BIWOŁ: JEGO SŁOWA NIE MAJĄ ZNACZENIA, WOLĘ BETERBIJEWA NIŻ CANELO
- Nie mam pojęcia skąd bierze się ta jego pewność siebie - mówi Dmitrij Biwoł (20-0, 11 KO), mistrz świata wagi półciężkiej, który w sobotę będzie bronił pasa WBA w konfrontacji z Gilberto Ramirezem (44-0, 30 KO).
- On potrafi dobrze i mocno bić po dole, a do tego składa swoje akcje w kombinacje 3-4 ciosów. A to zawsze utrudnia zadanie. Wydaje się bardzo pewny swego, tylko za bardzo nie rozumiem, skąd ta pewność się bierze? Może stąd, że dotąd jeszcze nie przegrał, a może po prostu szuka rozgłosu i zainteresowania. Na koniec jego gadanie i tak nic nie zmieni, może więc sobie mówić co zechce. Ja również jestem pewny swego i nie dlatego, że pokonałem ostatnio Canelo. Wiem jak trenowałem i jeśli dobrze przepracowałem okres przygotowawczy, to jestem po prostu pewny siebie. Nie robią na mnie wrażenia jego warunki fizyczne, tym bardziej, że ci więksi są zazwyczaj wolniejsi - przekonuje Rosjanin.
- Boks to biznes i każdy ma swoje cele. Chcę iść naprzód. Rewanż z Canelo to na pewno nie jest zła opcja, jednak moim priorytetem jest unifikacja pozostałych pasów i walka z Beterbijewem. Więcej zarobię za Alvareza, lecz lepsza niż pieniądze jest spuścizna i przechodzenie do historii. Gdybym walczył głównie dla pieniędzy, w życiu nie zaszedłbym tak daleko - dodał Biwoł.
Umiesz czytać ze zrozumieniem? Dociera do ciebie co mówił Bawół? Żaden niepokonany mistrz po pierwszej porażce nie "wypada z gry". "Wypadanie z gry" może być jedynie określeniem sytuacji po ewentualnej porażce w kontekście planów walki unifikacyjnej z Beterbijewem - to jest jego PRIORYTET. A Bawół wyraźnie zaznaczył, że nie czuje się jakby Pana Boga za nogi złapał po tym jak ma możliwość kolejnej walki z Canelo.
a Canelo niech się ustawi w kolejce
Jakie drugie co najmniej trzecie, a przecież wiadomo, że nawet jak Biwol wygra to i tak przegra
Na Canelo się świat nie kończy a w przypadku Biwoła być może że zaczyna :)
Nawet jakby Bivol przegrał, to szczerze kogo interesuje ponowny pojedynek z Canelo? Przecież każdy zna wynik.
Bardziej interesuje mnie to kto jest najlepszy w półciężkiej i z chęcią zobaczyłbym wygranego w pojedynku z Beterbievem.
Odnośnie Alvareza. Niech sobie siedzi w swojej wadze i wyjaśnia. Zgromadziło się kilku naprawdę dobrych zawodników, lepszych poziomem niż stary odgrzewany Golovkin.
W półciężkiej ma zbyt słabe warunki tj. krótkie, wolne nóżki. Z mobilnymi zawodnikami przegrywa (Mayweather, Lara, Bivol), nie widzę go w żadnej ciekawej walce w półciężkiej. Mało tego nie widzę go z kilkoma zawodnikami w niższych wagach, takimi jak Benavidez, Andrade, z Charlo też będzie miał ciężko. W ogóle jak się patrzę na dwie ostatnie walki Canelo, to wydaje mi się że wyraźnie obniżył już loty. Może zbyt dużo hajsu albo po prostu chłop się kończy. Co jest całkowicie normalne przy tylu walkach.
Pytanie czy kolejne bronienie pasów w super średniej jest w stanie w pełni zadowolić Canela? Przeszłość pokazuje, że niekoniecznie skoro on od lat poluje na tych mistrzów w wyższych kategoriach i nawet na Usyka robi podchody.
Ja osobiście uważam że rewanż jest bardziej potrzebny osobie która pierwszą walkę przegrała.
Po co on Biwołowi?
Jeszcze bardziej bez sensu niż Haney Kambodża!
Rudolfowi też jest on niepotrzebny ,bo znowu dostanie wpierdy ale tym razem będzie już rozjebany na atomy,być może nawet przed czasem .
Potrafisz obiektywnie wypowiadać się o innych zdarzeniach a w wypadku Rudej tracisz głowę!
Ale to jest chyba celowe