YARDE PO PORAŻCE Z BETERBIJEWEM: ZROBIŁEM POSTĘPY I WRÓCĘ MOCNIEJSZY
Mimo naprawdę dobrej postawy Anthony Yarde (23-3, 22 KO) nie zdołał w sobotę w Londynie zatrzymać mistrza świata WBC, WBO i IBF wagi półciężkiej Artura Beterbijewa (19-0, 19 KO) i przegrał przed czasem. Po walce zachował się jak na sportowca przystało, zachowując przy tym pewność siebie.
BETERBIJEW PRZEŁAMAŁ YARDE'A PO ZNAKOMITYM BOJU >>>
- Jestem bardzo ambitny i mam mentalność zwycięzcy, ale cóż... Taki jest boks. Wciąż będę chodził z głową uniesioną do góry, wciąż jestem lwem. W ósmej rundzie trafiałem Beterbijewa i wtedy mnie złapał. Specjalnie długo czekałem, żeby powstać, ale za chwilę leżałem po raz drugi i mój narożnik mnie poddał. Pierwszą reakcję był gniew, ale oni dbają o moje zdrowie, kochają mnie - powiedział Yarde.
- W walce w Rosji z Siergiejem Kowaliowem nie byłem tak dobrze przygotowany jak w starciu z Beterbijewem. Zrobiłem postępy i wrócę jeszcze mocniejszy. Mogłem w sobotę wygrać, zraniłem rywala. Powiedział mi, że to była jego najtrudniejsza zawodowa walka. Stwierdził, że widzi we mnie przyszłego mistrza. Był ode mnie lepszy, bo oprócz siły wniósł do ringu moc doświadczenia - dodał Brytyjczyk, który po siedmiu rundach prowadził na kartach dwóch z trzech sędziów, ale w ósmej został brutalnie pokonany.