ROY JONES JR KONTRA FIODOR EMELIANENKO W WALCE POKAZOWEJ?
Roy Jones Jr (66-9, 47 KO) to legenda boksu i zdaniem wielu najlepszy zawodnik w historii. Taki sam status, tylko w MMA, ma Fiodor Emelianenko (40-6). A może tak skonfrontować ich między sobą?
To pomysł samego Roya. Coraz większą popularność zyskują bokserskie walki pokazowe. Jedną z nich - z Mike'em Tysonem, stoczył właśnie Jones Jr, w przeszłości mistrz świata wagi średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej. Był też liderem zestawień P4P.
Fiodor wciąż pozostaje czynnym zawodnikiem i 4 lutego spróbuje się zrewanżować Ryanowi Baderowi za porażkę sprzed trzech lat. Wicemistrz olimpijski z Seulu (1988) proponuje mu bokserską "pokazówkę".
- Chciałbym się z nim spotkać w walce pokazowej. Zresztą rozmawialiśmy już w tej sprawie, ale nie udało się nam wtedy wszystkiego potwierdzić. Wierzę, że taka potyczka jest wciąż możliwa do zorganizowania i chętnie ją stoczę - nie ukrywa Jones Jr.
Roy w listopadzie 2020 roku stoczył "pokazówkę" z Tysonem i od tego momentu już nie walczył. Wciąż jednak pozostaje w lekkim treningu.
Z kolei największym atutem Fedora była walka w parterze. Boksować trochę umiał, wiadomo, na tym poziomie musiał. Ale to raczej poziom dyskotekowy. Ewentualna walka z RJJ byłaby więc starciem dwóch starych, zniszczonych pokrak. Ani ekscytujące, ani śmieszne. Zwyczajnie żałosne.
Ha tfu!
W kwestii konfliktu: ta wojna to tylko fragment większej układanki, typowe starcie o pieniądz, a także fundamentalne przepływy i kto na tym będzie rękę trzymał, następnie rozdając karty. Nakłada się na to galopujący rozwój technologiczny, wszystko to się razem wiąże i zacieśnia z dnia na dzień czego efekty widzimy na zewnątrz, jak i szklanym ekranie. Polska, no właśnie..., nasi rządzący przyjęli za pewnik, że jest wyłącznie jedyna słuszna opcja, a wielowymiarowe podejście zbędne, co niestety może nam się odbić czkawką i dobrze by było jakby tylko na tym się skończyło.
Z tego co mi się wydaje Lwów jest ukraińskim miastem. Poza tym jakoś polaków nikt się nie czepia o przestępce piłsudskiego, nasze zbrodnie, naszych bandytów wyklętych czy nasz odzew na wołyniu więc nie widzę powodu aby czepiać się cudzych bohaterów, oni przynajmniej ich mają, nie to co Rosja
STALIN...
Aaa i pozdrów Pirygożyna farmerze :)))
Najlepiej niech spotka się nie z Fedorem tylko z mistrzem aikido Stevenem Seagalem ,a sędziować im może Gerard Depardieu
To tacy sami bandyci jak Kościuszko, wyklęci czy Piłsudski. Skupmy się ba swoim kraju
Ja bym się raczej skupił na "tu i teraz". Rozgrzebywanie jakichkolwiek zaszłości starszych niż pół wieku zwyczajnie nie ma sensu. W 15. i 16. wieku Polacy masowo wbijali na pale kozackich powstańców. Ci powstańcy robili to samo z Polakami i Żydami. Później były rozbiory, powstania, Polska raz się na mapie pojawiała, innym razem z niej znikała, zazwyczaj w trochę innym miejscu tej mapy. Te same miasta potrafiły być rosyjskie, polskie, niemieckie, potem sowieckie a potem białoruskie czy ukraińskie. Wrocław przestał być "polski" już w trakcie "rozbicia dzielnicowego". Szczecin, a właściwie Świnoujście były "polskie" za czasów Chrobrego. A później dopiero po 2 wojnie. Tak to już jest z miastami i terenami.
Tymczasem tu i teraz car i jego propagandyści codziennie grożą "zachodowi", włącznie z Polską, a czasem wprost Polsce, atakami jądrowymi. W 2014 roku i w późniejszych latach car nakazał swoim wojakom ćwiczyć atak jądrowy na Warszawę. Innymi słowy Rosja, ku mojemu wielkiemu rozgoryczeniu, jest obecnie wrogiem Polski. Natomiast walcząca z Rosją Ukraina, pomimo historycznych zaszłości, pomimo Bandery, Szuchewycza i Wołynia jest sojusznikiem. Tak wyszło. Z Niemcami, którzy rozwalili Warszawę i wymordowali sześć milionów Polaków jesteśmy teraz w UE. I jest to główny polski kontrahent handlowy. Historia jest wredna. Ale trzeba patrzeć na nią trzeźwo. A patrząc trzeźwo należy się cieszyć, że car w panice wycofał z Królewca Iskandery, którymi zagrażał Polsce. I je zużył. Nie na Warszawę.
W kwestii konfliktu, ja bym rozdzielił kwestię Krymu (który jest rosyjski etnicznie i kulturowo i ludzie tam po prostu chcą być w Rosji - niezależnie od nielegalnego przejęcia tego półwyspu) od oceny wojny jako całości, gdzie jedno państwo wjeżdża na drugie z hasłami otwartego ludobójstwa ('oczyszczenie z nazistów'). Jak dla mnie Rosja będzie musiała po tej wojnie zmienić flagę, tak jak zmieniły ją hitlerowskie Niemcy.
W kwestii Bandery... polska reakcja nie była tak barbarzyńska jak działania UPA itd., ale można z kolei zapytać jeszcze o genezę tychże działań; Lwów był polski ale wieś dookoła była ukraińska i traktowanie tej wsi było różne... i tak można się cofać do Chmielnickiego, tylko po co, skoro mamy rok 2023.
Obecnie z Ukrainą mamy bardzo zbieżny interes. Kto ma wątpliwości niech sobie przeczyta rządania Putina wobec Polski i Nato z połowy grudnia 21.
Po pierwsze: ochrona tkanki biologicznej,
po drugie: budowa siły ekonomicznej, co przekłada się na rangę i podmiotowość (myślę, że Turcja w pewien sposób jest tu przykładem),
po trzecie: unikamy jak ognia reguły dziel i rządź. W tym momencie to rozgrywka wielowymiarowa, gdzie chodzi o to, kto będzie rozdawał karty, a my jako przedmiot, a nie podmiot jesteśmy traktowani po macoszemu i wszelkie nasze ustępstwa są realizowane po taniości. A położenie predysponuje nas do stawiania warunków, ale bez cohones to się nie obędzie i w sumie najważniejsze, ten konflikt zbrojny jest nie nasz, ani w naszym imieniu. Trzeba też wspomnieć o tym, że nadchodzące wartości oferowane nam przez Zachód obrócą w perzynę naszą dotychczasową rzeczywistość, a do historii się wraca, bo jest naszym nauczycielem i warto to mieć na uwadze, choć nie przeczę, iż wyjątki od reguły się zdarzają.
Podsumowując każde normalne szanujące się państwo mające podmiotowość dba w pierwszej kolejności o swój własny interes, a nie się rozbraja lub wpycha w konflikt w imię realizacji czyiś korzyści, chyba że jest się kamikadze, ewentualnie władza reprezentująca interesy obywateli jest wyłącznie ichjęzyczna.
Tak tak ruski agent XD Oryginalnie. Pozdrów swoich UPAińskich braci Minister. Rosja, Ukraina i Niemcy to kraje od zawsze i na zawsze nam wrogie, ktoś kto tego nie widzi albo nie zna historii albo chcę być na nią ślepy bo wierzy że jakoś to będzie. Ukropieńcy nam mówią jedno a swoim niemieckim przyjaciołom drugie, chyba że już zapomniałeś co w Niemczech mówił wiceminister od spraw zagranicznych Ukrainy w niemieckim radiu. :)
historycznie może i tak, liczy się jak uznał słusznie Stieczkin tu i teraz, a nie co było kiedyś.
Pełna zgoda.