BRACIA YAFAI CIĘŻKO ZAPRACOWALI NA ZWYCIĘSTWA W ABU ZABI
Bracia Yafai - Galal (3-0, 2 KO) i Khalid (27-1, 15 KO), wygrali swoje walki w Abu Zabi, obaj jednak musieli ciężko zapracować na końcowy sukces.
Gohan Rodriguez (12-2-1, 1 KO) ostro wszedł w ten pojedynek, ale mistrz olimpijski zebrał jego akcje na rękawice i skontrował go ładnie w końcówce pierwszego starcia krótkim prawym sierpowym. Po przerwie Anglik sam narzucał pressing, choć nie złapał jeszcze swojego rytmu i niektóre ciosy pruły powietrze. Lepsza była runda trzecia, choć Meksykanin cały czas się odgryzał.
Niby lepiej technicznie wyglądał Galal, ale Rodriguez nie oddawał pola i bił się z faworytem cios za cios. Mijały minuty, a złoty medalista olimpijski z Tokio nie potrafił zbudować większej przewagi. Obraz walki się nie zmieniał i gdy zabrzmiał ostatni gong, żaden z nich nie mógł być pewny swego. Sędziowie stosunkiem głosów dwa do jednego wskazali na Yafai, a taki zimny prysznic ze szczęśliwym zakończeniem może mu pomóc w kolejnych walkach.
Już w pierwszej rundzie Jerald Paclar (16-6-3, 9 KO) akcją lewy-prawy krzyżowy rzucił Khalida na deski. Ten padł ciężko na matę, ale gdy sędzia skończył go liczyć, do przerwy pozostało tylko pół minuty i zdołał przetrwać kryzys. W trzeciej rundzie podobna sytuacja, choć tym razem Brytyjczyk poleciał na deski po prawym sierpowym. I... nie wiadomo czemu, sędzia go nie liczył. A cios był czysty.
Potem walka się wyrównała, a w drugiej połowie Yafai zyskał przewagę, konsekwentnie obijając tułów przeciwnika. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 96:93, 96:93 i 95:94 - wszyscy na korzyść Yafai.