega na tym, że przed walką z Joshuą Miller był na bombie i wszyscy o tym wiedzieli. Dlatego Hearn wziął tę walkę. Bo tam była opcja zerojedynkowa. Albo Miller rezygnuje z dopingu i wtedy z Joshuą przegrywa, albo nie rezygnuje i wpada. Teraz koksowanie uchodzi mu na sucho, bo walczy w Dubaju, który stał się neutralnym gruntem, na którym Amerykanie i Rosjanie mogą przestać udawać, że się nienawidzą i uprawiać ulubiony "bussines as usual".
Dlatego na takich rosyjskich galach firmowanych przez Mayweathera, gdzie pewnie w jakiejś dyskretnej, honorowej loży siedział sobie Kadyrow, Miller może pohulać. Bo cały ten Dubaj to taka szara strefa. Każdemu tam dobrze. Wspomniany Kadyrow ma swój nieduży pałacyk, można spotkać funfla Fury'ego Kinahana i wszystkich możliwych carskich oligarchów i propagandzistów. Pewnie nie brakuje też chińskich i latynoskich gangsterów, których słabo znam, więc nie wymienię.
Ale to wszystko działa tylko w "wolnym mieście Dubaj". Jak się Miller stamtąd ruszy do Europy albo USA i będzie chciał walczyć z kimś poważnym, to od razu go przetestują i znów zaliczy wpadkę. Dlatego o walce z Joe Joyce'm możesz zapomnieć. Ale z jakimś zapleczem czołówki, które będzie chciało spróbować szczęścia za pieniądze szejków może powalczyć.
Problem polega na tym, że przed walką z Joshuą Miller był na bombie i wszyscy o tym wiedzieli. Dlatego Hearn wziął tę walkę. Bo tam była opcja zerojedynkowa. Albo Miller rezygnuje z dopingu i wtedy z Joshuą przegrywa, albo nie rezygnuje i wpada.
*
*
*
Byłeś blisko ludzi i na sali. Serio, jakby Miller zrezygnował z "bomby" odpowiednio wcześnie będąc jednak cały czas w treningu i przygotowując się "na sucho" do tej walki to bomba by tak znacząco spadłą (zakładając, że nic nie wykryją)? Ja myślę, że by pojechał "siłą rozpędu".
*
*
*
Hitem by było jakbyś tu pisał tylko wiersze. No hard feelings, ale lubię Twoje rymowanki.
*
*
*
Kurwa, sto lat Cię nie widziałem... jak tam Kliczko-Solis? xD
Solis dawno na emeryturze.
*
*
*
Nie, to byłeś jednak Ty, pamiętam xD Blow by blow Kliczko-Lewis, to było niesamowite... Wklej to tutaj przy okazji walki, która zbiera medialne żniwo, niech się młodsi kibice boksu uczą.
Przykro mi, to nie ja.
*
*
*
brofist anyway.
Nie opisywałem nigdy walki Kliczko-Lewis.
Pomyliłeś mnie z kimś. Opisy walk zawodowych Solisa i dział poświęcony tylko jemu jest na forum. A opis bieżących walk świetnie robi np. Pan Hugo. Jego opisy powinny wystarczyć w zupełności nowo-kibicom.
Dobra, wróciłem z treningu. Co do Millera, myślę że na sucho to on by się w żaden sposób nie wyrobił tlenowo. To kwestia biochemii. On w czasie walki z Joshuą zamierzał ważyć 150 kilo, albo więcej. Jest fizycznie nierealne, żeby jego układ krwionośny bez EPO-podobnego wspomagania był w stanie go dotlenić przy prezentowanym przez niego tempie walki i przyspieszeniach, jakie prezentował. Wytrzymałby tak 3, no dobra, maksymalnie 5 rund. Joshua by to przeczekał na wstecznym, przewalczył tak całą walkę z Parkerem.
I ten jego doping musi być naprawdę dobry. Sam jestem od niego trochę niższy, ważę około 90 kilo. Jak kiedyś założyłem 30 kilogramową ołowianą kamizelkę, to po trzech rundach byłem fioletowy, miałem stan przedzawałowy i achillesy płaczące z bólu. A też byłem na "koksie", w postaci końskiej dawki antyastmatyków. Więc sorry, ale Miller musi brać coś potężnego na zwiększenie wydolności tlenowej a do tego sterydy, żeby nie pozrywać ścięgien i zaczepów mięśni. Według mnie nie ma opcji, żeby on "na czysto" walczył nawet tak, jak walczył wczoraj.
Takie jest moje zdanie.
Serio coś trenujesz? 120 kilo (90+ kamizelka) to nie jest dużo. Albo zmyślasz że trenujesz, abo jedziesz na koksie i nie umiesz bez niego (ciężko odstawić podobno koks, ja nie brałem nigdy dopingu bo po co ale tak mówią), albo nie masz predyspozycji do sportu.
https://www.youtube.com/watch?v=Qfx5ltSzQVY
Swoją drogą Lance Armstrong miałby godnego przeciwnika na polu turbo stymulacji.
Stolica
@Esh
Masz rację, nic nie trenuję, siedzę na kanapie, żłopię browce, wpierniczam frytki i hambuksy, do tego koksuję, biorę clenbuterol, sterydy i dlatego mam kondycję tylko na to, żeby wleźć na 3 piętro. Jak wyżej, to potrzebuję dźwigu, albo nie wchodzę. A tutaj piszę, żeby się dowartościować i wmówić wszystkim, że jestem maczo. I mam dużego, chociaż mam małego. Teraz na chwilę odejdę, bo muszę się wypłakać :)
Napisałem tam w temacie gali ale mi nie odpisałeś. Policzyłeś koszty na ~10.000 zł i dlatego nie chcesz jechać. Nie byłem jeszcze na gali bokserskiej i chętnie bym się wybrał.
Zrobimy tak ... Ja to ogarnę, pojedziemy razem, gala się zamknie w 1.500 zł za nas dwóch.
Co o tym myślisz?
Jeśli coś trenujesz i 120 kilo dla ciebie to dużo, to po prostu masz złych doradców, albo może marzysz o sylwetce piłkarza? Może się naczytałeś bredni o tym, że niskie BMI jest zdrowe?
Gdybym był trenerem boksu, to bym bardziej wolał prowadzić karierę bokserska Millera niż twoją.
Dobra, odpowiem ci, bo nie dasz spokoju. Więc tak, ja trenowałem całe życie, walki wszelkie, w tym boks. To życie było dłuuugie i teraz jestem już zwyczajnie stary. Boksu jako takiego trenować już nie mogę, nigdy. Też bardzo boleję, ale sorry, tak wyszło. Teraz trenuję coś innego, coś, co jest do boksu na tyle zbliżone, że nie cierpię na syndrom odstawienia, ale nie ma elementów, których robić nie mogę.
Budowa - naturalnie powinienem walczyć w średniej/super średniej i w takich wagach walczyłem, kiedy walczyłem. Z wiekiem człowiek nabiera masy, w moim przypadku głównie mięśniowej, więc teraz jestem cruiser, ale z kośćcem i ścięgnami średniego. Więc tak, jak dorzucę dodatkowe 30 kilo, to wiek i waga mnie mordują, nawet jeśli się nakoksuję wziewnymi antyastmatykami. Gdybym dorzucił clenbuterol i nie wiem, może oxandrolon, to byłoby lepiej. I oddechowo i "ścięgnowo", ale nie będę koksował tylko po to, żeby komukolwiek coś udowadniać. Clen to sobie mogę brać w sezonie smogowym, jak nie ma czym oddychać.
Tyle. Co do treningów, trenuję codziennie, dwie i pół godziny - wytrzymałościówkę. I raz w tygodniu ten erzac boksu, żeby nie zardzewieć, wyłącznie dla siebie.
Napisałem tam w temacie gali ale mi nie odpisałeś. Policzyłeś koszty na ~10.000 zł i dlatego nie chcesz jechać. Nie byłem jeszcze na gali bokserskiej i chętnie bym się wybrał.
Zrobimy tak ... Ja to ogarnę, pojedziemy razem, gala się zamknie w 1.500 zł za nas dwóch.
Co o tym myślisz?
*
*
*
Jeżeli piszesz o gali w Rzeszowie to tak, przesadziłem z kosztami rzeczywiście. Za 10k (bilety + dojazd z Wawy) to musielibyśmy doliczyć dziwki (od łebka), które byłyby ok z tym żeby im napluć do pyska, a potem ciągnąc je za włosy wyruchać. Co do samej gali to nie, nie zapłaczę za bilet 4k za siedzenie. Nie jesteśmy na gali Mayweathera. 1,5k jeszcze, jako tako biorąc pod uwagę undercard... i tylko za siedzenie na trybunie, bo z sali na krzesełku słabo widać i te miejsca są przereklamowane.
Chciałbym jechać z Tobą, bo w sumie brakuje mi tego męskiego braterstwa jak za dawnych lat kiedy byłem gówniarzem. Męska przyjaźć uczucie do kobiety. Zawsze i wszędzie. Nie wyobrażaj sobie tylko za dużo.
https://www.youtube.com/watch?v=pEdhYYTp7lc&ab_channel=G.R.O.
@Nietrzeźwy
Stolica
*
*
*
No i kurwa w takich sytuacjach brakuje mi na tej stronie PM. Nie chcę ciągnąć za język na forum, bo się znajdą chorzy stalkerzy zawsze, ale bliżej Bielan i KP Fieldorfa czy druga strona Wisły. Byśmy się na jakiś "szparing" umówili :)
Przesadzasz z tymi kosztami. Podaję moje wyliczenia.
200 zł paliwo (w obie strony) (zakładam, że pojedziemy samochodem)
100 zł amortyzacja samochodu
150 zł za nocleg w Rzeszowie, dla 1 osoby, ja mogę spać w samochodzie, nie bój żaby, samochodu nie ukradnę, zresztą możesz mi wyjąć kluczyki a jak mimo wszystko będziesz miał obawy to mogę się przespać na ławeczce obok samochodu, wieczory są ciepłe. Tak czy siak samochód będę miał na oku i zaoszczędzisz na parkingu
30 zł na alkohol, trzy czteropaki Warki Strong (czyli po 6 piw na łeb), na Warkę w czteropaku jest teraz rabat w Żabce i wychodzi 2.50 za sztukę czyli 12 sztuk to będzie 30 zł, nie bój, że podrożeje, mam zapasy porobione w piwnicy na 3 miesiące
34 zł na fajki, po paczce na łeb chyba starczy no chyba, że jarasz jak smok to wtedy trzeba 10 zł doliczyć
60 zł na zagrychę wieczorem i rano na jakiegoś hotdoga na stacji benzynowe, ja nie muszę mieć nic kupowane, coś sobie przygotuję w domu
200 zł na tą dziwkę skoro się upierasz, wystarczy jedna, ja nie potrzebuję, jakoś dam sobie radę samodzielnie
750 za za bilet, mam nadzieję, że tyle wystarczy
Czyli jak widzisz razem wychodzi 1500 zł na 2 osoby.
https://www.youtube.com/watch?v=tdktXef79Zs
Dla jasności, ja nie potrzebuję biletu. Postaram się wejść bez biletu, mam w tym spore doświadczenie. A jeżeli mi się nie uda to posiedzę na zewnątrz, popilnuję samochodu i będę obserwował lachony, które przyjadą na galę zadawać szyku swoim tzw. miśkom. A wieczorem, przy piwku, opowiesz mi co się działo na gali.
Gdzie widzisz błąd w moich obliczeniach? Wychodzi 1500 na dwóch czyli 750zł od osoby.
Bielany są w moim zasięgu. Jak się zrobi cieplej, możemy się spiknąć. Alkoholu nie piję, tak jak pisałem, boksować już nie mogę, ale możemy potańczyć w mojej obecnej dyscyplinie. Może ci się kiedyś przydać :)