BELLEW: TO WALKA BYĆ ALBO NIE BYĆ, JOSHUA MUSI WRÓCIĆ DO NOKAUTOWANIA
Tony Bellew mówi jednym głosem z Davidem Haye'em i uważa, że Anthony Joshua (24-3, 22 KO) znalazł się na rozdrożu, musi więc efektownie rozprawić się z Jermainem Franklinem (21-1, 14 KO).
Tej walki wciąż nie ogłoszono oficjalnie, ale prawdopodobnie 1 kwietnia zobaczymy tych zawodników naprzeciw siebie. Po dwóch punktowych porażkach z Aleksandrem Usykiem blask AJ-a nieco zbladł i rzeczywiście musi wrócić z przytupem, by znów porwać brytyjskich kibiców.
HAYE: JEŚLI JOSHUA NIE SKOŃCZY SZYBKO FRANKLINA, TO COŚ JEST NIE TAK >>>
- Przede wszystkim po dwóch porażkach czekamy na jego powrót do nokautowania innych. Chcemy, by znów błysnął. Wydaje mi się, że AJ znokautuje Franklina. Pamiętajcie, że on przegrał z najwybitniejszym zawodnikiem wagi cruiser w historii, ale jak dotąd z Usykiem przegrał każdy. Czekamy więc na powrót AJ-a i powrót do nokautowania swoich rywali. To walka o być albo nie być dla Joshuy i wierzę, że wygra ją efektownym nokautem. Franklin to nie poziom Usyka i czekam aż AJ zetnie mu głowę - mówi Bellew.
Czemu się pode mnie podszywasz ?
Czy po prostu jesteś już aż takim "nolifem" że nie masz nic innego do roboty poza egzystencią na tym portalu ?
Współczuje w takim razie gdyż twoja codzienność musi być jak papier toaletowy: szara... długa i... do dupy
Wcale się o to nie złoszczę lecz najzwyczajniej dziwię...
Zanim zaczniesz tu się puszyć i trollować mnie to zadaj sobie jedno pytanie.
Czy zwykły człowiek z normalnymi relacjami towarzyskimi [praca/znajomi/] przysłowiowy "Kowalski" mający jakieś tam swoje zainteresowania, traciłby czas na takie rzeczy jak zakładanie alterkont, podsszywanie się pod istniejących użytkowników czy pisanie po 4 posty na raz - jeden pod drugim i...?
Odpowiedź nasuwa się sama, wnioski wyciągnij sam. Pzdr.
https://www.youtube.com/watch?v=ZWBbTOTGOEY
Jak dla mnie Franklin na pewno na pkt przegra pytanie tylko czy Anthony pokona go przez KO.
Nie. To stary ziom Stanoski vel... wiadomo co dalej.
Co do podszywania się, alterkont, alterego itp. historii to... no cóż takie są prawa internetu - jest się anonimowym. Do tego każdy gówniarz może założyć konto a brak elementarnej dojrzałości emocjonalnej powoduje, że takie dziecko z początku czujące się bezpiecznie (bo anonimowo) dokazuje, dokazuje aż ktoś temu dziecku dosadnie zaczyna odpowiadać i nawet ta anonimowość już dzieciątku nie pomaga, bo brak dojrzałości emocjonalnej powoduje, że zaczyna czuć już dyskomfort przy nieco mocniejszych dyskusjach, wychodzi gówniarzeria i nick się "zużywa". Ot cała filozofia. Przecież nikt normalny/poważny nie zmienia co trochę pseudonimów, nie robi kolejnych powrotów bo po co? Nawet jak gdzieś tam zadrze z kimś to olewa tego kogoś i nie musi się przecież zabawiać z adwersarzem w dziecinne podchody. Pisząc o gówniarzerii mam na myśli nie tylko metrykę bo niestety jest dość powszechne zjawisko, że w życiu siwizna nie gwaranuje dojrzałości.