MISTRZ OLIMPIJSKI ŻALOLOW O SWOICH MOCARSTWOWYCH AMBICJACH
W najbliższą sobotę w Los Angeles zobaczymy galę Regis Prograis vs Jose Zepeda, podczas której wystąpi również m.in. mistrz olimpijski i mistrz świata w boksie olimpijskim wagi super ciężkiej - Bachodir Żalolow (11-0, 11 KO), który zmierzy się z Curtisem Harperem (14-8, 9 KO). Uzbek nie ukrywa mocarstwowych ambicji.
- Tyson Fury jest dziś według mnie najlepszym "ciężkim" na świecie. Oczywiście Aleksander Usyk również jest świetnym zawodnikiem. Ale Fury jak na swój rozmiar porusza się wprost niewiarygodnie. Usyk to wspaniały bokser, jednak stosunkowo mały w swojej obecnej kategorii - powiedział Żalolow, który w tym roku znokautował w imponującym stylu Kamila Sokołowskiego (TKO w marcu) i Jacka Mulowayi (KO w czerwcu).
- Nie jestem w Uzbekistanie bohaterem narodowym, ale kiedy zostanę niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej w zawodowym boksie, mogę uzyskać status bohatera. Może uda mi się wejść na szczyt w przyszłym roku lub za dwa lata. Z bożą pomocą osiągnę wielkość - dodał Uzbek.
- Nie jestem tylko puncherem. Kładę rywali na deski każdym czystym ciosem, ale potrafię znacznie więcej. Mam wspaniałą pracę nóg, wyczucie dystansu, timing i szybkość. Nie jestem również bokserem, który pozwala się trafiać. Boks to sztuka trafiania przy jednoczesnym unikaniu przyjmowania. Moim ulubionym zawodnikiem jest Władimir Kliczko (...) - podsumował temat olbrzym z Sariosiyo.
dokładnie tak. Byłem bardzo rozczarowany tym Harperem. Przecież można wziąć kogoś z miejsc 50-60, typu Jonathan Rice czy nawet Manuel Charr. Nie mówiąc o tym, że Lucas Browne jest 28. w boxrecu.
Bokser ma aspiracje na unifikacje wagi ciężkiej (takie niebędące czystą fantazją), ale walczy z gościem spoza setki boxreca - po co?
Z żalem patrzę jak marnowany jest czas i potencjał zawodników ze wschodu. Często latami drepcą w miejscu, bo nikt nie inwestuje w dobrych rywali, brak medialnej siły przebicia ... gwiazdorzenia.
Latami obijał bumów Dyczko, może nie materiał na mistrza ale potencjał ma , dziś nawet nie wiem czy jego kariera trwa nadal. Makhmudow, podobnie, chociaż tu coś może drgnęło. Zbrodnią będzie jesli podobny los spotka Żałołowa i bez żadnej poważniejszej walki promotorzy doholują go do trzydzieski.
Podobne uwarunkowania dotyczą pięściarzy ze wschodu w niższych kategoriach. Pomyśleć, że gdyby nie nadmierna pewność siebie Canelo do dziś Biwoł występowałby raz do roku ślizgając się z byle jakimi pretendentami, byłby ciekawostką, taką perełką do pooglądania dla nielicznych fanów.