WHYTE: CHCĘ WALKI Z JOSHUĄ JUTRO I BĘDĘ CHCIAŁ MAJĄC 60 LAT
Dillian Whyte (28-3, 19 KO) ma jasno sprecyzowane plany. Za tydzień chce pobić Jermaine'a Franklina (21-0, 14 KO), co ma mu otworzyć furtkę do rewanżu z Anthonym Joshuą (24-3, 22 KO) w marcu przyszłego roku.
Tak naprawdę byłaby to trylogia. Whyte wygrał na punkty pierwszą walkę, gdy obaj byli początkującymi amatorami. Już w gronie zawodowców zwyciężył Joshua, stopując rodaka prawym podbródkiem w siódmej rundzie. Dziś obaj są po porażkach i muszą odbudować swoją pozycję.
- Mogę walczyć z Joshuą nawet jutro, mogę walczyć nawet wtedy, gdy będę miał 60 lat. Za każdym razem będą leciały iskry, my po prostu chcemy nawzajem się pobić. Starcie z Joshuą motywuje mnie, żeby lepiej się odżywiać i wcześniej wstawać na treningi - nie ukrywa urodzony na Jamajce bombardier z Brixton.
- Na ten moment Franklin był najlepszym z tych dostępnych zawodników. Szykuję się na ekscytującą walkę, bo rywal wydaje się być pewnym swego. Wracam po porażce, więc uznałem, że potrzebuję pewnych zmian. I wracam z gościem, którego inni raczej unikali - dodał Whyte, który od niedawna współpracuje z Jamesem "Buddy" McGirtem.
- Dillian wyprowadza ciosy w nietypowy, trochę dziwny sposób. Ale wie jak walczyć. Niektóre jego akcje są dziwne, ale najważniejsze, że skuteczne i działają na jego korzyść. Po kilku wspólnych tygodniach znaleźliśmy sposób na rozwiązanie niektórych sytuacji i poznanie się - wtrącił nowy szkoleniowiec w narożniku Whyte'a.