MEYNA PRZEJECHAŁ SIĘ PO SOSIŃSKIM, HARWANKOWSKI OGRAŁ GUDLA
Szybka robota w wykonaniu Kacpra Meyny (10-1, 6 KO), który już w pierwszej rundzie rozbroił Jakuba Sosińskiego (8-2-1, 3 KO), broniąc tytułu mistrza Polski wagi ciężkiej.
Pięściarz z Kościerzyny już od samego początku polował na oponenta lewym prostym. Po trzydziestu sekundach natarcie Sosińskiego, który nadział się na kontrujący prawy sierp Meyny. Mistrz Polski poczuł krew, ruszając do ataku obszernymi sierpami na górę i dół, na które sosnowiczanin nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Koniec nastąpił na pół minuty przed końcem, gdy 23-latek zalał Sosińskiego serią ciosów, zmuszając sędziego Bubaka do interwencji.
Wcześniej Dominik Harwankowski (11-0, 2 KO) pokonał w walce wagi lekkiej Piotra Gudla (10-9-1, 1 KO). Harwankowski drugiej rundzie ciosem z prawej ręki rzucił weterana polskiej sceny na deski, potem kontrolował potyczkę ciosami prostymi, ale w szóstej odsłonie dostał ostrzeżenie za bicie w tył głowy. W siódmej dla odmiany to Gudel został napomniany odjęciem punktu, on za wpadanie głową w półdystans. Po ostatnim gongu musiało wyjść sędziom 79:70. I dwóm tak wyszło, trzeci w jakiś sposób znalazł dwie rundy dla Piotrka (77:72).
Przecież in ma wręcz genialną koordynację w porównaniu do Wacha.
Zadaje bardzo dobre kombinacje czego o Wachu nie można powiedzieć.
Co do waty to przypomnę że Tyson Fury bił pacanki jeszcze w pierszej walce z Wilderem.
Dopiero nowy trener przed drugą walką go nauczył się skręcać.
O Knybie trudno coś powiedzieć na tym etapie -- zgadza się że ma zasięg i dobrą koordynację i dobrze składa kombinacje, natomiast bardzo wiele elementów ma do poprawy (siła ciosu, dystansowanie, agresja, kontrola tempa walki, itd.) i nie jest na tę chwilę jasne, czy jest czy nie jest w stanie zaliczyć progres. Osobiście zgaduję, że pójdzie jeszcze trochę do przodu, ale nie osiągnie tyle, co Kownacki albo Wach.