WOKÓŁ WAGI CIĘŻKIEJ - 23 GRUDNIA 2022
To co tygrysy lubią najbardziej, czyli tylko o tych największych i najmocniej bijących w naszym raporcie z wagi ciężkiej.
Mark Petrowskij (2-0, 2 KO) - niespodziewany mistrz świata (2021) wagi super ciężkiej, już w pierwszej rundzie odprawił Achmada Mamadżanowa (3-4-1, 3 KO). Za pierwszym razem rzucił go na deski prawym sierpowym, a drugie liczenie tak naprawdę bez czystego ciosu. Sędzia przerwał po drugim nokdaunie walkę.
- Ani Anthony Joshua, ani jego promotor, w życiu nie wezmą walki z Joe Joyce'em. Nie ma na to szans. Joyce przypomina mi młodego George'a Foremana, ma granitową szczękę, a do tego serce do walki - przekonuje znany trener i analityk bokserski, Teddy Atlas.
Wiecie już, że Oscar Rivas wycofał się z zaplanowanej na 14 stycznia walki z Efe Ajagbą (16-1, 13 KO) z powodu kontuzji oka. Ale Ajagba nie zamierza na niego czekać. Trwają zaawansowane negocjacje ze Stephanem Shawem (18-0, 13 KO), który miałby wskoczyć w miejsce Rivasa i w drugą sobotę nowego roku zmierzyć się z Ajagbą.
Otto Wallin (24-1, 14 KO) pozostaje jedną z opcji dla Anthony'ego Joshuy (24-3, 22 KO). Ale walczył ostatnio rzadko, dlatego przed możliwym starciem z AJ-em na przełomie marca i kwietnia, najpierw ma wystąpić 20 stycznia w Bethlehem na gali stacji Showtime. Na ten moment rywal nieznany.
Byli mistrzowie i wielcy rywale - Lennox Lewis oraz Frank Bruno, wpadli na siebie przypadkowo w Jamajce. Bruno (61) spędzał tam urlop, a Lewis (57) tam mieszka. Jak widać na zdjęciu, obaj pomimo swoich lat trzymają się znakomicie. A kto nie widział ich walki z października 1993 roku o pas WBC, niech koniecznie nadrobi zaległości...
No dla mnie Lennox to najlepszy zawodnik w historii, mimo że Ali miał lepsze resume to jednak w bezposrednim starciu stawialbym na LL. W tej walce to jednak jeszcze nie byl prime Lennox, mimo że miał już 28 lat, ale już potrafił zachować zimny łeb, rozkładać siły, szukać luk, ratować się z opresji. Ścisłe prime Lennoxa okresliłbym na lata 1995-2001 (do rewanżu z Rahmanem). W tym czasie zdążył zbudować niesamowity rekord, odprawiajac najgrozniejszych zawodników, co prawda czasami z problemami [Mercer] (oprócz Bowe, bo ich walka na przelomie 95/96 bylaby zapewne kapitalna i ciezko byloby wskazac faworyta, w 91-93 dla mnie faworytem bylby Bowe ale nieznacznym, po walkach Bowe z Golota to faworyt bylby jeden. Panowie minimalnie sie rozjechali z prime). Lennox 2002 z walki z Tysonem to juz zawodnik wypalony, natomiast 2003 z walki z VK ewiedentnie bez motywacji, bez przygotowania - past. Tak czy owak kariera znakomita, rozsadnie budowana etapami, z optymalnymi korektakmi, mimo dwóch porażek przed czasem to Lennox jest zawodnikiem który wygrał ze wszystkimi zawodnikami z którymi starł w ringu (ze względu na skuteczne rewanze)
Problem wielkich walk jest taki, że jeżeli panujący mistrz jest o 1 lvl lub pół lvl wyżej od innych (vide Holmes w pierwszej polowie 80-tych, Tyson w drugiej 80-tych, kliczkowie w pierwszej dekadzie XXI wieku) przyszywa mu sie łatke "nie wygrania wielkiej walki", obecnie wielkie walki przypisuje sie praktycznie tylko Aliemu, Frazierowi i Foremanowi bo tłukli się miedzy sobą (z rożnym skutkiem). Faktem jest, że LL w latach 1995-2000 zmierzył się z ze wszystkimi najlepszymi (mozliwymi) przeciwnikami, oprocz Bowe który sam tą walke olal. Faktem jest też, że w przeciwienstwie do legendarnej trójcy z lat 70-tych, wygrał z każdym z kim walczył (mimo 2 porażek i jednego "remisu", skutecznie sie rewanżując). Co do przeciętności w najwiekszych walkach (zapewne chodzi o walke z Mercerem i druga walke z Holym) to sam Ali (powszechnie uwazany za top1 all time) też był bity przez Foremana do czasu KO, z Fraizerem walki byly tez mordercze, oprócz tego na koncie Aliego sa walki bliskie a nawet wałki. Jedynie Foreman zgniótł Fraziera, ale sam dostal KO od Aliego po czym zawiesil rekawice na dlugie lata.
Reasumujac, jeżeli LL jest przeceniany, to każdy inny zawodnik HW z topu all time również jest.
Rzeczywiście nie demolował w ringu. Poza walką z klasowym Gołotą (zmarnowana kariera, bo talent na miarę Bowe'a lub LL jak nie minimalnie wierszy). Ale Garcarczyk twierdzi, że widział na własne oczy, że Gołota wyszedł z poważna kontuzją kolana i po ostrych środkach przeciwbólowych.
Z Mercerem fakt walka na remis i tak LL czasami falował, ale dużo mniej niż młodszy Kliczko, DW lub TF.
Ja rozumiem Twoja optyke, dobrze ją argumentujesz.
Tylko zobaczmy, nie walczyl z Ike, który tak naprawde wypłynał po walce z Tua (97) i wypadł z obiegu, z wiadomych przyczyn w 99', w tym czasie LL zrobil: rewanz z Mccalem (jeszcze przed wygrana Ike nad Tua), odprawił niepokonanego Akinwande, poskładał Gołote (w tamtym czasie Golota byl kims w stylu "dojebal Bowe, tylko psychy braklo"), rozbil Briggsa (mimo, że to nie była dla niego łatwa, podobnie jak Bruno, to wykazał się tu inteligencja i konsekwencja), zdominowal (w brzydkim stylu) Mavrovicia, stoczył dwie walki z Holym, który uważany był za 1-nke HW (w 99'), to że po walce z LL Holemu szlo w kratke nie zmienia faktu, ze w 99' byl stawiany w roli faworyta w walce z LL. Jezeli dla Ciebie poziom rywali LL jest mało imponujący to chyba nie zdajesz sobie sprawy kim byli jego przeciwnicy w czasie kiedy LL sie z nimi mierzył.
Bowe sam olal walke z LL bo w chwili kiedy Bowe byl mistrzem to nie uwazal LL za godnego przeciwnika, brak Morrera faktycznie moze lekko razic ale Morrer byl ostry w czasie w ktorym ostry byl Ike, a w ktorym LL podejmowal rownie ostre nazwiska (z perspektywy tamtych czasów).
Walki z Tysonem i Vitem już opisałem, w mojej opinii to juz byl past LL.
To, że w resume LL nie ma walk na miare Thrilla in Manilla swiadczy o braku oporu lub/i stylu walki (chociaż uważam, że z Mercerem powinien byc rewanż bo walka była ciasna).
Myśle, że mniej odlegli (legendarni mistrzowie) sa gorzej oceniani bo łatwiej ogląda sie ich walki [chodzi o sama oprawe video - lepsza jakosc, blizsza wspolczesnosci niz czarnobiale tasmy]. Zakładam, że większość ludzi deprecjonujacych np. LL obejrzała 10-15 jego walk ale walk Aliego/Foremana/Fraziera obejrzała max 5 i uważa tych mistrzów jako mitologicznych herosów, a na pewno nimi nie byli ;)
I just make'em look like nobody"
Wlasnie - nic nie widziałeś ale jesteś zły, nie pojmując tego na jakim etapie kariery był wtedy LL, a był zawodnikiem totalnie past. To, że Kliczko wygrywał walke (nieznacznie) nie zmienia faktu że finalnie przegrał z zdziadziałym LL-em w sposób uczciwy. Rewanż w tym przypadku (gdzie mistrz wygrywa z pretendentem) byłby praktycznie niemożliwy, bo w starych dobrych czasach nie czesto sie zdarzalo, zeby zawodnik po porazce (nie bedacy dotychczasowym mistrzem) dostawał kolejna szanse mistrzowska. W oczach tłuszczy "wygranym" byl VK, fakty sa jednak inne. Wiec LL mogl, nie musial i nie mial zadnego interesu zeby dawac rewanz kliczce, baa mogl nawet sobie zawalczyc z kimkolwiek z 15-tki w obronie tytulu, po prostu jako dojrzaly facet stwierdził że to czas aby odejsc.
To nie ich wina, ale "takie są fakty".