OSPAŁY PASCAL PRZEGRAŁ ELIMINATOR IBF Z MAŁO ZNANYM EIFERTEM
Sensacja w Kanadzie. Mało znany Michael Eifert (12-1, 4 KO), który na ringach olimpijskich przegrywał choćby z Łukaszem Staniochem, pokonał Jeana Pascala (36-7-1, 20 KO) i nabył status obowiązkowego challengera do pasa IBF wagi półciężkiej.
Urodzony na Haiti Kanadyjczyk od początku jakby lekceważąco podszedł do rywala. W pierwszych minutach oddał zupełnie inicjatywę, próbując go złapać jakimś pojedynczym, mocnym sierpem. Dodajmy bardzo obszernym sierpem... Opierniczany w narożniku były mistrz dopiero w czwartej rundzie zaczął wywierać pressing i atakować, ale rozgrzany i dobrze dysponowany Niemiec kontrował go lewym prostym, sięgał długim prawym, a jak te ciosy nie wchodziły, to wydłużał serię i do 3-4 uderzeń, trafiając regularnie lewym sierpowym kończącym kombinację.
Pascal w końcu doszedł do głosu w siódmym starciu. Zapędził przeciwnika na liny, tam kilka racy uderzył mocnym hakiem na korpus, znalazł również lukę w gardzie i wydawało się, że przełamuje niedocenianego oponenta. Nic z tego. Po krótkim kryzysie Eifert od ósmej rundy znów dyktował w ringu warunki i tak już było do samego końca. Sędziowie i tak byli łaskawi dla reprezentanta gospodarzy, ale jednogłośnie wskazali na Niemca - 118:110, 117:111 i zbyt nisko 115:113. Tak oto Michael Eifert zapewnił sobie walkę mistrzowską. A Artur Beterbijew (19-0, 19 KO) zapewne tylko uśmiechnął się pod nosem, bo szykuje się dla niego łatwa obrona obowiązkowa z ramienia International Boxing Federation...
Wcześniej Joseph Ward (9-1, 5 KO) - gwiazda ringów olimpijskich w wadze półciężkiej, już w pierwszej rundzie zastopował niepokonanego dotąd Mario Andrade Rodrigueza (7-1, 4 KO).