GERVONTA DAVIS WPŁACIŁ KAUCJĘ I WYSZEDŁ Z ARESZTU
Sprzeczne zeznania złożyła ofiara i rzekomy napastnik. Niewątpliwie jednak Gervonta Davis (27-0, 25 KO) ma problemy.
W połowie lutego "Czołg" miał stawić się przed sądem w innej sprawie, również z zarzutami przemocy domowej. Nie trzyma jednak nerwów na wodzy i na półtora tygodnia przed walką z Hectorem Luisem Garcią (16-0, 10 KO) znów został aresztowany.
- Proszę, pomóżcie mi. Próbuję wejść do domu. Mam dziecko w samochodzie, a on mnie zaatakował. Pomóżcie mi, bo on mnie zabije - usłyszeli policjanci przy wezwaniu.
Kobieta, która mieszka z Davisem, miała rzekomo zostać przez niego uderzona. Po obdukcji okazało się, że ma niewielką ranę wargi. Pięściarz po wpłaceniu kaucji w wysokości tysiąca dolarów opuścił już areszt.
- Nigdy nie podniosłem ręki na moją córkę ani na matkę mojego dziecka. Nie jestem potworem. To jakieś zmyślone gówno - zapewnia Davis.
Od wariantu "chwycił ją za twarz, bo się posprzeczali a facet ma maniery ichniego pijanego Felka", przez "poprztykali się o coś, laska w porywie wściekłości zadzwoniła po policję i żeby jej nie odesłali w diabły, przygryzła wargę" po "laska ma już typa dosyć i potrzebuje od niego uzyskać jak największą kasę, ale że nie są małżeństwem, to potrzebuje pretekstu do uzyskania milionowego odszkodowania za odstąpienie od zarzutów".
Ja też tak myślę. Baba (z którą Davis ma dziecko, ale z którą dawno się rozstał) próbowała na siłę wedrzeć się do jego domu, a on jej nie wpuścił. I to ma być "przemoc domowa"?