TAYLOR CHCE WRÓCIĆ DO USA: TEOFIMO LOPEZ TO KLAUN
Ciekawie robi się w kategorii junior półśredniej - Teofimo Lopez (18-1, 13 KO) nie bez problemów pokonał Sandora Martina (40-3, 13 KO), a zakusy na Amerykanina robi powoli Josh Taylor (19-0, 13 KO), nadal uważany za numer jeden tej dywizji.
Przypomnijmy - "Takeover" niespodziewanie uległ w zeszłym roku George'owi Kambososowi, po czym stwierdził, że nie jest już w stanie dłużej robić limitu wagi lekkiej. Po przeskoku zanotował dwa zwycięstwa, w tym to wspomniane wcześniej z Hiszpanem. Taylor z kolei pozostaje nieaktywny od lutego, gdy sędziowie przyznali mu dość kontrowersyjną wygraną z Jackiem Catterallem (26-1, 13 KO). Szkot myśli o dywizji półśredniej, ale wizja walki z Lopezem na terenie Stanów Zjednoczonych pobudza jego fantazje.
- Byłoby wspaniale znów stoczyć kolejną walkę u siebie w domu, ale chciałbym wrócić do Stanów. Największy bój, który odbyłem, stając się niekwestionowanym mistrzem świata, gdyby to było w normalnych czasach (Taylor zwyciężył Ramireza w obecności tysiąca widzów, limit ten był spowodowany restrykcjami covidowymi - dop.red.), zabrałbym ze sobą tysiące ludzi, mógłbym zaprosić rodzinę, przyjaciół i kibiców. Nie mogłem tego zrobić, co było strasznie frustrujące, więc chciałbym wrócić do USA i zrobić to ponownie.
- Lopez to bardzo dobry, wyszkolony pięściarz, ale wierzę, że w formie rozbiłbym go na kawałki. To trochę klaun. Wydaje się, że cały czas lekceważy swoich przeciwników. Już drugi raz popełnił ten sam błąd i prawie znowu zapłacił za to wysoką cenę. Jego komentarze.. wydaje się, że ma ten sam powracający problem, myśli, że ma dar Boży, a potem z hukiem spada na ziemię.
- Od dawna jestem pewien, że go pokonam. Nie zapominajmy, że pokazał się bardzo dobrze, wygrywając z Łomaczenką, ale tak naprawdę pokonał małego, kontuzjowanego lekkiego, który tak naprawdę mógł osiągnąć limit kategorii piórkowej. Trzeba docenić klasę tam, gdzie to należne, ale on nie jest już w dywizji razem z napompowanymi piórkowami - podsumował 31-latek.