WHYTE: NAJPIERW FRANKLIN, POTEM WILDER, USYK, JOSHUA I FURY
- On zapowiada, że mnie znokautuje. Uwielbiam takie gadki, to mnie nakręca - mówi Dillian Whyte (28-3, 19 KO), który za dokładnie dwa tygodnie skrzyżuje rękawice z Jermaine'em Franklinem (21-0, 14 KO).
- Walka z niepokonanym rywalem zawsze jest czymś trudnym, bo taki nie zaznał jeszcze goryczy porażki i nie chce jej zaznać. Takiego zawodnika charakteryzuje też pewność siebie, powinna być więc dobra walka - kontynuował niedawny pretendent do pasa WBC. A gdy spytano go o sparingi Franklina z Tysonem Furym, od razu zaświeciły mu się oczy. - Doskonale, cieszę się z tego, że Fury go porozbija.
Wcześniej Eddie Hearn zapowiedział, że zwycięzca walki Dilliana z Franklinem będzie prawdopodobnie marcowym przeciwnikiem wracającego po porażkach z Usykiem Anthony'ego Joshuy (24-3, 22 KO). A to kolejny bodziec motywujący Anglika urodzonego na Jamajce.
- Chciałbym być zapamiętany jako ten, który walczył ze wszystkimi najlepszymi swojej ery. Dlatego też po wygranej nad Franklinem, potem chciałbym rewanżów z Furym i Joshuą, ale również starcia z Wilderem i Usykiem. Nie wiem ile jeszcze zostało mi poważnej kariery i ile wytrzyma mój organizm, ale póki co czuję się świeży i młody. Na moją korzyść wpływa teraz fakt, że prawie w ogóle nie miałem kariery amatorskiej. Kiedyś były tego minusy, bo byłem zielony, dziś są plusy, bo mój organizm jest mniej wyeksploatowany - zakończył Whyte.
Tak więc Whyte ma szanse tylko zawalczyć z którymś z tych bokserów jako przetarcie przed Canelo.
Moim zdaniem Sanchez oklepuje Whyta, Ruiza, Parkera, Chisorę, Puleva. Joyca?- nie jestem pewnien. A też widziałbym realne szanse na UD z AJ czy Wilderem (choć tu go nie widzę jako faworyta)
Ja stawiam, że do walki kacapów w ogóle nie dojdzie - od czego trzeba zacząć.
Gdzie Ty chłopie byłeś, jak Cię nie było? Ale super, że wróciłeś ;)) Brakuje tutaj merytorycznych komentarzy, a zwłaszcza takich fachowców jak Ty.
Nic więcej
I zgadzam się co napisał. Whyte po zakiczeniu tych nazwisk zostanie kaleką