JOSHUA WOLAŁBY WHYTE'A NIŻ FURY'EGO - FURY: TO JAKIŚ ŻART!
Anthony Joshua (24-3, 22 KO) ma na tyle mocną pozycję, że sam dobiera sobie rywali. Zapytany o to, czy ważniejsza dla niego jest walka z Tysonem Furym (33-0-1, 24 KO), czy może rewanż z Dillianem Whyte'em (29-3, 19 KO), nieoczekiwanie wskazał na Whyte'a.
Panowie spotkali się po raz pierwszy w lutym 2009 roku, gdy obaj byli na początku pięściarskiej drogi. Po trzech dwuminutowych rundach na punkty wygrał Whyte, mając nawet Joshuę na deskach. Już w gronie zawodowców doszło do rewanżu. Pod koniec 2015 roku AJ zdominował rodaka i prawym podbródkowym w siódmej rundzie wysłał go do krainy snu. A w przyszłym roku ich drogi znów mogą się skrzyżować. Póki co były dwukrotny mistrz świata wagi ciężkiej odwiedza kolejne amerykańskie gymy w poszukiwaniu nowego trenera.
- Fury jest dobry, ale to facet z Manchesteru. Ja i Whyte to rywalizacja północnego i południowego Londynu. Gdyby w stawce nie było pasów, to ważniejszą walką byłaby dla mnie ta z Whyte'em - nie ukrywa Joshua.
Na reakcję "Króla Cyganów", jak zapewne się domyślacie, nie musieliśmy długo czekać...
- Dlaczego ten chłopak w ogóle nie przyjmuje wyzwań i ryzyka? Po co mu walka z Whyte'em, przecież już go pokonał. Powinien mierzyć się ze mną. Ci goście mają już porażki na koncie, chcę z nimi walczyć, ale oni nie chcą walczyć ze mną. To jakiś żart. Dziś wątpię, by kiedykolwiek doszło do mojej potyczki z Joshuą. Gdyby miało do niej dojść, to doszłoby do niej już teraz, w grudniu. Tak jak nie doszło do walki Carla Frocha z Joe Calzaghe'em czy Ricky'ego Hattona z Juniorem Witterem, tak jestem przekonany, że nie dojdzie do mojej walki z Joshuą - stwierdził Fury.
A przecież wystarczy śledzić boks i mieć nieco lepszą niż przeciętną pamięć by wiedzieć że to że nie doszło do walki z Furym to wina w głównej mierze właśnie Tysona.
To on wybrał walkę z "lepszym" Wilderem i poszedł właśnie w tym kierunku w momencie w którym mógł dogadywać walkę z AJ-em- walkę o "jego" pasy, o większy prestiż i o znacznie większą kasę.
////Ale nawet nie trzeba mieć aż tak dobrej pamięci. Wystarczy cofnąć się nieco wcześniej i przypomnieć sobie jak rozmowy (zaawansowane) o tej walce zakończyły się fiaskiem bo okazało się że team Fury'ego to debile i nawet nie umieją interpretować umów które zawarli.
Fury teraz potrzebuje AJ-a a AJ może mieć na niego wyje... tak jak on miał cały czas wcześniej. Niech zajmuje się Usykiem facet i głowi się jak go pokonać. Joshua ma teraz ten komfort że nic nie musi. Kasy ma jak lodu. Swoje już osiągnął. Pasów nie ma więc nie ma obowiązków. Może ten powrót przeciągnąć i rozwlec jak mu się żywnie podoba a że ktoś będzie piał do przyjaznych dziennikarzy jak to unika wyzwań?? Jakoś jak wcześniej brał je wszystkie też im to nie pasowało.
Joshua zawsze będzie cierniem w oku i ością w gardle Fury'ego. Nawet jak już nic nie ugra. To dlatego że to AJ jest mistrzem ludzi a nie on i to go boli.
Grunt to tak siebie samego w życiu oszukiwać, żeby nie stracić pewności siebie :)
A co do słów Furego, to zaczekajmy na ogłoszenie terminu walki z Ukraińcem. Jeśli wyjdzie do Usyka i wygra, to on będzie w sytuacji gdzie nie musi nic już udowadniać.
Joshua, jeśli czegoś nie zrobi by wrócić do gry, przeminie jak Tim Witherspoon i wielu innych. Na razie szuka trenera, bo grunt to tak siebie samego w życiu oszukiwać, żeby nie stracić pewności siebie :)
Podwórkowa argumentcja walki AJ-WHyte co najwyżej może trafić do niezbyt ogarnietego 12 latka .
oczywiście ostatnia walka Chisora Fury to dokładnie to samo.
A ja się w pełni zgadzam. Cały Team Furego to jak kurwa prawiąca o cnocie.
To Antoni jechał po kolei po twarzach czołówki, świetnych prospektów, dawnych mistrzów. Zostaje tylko dodać, że nie myli się ten który nic nie mówi, a parafrazując, nie przegrywa ten co walczy z mizerią, obitymi ryjami, czy ludźmi spoza top10, czy nonamemami. I nie chcę tu udowadniać, który bokser jest lepszy, bo dla mnie lepszym bokserem jest obecnie Tyson, lecz podkreślić relację "poziom pierdolenia vs rzeczywistość".
Podejrzewam, że na jednej walce na przetarcie się nie skończy, Wallin tez wydaje się być ciekawą opcją i trzeba przyznać, że jak na walki "na odbudowanie" to byliby ciekawi rywale. Trzeba też pamiętać, że posiadacze pasów mają swoje zobowiązania i nawet jak dojdzie do unifikacji to mamy obowiązkowych pretendentów: WBC wygrany eliminatora Ruiz Wilder, a z innych federacji jeszcze Hrgović, Joyce i Dubois ....
Ciekwe jakby był oceniany dziś Ali gdyby np. 1. z Doug Jonesem przegrał o punkt,.Z Cooperem sędzia by ogłosił KO, przegrałby wszystkie walki z Nortonem a Jimmi Young dostłby SD - i w żadnym z tych przypdków nie było by skandalu.
oczywiście można tak powiedzieć o każdym mistrzu hw
Widzę, że trochę rewizjonista z ciebie wychodzi. Ja tak mam (nawet dalej idąc) z tą legendą o złotych czasach boksu zawodowego, gdzie niby wszyscy najlepsi walczyli z najlepszymi - a gdzie byli wybitni "amatorzy", potencjalnie wielcy zawodowcy zza żelaznej kurtyny? W czarnej dupie odcięci od zawodowej rywalizacji. Więc czy te złote czasy były aż takie złote pod tym względem rzekomo "prawdziwej" rywalizacji najlepszych?
A już najbardziej jaskrawo widać to na przykładzie polskiego boksu amatorskiego