FRANK MARTIN WYGRAŁ ELIMINATOR WBA, SZISZKIN ELIMINATOR IBF
W starciu dwóch niepokonanych prospektów wagi lekkiej świetny Frank Martin (17-0, 12 KO) dał lekcję Michelowi Riverze (24-1, 14 KO), nabywając tym samym prawa pretendenta do pasa federacji WBA.
Po pierwszej rozpoznawczej rundzie, w drugiej Martin trafił lewym krzyżowym, a gdy rywal chciał odpowiedzieć, przepuścił jego prawą rękę i skontrował błyskawicznie lewym sierpowym. W czwartym starciu niemal każdą akcję zaczynał mocnym lewym na dół, po którym wydłużał kombinacje. Wolniejszy i mniej sprytny między linami Rivera próbował wciągnąć Amerykanina na prawą rękę, ale jego ciosy albo pruły powietrze, albo lądował na rękawicy Martina. Na półmetku ten pojedynek był już jednostronny.
W siódmej odsłonie Frank dwukrotnie przepuścił prawy rywala i skontrował błyskawicznym lewym. Martin nie wyciągał jednak wniosków i na pół minuty przed przerwą po raz trzeci z rzędu dał się nabrać na taką samą akcję. Ale tym razem usiadł na tyłku. Chwilę po liczeniu zabrzmiał zbawienny gong. W ósmej i dziewiątej rundzie pięściarz z Dominikany zbierał cięgi, ale wciąż stał na nogach. W dziesiątej natomiast wygrywający do jednej bramki Amerykanin nieco spuścił z tonu. Tylko po to, by w jedenastej znów podkręcić tempo. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Kenny Bayless wkroczy do akcji, lecz doświadczony arbiter docenił upór i charakter Rivery. Ten jeszcze zebrał parę bomb przez ostatnie trzy minuty i dotrwał do końca.
Sędziowie byli oczywiście jednomyślni, choć jeden jeden z nich jakimś cudem znalazł trzy rundy Rivery (117:110). Dwaj pozostali mieli na swojej karcie 118:109 i chyba najbliższe prawdy 120:107.
Wcześniej Władimir Sziszkin (14-0, 8 KO) pokonał w półfinale eliminatora IBF wagi super średniej byłego championa tej federacji, Jose Uzcategui (32-5, 27 KO).
Od początku uwidoczniła się lepsza technika Rosjanina, choć na początku pierwszej i drugiej rundy dał się zaskoczyć mocnymi ciosami Wenezuelczyka. Potem wyboksowywał go, bił częściej i celniej, może nie mocniej, ale z pewnością zbierał punkty. W siódmej rundzie kilka razy się zagapił i przyjął więcej niż przez całą walkę, te ciosy jednak nie robiły na nim większego wrażenia. Uzcategui do końca szukał mocnej kontry prawą ręką i pozostawał groźny, ale Rosjanin kontrolował pojedynek, zwyciężając po ostatnim gongu 117:111, 117:111 i zbyt "ciasno" 115:113.
Szyszkin to wysoki bokser dystansowy o dobrej technice i motoryce, ale niezbyt silny. Podobny typ do Własowa. W tak mocnej kategorii szanse na tytuł mistrzowski ma niewielkie, choć np. dla Benavideza może być stylowym koszmarem. Uzcategui daleki od formy ze swojego prime (walki z Dirrellem). Raczej na równi pochyłej i z perspektywami na gate keepera, a nie na mistrza.