CALLUM SMITH POCZEKA NA WALKĘ Z BETERBIJEWEM, STĘPIEŃ NA AUCIE
Trzy dni temu Callum Smith (29-1, 21 KO) wycofał się z walki z Pawłem Stępniem. I wcale nie zamierza dać Polakowi szansy.
Były mistrz świata kategorii super średniej jest obowiązkowym pretendentem do pasa WBC wagi półciężkiej. Starcie z pięściarzem ze Szczecina miało być ostatnim przystankiem przed Arturem Beterbijewem (19-0, 19 KO). Teraz jednak Anglik chce zaczekać na mistrzowską szansę.
- Ta kontuzja wykluczy Calluma na siedem-osiem tygodni. Nie lekceważyliśmy Stępnia, ale on miał być tylko przystankiem przed walką z Beterbijewem. Teraz wygląda na to, że Smith z marszu przystąpi do pojedynku z Beterbijewem. Trochę odpocznie i zacznie przygotowania do mistrzowskiej walki - przyznaje Eddie Hearn, promotor Brytyjczyka.
Przypomnijmy, że Smith nabył status challengera pokonując w sierpniu Mathieu Bauderlique'a (KO 4).
Jak go nie stać, to po co zgromadził tylu bokserów, których nie jest w stanie sensownie zagospodarować. Niektórym czasami stwarza jakąś szanse (i to wcale nie tym najlepszym), ale inni marnują się i to bezpowrotnie, bo czas leci. Jonak, Łaszczyk, Sulęcki, Balski. Czy Stępień ma być kolejnym? On już jest ponad 5 lat w KP, ma 32 lata i ciągle jest "wiecznym prospektem" bez szansy na wykazanie się.
Z perspektywy zawodnika, który chce coś osiągnąć jest alternatywa: albo rzuca dotychczasowe życie i wyjeżdża z Polski i jedzie na zasadzie "czym dalej, tym lepiej" albo zostaje w kraju i bierze najbardziej wpływowego promotora dostępnego na naszym rynku - Wasyla. Trudno jednak nie przyznać ci racji. Nie chodzi mi jednak o tłumaczenie Wasyla (on zawsze sam robi to bardzo gorliwie) chodzi o to jaka jest u nas chujnia. I pomyśleć, że kiedyś przy jeszcze większej chujni krytykowało się Michalczewskiego.