PORAŻKA JAK ZWYKLE TWARDEGO SOKOŁOWSKIEGO
Kamil Sokołowski (11-27-3, 4 KO) znany jest z tego, że potrafi postawić się niemalże każdemu ciężkiemu na świecie. Nie inaczej było dzisiaj, ale to Frazer Clarke (4-0, 3 KO) wyszedł z ringu jako zwycięzca.
Zaczęło się jak zwykle bojowo, ale to Clarke zanotował najefektowniejszy cios pierwszej odsłony, łapiąc Polaka kontrującym prawym podbródkowym. Nieco spokojniejsza druga odsłona, w trzeciej częstochowianin trafił nawet niezłym uderzeniem z lewej ręki, ale to lewy prosty brązowego medalisty olimpijskiego z Tokio robił różnicę.
Sporo obijania dołów i kolejny podbródek ze strony Brytyjczyka w rundzie czwartej, a piąta stała już pod znakiem rozcięcia na policzku Sokołowskiego, z którego sączyła się krew. Clarke robił, co mógł, by podtrzymać swoją serię czasówek, ale nawet kolejne ciosy na korpus nie były w stanie przełamać twardego Polaka, który dotrwał do końca. O innym werdykcie oczywiście nie mogło być mowy - sześć rund dla pięściarza pochodzącego z Wielkiej Brytanii.
- Myślę, że musiałem pokazać wszystkim nieco więcej z mojego repertuaru, a sześć rund było tym, czego potrzebowałem, mogę wiele z tego wynieść. Ludzie mówią o szybkiej drodze, to udowodniło mi, że muszę poświęcić czas, wrócić na salę, kontynuować pracę, a kiedy patrzę na dziś, to wiem, że jest więcej aspektów, nad którymi mogę popracować - podsumował po walce Clarke.
https://www.youtube.com/watch?v=zkTOYfhQnV8