JERMAINE FRANKLIN: ZOSTAŁEM OBRABOWANY Z WYGRANEJ NAD WHYTE'EM
- Zostałem obrabowany ze zwycięstwa. To jakaś pi***a decyzja - wścieka się Jermaine Franklin (21-1, 14 KO), który przegrał stosunkiem głosów dwa do remisu z Dillianem Whyte'em (29-3, 19 KO).
Szerzej o walce pisaliśmy TUTAJ. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 115:115 i dwukrotnie 116:112.
- Nie mam pretensji do samego wskazania zwycięzcy, ale ta dwójka sędziów dała zbyt wysoką wygraną Whyte'a - komentował znany trener i analityk Teddy Atlas.
- Whyte to zwykły osiłek, nic więcej. Franklin został obrabowany z wygranej - wtóruje Amerykaninowi inny znany "ciężki", Otto Wallin (24-1, 14 KO).
- Zrobiłem wystarczająco dużo, by to moja ręka powędrowała w górę. Udowodniłem niedowiarkom, że mylili się co do mnie. Jestem gotowy na rewanż, jeśli mi go dadzą, ale czuję się zwycięzcą - dodał podrażniony Franklin. Poniżej skrót walki.
Whyte już wiele nie zwojuje. Można dostrzec spory wysiłek ukierunkowany na usunięcie głównego mankamentu Diliana, czyli bycia nokautowanym ciosami podbródkowymi. Stąd ta obrona w stylu Georga Foremana i niektórych innych starych mistrzów. Z Franklinem w zasadzie zadziałała, w pewnym momencie Whyte był w tarapatach, ale podbródkowym przewrócić się nie dał. Wiele już jednak nie osiągnie. Fury, Wilder, Joe Joyce i Dubois go nokautują, Usyk co najmniej ogrywa na punkty, Joshua też go wypunktuje albo wykończy w końcowych rundach. Karierę zakończy jako "wieczny wicemistrz" a w końcowej fazie pewnie gatekeeper dla facetów w stylu Żałowowa, Kossobutskiego czy nawet oglądanego wczoraj Wardleya.