KABAYEL WSTAŁ Z DESEK I ODZYSKAŁ PAS MISTRZA EUROPY WAGI CIĘŻKIEJ
Redakcja, Informacja własna
2023-03-04
Agit Kabayel (23-0, 15 KO) po raz drugi mistrzem Europy wagi ciężkiej. Ale łatwo nie było, przez moment bowiem stał nad krawędzią.
Naprzeciw Niemca stanął Chorwat Agron Smakici (19-2, 17 KO). Kibice zobaczyli w Bochum, krótką, ale bardzo treściwą wojnę ringową.
Obaj zaczęli bardzo ostro, zapominając o defensywie. W pewnym momencie Smakici posłał faworyta na deski. Ale Kabayel powstał, przetrwał kryzys i sam zastopował przeciwnika. A wszystko w niecałe trzy rundy...
Tym samym Kabayel - autor najszybszego nokautu na polskich ringach (wideo poniżej), zasiadał już na tronie EBU w latach 2017-19.
Kabayel niby dał równy pojedynek z Chisorą, ale dla mnie nie byłby faworytem z wymienionymi. Machmudow go stłamsi, Kosobucki prawdopodobnie zabierze do szkoły. IMO nie bylyby to ciekawe walki. Co innego Wardley, z tym że jeśli z Wardelyem dałby się tak trafić, to byłoby po zawodach.
Ja chętnie zobaczyłbym Kabayela albo z gościem boksującym na zasięgu, typu Ajagba, albo z innym agresywnym swarmerem, typu Demirezen.
Demirezen to dla mnie "fałszywy swarmer", bo niby pcha się do półdystansu, ale tak, żeby tam nie trafić. A jak trafi, to szybko klinczuje. Najlepszy jego ciosy to krzyżowe z dystansu, którymi mocno porozbijał Kownackiego.
Jego walka z Kabayelem byłaby pasjonująca, ale pewnie do niej nie dojdzie, bo jeden to Kurd, a drugi Turek. Po walce na trybunach i ulicach mogłyby się zacząć dziać straszne rzeczy. Myślę o zachodniej Europie, bo w USA to może nie.
IBF zapewne zgłosi się z zapytaniem do owych panów.
Walka z Hrgoviciem byłaby bardzo ciekawa, bez wyraźnego faworyta, za to z dodatkowym akcentem zemsty za Smakiciego. Oby do niej doszło, bo za bardzo nie widzę wielu chętnych na pojedynek z Kabayelem.
Ciekawy typ - uważasz, że Niemiec mocny, czy Chorwat słaby? Dla mnie Hrgovic znaczącym faworytem.
Sam mam narzeczoną z Indonezji i nie jestem rasistą ale chodzi mi tu bardziej o wydziedziczanie etniczno-kulturowe które już od dawna następuje, a sport jest tylko jednym z tego przykładów.
No i widzicie, że USA jest zwolnione z tego typu rozliczeń/rozważań kto kogo reprezentuje. Fakt, ze ja Amerykanów ockąd pamiętam nie traktuję jak naród tylko jako społeczeństwo i nie ważne ile patetycznych filmów z nadętym salutowaniem nakręcą to nic tego nie zmieni. Zresztą nawet jakiś przywódca Ku Kux Klanu też to stwierdził w jakimś dokumencie o ich organizacji - i to wprost, że Amerykanie to społeczeństwo a nie naród. A dawne potęgi kolonialne (bądź nawet nie potęgi, tylko kraje posiadające niegdyś kolonie) przy współczesnej globalizacji nie są już czyste etnicznie. I dlaczego nie miałoby się to przekładać na sport?
nie, to społeczeństwo, które rękoma i nogami zapiera się, że jest narodem. A uczciwie biorąc te wszystkie symbole narodowe, które są tam wszechobecne (gacie z flagą to ich wynalazek), popkultura, kultura, propaganda służąca pokazywaniu Amerykanów jako naród to wszystko tylko zabiegi. Tam zawsze były podziały, Amerykanie anglosascy uważają się za prawdziwych Amerykanów, Chińczyków którzy napływali do USA tak samo jak oni już bardzo długo nie, rdzenni Indianie w rezerwatach, czarni z prawem wolności osobistej dopiero od kilku pokoleń a ci co szturmowali Kapitol wskazaliby drugą połowę społeczeństwa jako tych, których za Amerykanów nie uważają. O Meksykanach już nie wspomnę. Jeszcze na początku XX wieku również nasi rodacy płynęli statkami i mogli liczyć na obywatelstwo, po 1924 roku Ellis Island stała się wyspą dla uchodźców z łatką wrogiego elementu. I kto o tym decydował? Niby Amerykanie - rodowici ... od aż :) trzech czy nawet dwóch pokoleń. A prawda jest taka, że rdzenni mieszkańcy bądź potomkowie sprowadzanych siłą niewolników nabywali prawa obywatelskie dopiero w XX wieku - formalnie i nieformalnie - bo to jest istotne, nie ważne czy formalnie Afroamerykanin miał już prawa wyborcze skoro nie mógł jechać w komunikacji miejskiej obok białych, czy wejść do knajpy dla białych. A Indianie to mieli sytuację podobną do tej naszego pokolenia kolumbów np w okupowanej przez Niemców Warszawie - jaką krwawą jatka się to skończyło wszyscy wiemy. Gdzie tutaj wspólna historia po tej samej stronie? Gdzie te wspólne podstawy historyczne, kulturowe charakterystyczne dla narodu? Jakieś tam zalążki są - tyle tylko czy wystarczające do tytułowania tego społeczeństwa narodem? Jest jeszcze druga strona medalu, której przykładem są Amerykanie od "trzech dni z podróżą" tacy jak Arnold, Kamala czy Barack, którzy doszli do najpoważniejszych stanowisk w tym społeczeństwie z ambicją narodu.
ogólnie to masz styl wypowiedzi jak Król Julian :) i z tymi Grekami to mnie rozbawiłeś i przekonałeś :)
To że nie ma w elicie etnicznie niemieckich bokserów, to stwierdzenie faktu, nie krytyka.