BEST I FACED: DONOVAN RUDDOCK
Aż trudno uwierzyć, iż Donovan Ruddock (40-6-1, 30 KO), który był na przełomie lat 80 i 90. jednym z najlepszych pięściarzy boksujących w kategorii ciężkiej, nigdy nie doczekał się prawdziwej mistrzowskiej szansy. Urodzony na Jamajce Kanadyjczyk ma na swoim rozkładzie czterech mistrzów świata, był również ostatnim rywalem Mike'a Tysona przed jego odsiadką.
To właśnie "Brzytwa" jest dzisiejszym bohaterem popularnego cyklu "Best I Faced" autorstwa magazynu The Ring. O ile amatorskie osiągnięcia Ruddocka (m.in. mistrzostwo Kanady) jeszcze nie powalają na kolana, o tyle już wśród zawodowców "Razor" - a zwłaszcza jego lewy hak - siał naprawdę spory postrach. Z rąk 58-latka padli między innymi Michael Dokes, Greg Page, James Smith czy Mike Weaver, ale największą sławę przyniosły mu dwa starcia z "Żelaznym" Tysonem z 1991 roku. Po dość kontrowersyjnym przerwaniu w pierwszej walce, już w rewanżu Ruddock napsuł rywalowi naprawdę sporo krwi, ulegając na punkty po dwunastu rundach.
Dużo łatwiej poszło z kolei innej legendzie - Lennoxowi Lewisowi - który rozprawił się z "Brzytwą" w nieco ponad trzy minuty. Co ciekawe, obaj panowie mieli okazję spotkać się w 1980 roku podczas stanowych mistrzostw juniorskich, w których "Razor" wygrał 3 do 2. Porażka z trzykrotnym mistrzem świata jedynie wyhamowała karierę Ruddocka na tym najwyższym poziomie, zamknęły ją z kolei ciosy Tommy'ego Morrisona, który po naprawdę ekscytującym boju (obaj leżeli na deskach) zastopował dzisiejszego bohatera w szóstej rundzie. Kanadyjczyk miał jeszcze bić się w 2000 roku z Witalijem Kliczko, na drodze stanęła mu jednak kontuzja, która okazała się niemal życiową (i wykorzystaną) szansą dla Chrisa Byrda. Ruddock zastopował jeszcze srebrnego medalistę olimpijskiego Egertona Marcusa i.. przeszedł na piętnastoletnią emeryturę. W 2015 roku, w wieku 52 lat, "Brzytwa" zwyciężył nad dwoma niskiej klasy rywalami, by w końcu ulec Dillonowi Carmanowi. Oddajemy głos Ruddockowi, prezentując wybrane cytaty.
- W walce z Davidem Jaco miałem atak astmy i sędzia przerwał bój. Doktor powiedział mi, że nie mogę już wrócić między liny, gdyż mam astmę wysiłkową, a ta pojawia się, jak tylko zaczyna się ćwiczenia. Próbowałem zdobyć pracę, prowadząc ciężarówkę, ale po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że pomóc może mi nowy lek o nazwie Ventolin. Wznowiłem karierę i zacząłem stosować Ventolin przed każdym pojedynkiem. Dawało mi to dwugodzinne okno - kiedy mogłem walczyć, ale musiałem liczyć swoje ciosy i nie zadawać ich zbyt wielu, gdyż mogłyby one doprowadzić do ponownego ataku astmy.
- Z Tysonem miałem się już bić w 1989 roku w kanadyjskim Edmonton i nie mogłem się doczekać. Trenowałem, byłem w dobrej formie, a Mike Tyson powiedział, że nie zamierza się ze mną spotkać w tym czasie. Wybrał Bustera Douglasa w Tokio, no i odbił się od ściany. Ja z kolei musiałem walczyć z tymi, których nikt nie chciał sprawdzić, z najbardziej niebezpiecznymi. Jeśli nikt nie chciał się z nimi bić, dzwonili do mnie.
- Pierwsza walka z Tysonem była prawdziwym doświadczeniem. Wyjście z nim do ringu było niczym wejściem do piekła i zobaczeniem diabła. Wiedziałem, że moje szanse były naprawdę nikłe. Tyson miał Dona Kinga, miał sędziego Richarda Steele'a, miał tam wszystkich. Siłą Tysona było rozbijanie rywala przy linach. Zdałem sobie sprawę, że będę musiał go przechytrzyć. Za każdym razem, gdy podchodził zbyt blisko mnie, robiłem krok do tyłu, schodząc z jego zasięgu. Nie pozostając w jednym miejscu, byłem wszędzie. Tyson nadepnął na mój palec, uderzając mnie, a oni nazwali to nokdaunem. Machałem do Richarda Steele'a, miałem ręce w górze, a ten odwrócił się do mnie plecami, złapał Tysona i przerwał pojedynek w siódmej rundzie. Nie chciał nawet zauważyć, że chcę kontynuować walkę. Pierwszy pojedynek niczego nie wyjaśnił, więc doszło do rewanżu. Tyson był niszczycielem, nokautował wszystkich w pierwszej rundzie, a ponieważ byłem w stanie ustać na nogach, ludzie zaczęli mnie szanować. W rewanżu rozwaliłem mu bębenek w uchu, a on nadal na mnie napierał. Złamał mi szczękę, a i tak przetrwaliśmy dwanaście rund. Nigdy tak naprawdę nie wyjaśniliśmy wszystkiego do końca.
- Szansa z Lewisem nadarzyła się, gdy odpoczywałem z rodziną na Portoryko. Zadzwonili do mnie w środku wakacji i zapytali, czy chcę walczyć z Lennoxem Lewisem. Odpowiedziałem, że nie. Nie byłem na to gotowy, bo próbowałem się zrelaksować. Brat powiedział mi, że to walka za dwa miliony dolarów. W tamtym czasie, taka suma pieniędzy nie przychodziła tak łatwo, rozpocząłem więc treningi. Byłem numerem jeden na świecie, a oni chcieli zdobyć moją pozycję w rankingu. Postanowili otworzyć drogę, wsadzili do samolotu, który miał mnie zabrać do Londynu i zapłacili naprawdę dużo pieniędzy. Wiedziałem, że mogę pokonać Lennoxa. Kiedyś sparowałem z nim co tydzień. Wiedziałem, że mogę wejść między liny i poradzić sobie z nim, ale do tego nie doszło. Są powody, o których nie chcę mówić.
- Po Lewisie zrobiłem sobie ponad roczną przerwę. Musiałem przeanalizować tamten bój, aby zobaczyć, co poszło nie tak, ponieważ na sali non stop go biłem. Jeśli chodzi o Morrisona, nie można mu niczego odbierać. Był bardzo silny, jego ciosy były bardzo silne. Przypominał mi Tysona, miał podobny styl i moc. Położyłem go na deski hakiem i za szybko ruszyłem, by go skończyć. Nieostrożnie zaatakowałem i nadziałem się na cios. Tak to już jest - złapał mnie dobrym lewym sierpowym.
Najlepszy jab: Lennox Lewis
BEST I FACED: LENNOX LEWIS >>>
- Jab Lewisa był destrukcyjny, ponieważ był bity siłowo i w celu utrzymania dystansu. Zazwyczaj jab nie należy do silnych uderzeń, w przypadku Lewisa było inaczej, był bardzo szybki i mocny.
Najlepszy w obronie: Michael Dokes
- Mimo iż boksowaliśmy tylko cztery rundy, jego obrona była bez zarzutu. Był niezwykle śliski, przez całą walkę przechodził obok ciosów. Poruszał głową, trudno go było złapać. Dobrze unikał ciosów i odpowiadał kombinacjami.
Najszybsze ręce: Michael Dokes
- Jego ręce były szybkie i był wręcz przesadnie doświadczony. Był tak szybki, że aż nie dało się tego przewidzieć. Pod koniec drugiej rundy podłączył mnie swoim ostrym lewym sierpowym i od tej pory wiedziałem, że muszę zachować zimną krew, bo będzie dalej na mnie nacierał. Nie bez powodu mówiono na niego "Dynamit".
Najszybszy na nogach: Greg Page
- Pochodził z podwórka Muhammada Alego, a mianowicie z Louisville i regularnie z nim sparował. Wyobraźcie sobie walkę z młodszym Alim. Był wyjątkowo lekki na nogach i wiedział, jak pracować w ringu. Page ciągle się ruszał, ale zamiast skakać jak Dokes, Page wręcz sunął. Świetnie kontrolował dystans.
Najinteligentniejszy: Mike Weaver
- Był wręcz brutalnie silny jeśli chodzi o ciosy, ale nie zaniedbywał obrony. Pamiętam, że postrzegano go jako wolnego zawodnika, ale myślę, iż Weaver zwyczajnie studiował swojego przeciwnika. Kiedy walczyliśmy, czułem, że bada moje ruchy i dostosowuje się do kolejnej rundy. Zawsze wybiegał myślami trzy-cztery ruchy do przodu. Po tym, jak zrolował cios barkiem, ogrywając mnie, nie zamierzałem pozwolić mu traktować się jako przynętę. Zamiast bić się i szukać nokautu, postanowiłem utrzymywać dystans, będąc szybkim na nogach i wyprzedzając go.
Najsilniejszy: James Smith
- Podczas ważenia próbowałem poczuć jego siłę. Oparłem się o niego i poczułem, jakbym oparł się o ścianę. Był niewiarygodnie silny, wręcz przerażający i ucieleśniał to, co oznacza bycie bokserem-siłaczem. On przebijał cię na wylot. Mówię wam, kiedy tylko mnie uderzył, czułem się jak podczas trzęsienia ziemi. Każdy cal twojego ciała czuł tę moc.
Najtwardsza szczęka: Mike Tyson
- Uważałem się za mocno bijącego. Uderzyłem go kilkoma sierpowymi, a on je przyjął i wręcz zapytał, czy to wszystko, co mam. Mówiono na niego "Żelazny Mike" i to nie był żart. Był bardzo odporny, doprowadziłem do pęknięcia jego bębenka w uchu, a on i tak parł do przodu.
Najmocniej bijący: Mike Tyson
- Tommy Morrison miał bardzo dobry lewy sierpowy, złapał mnie i położył na deski. Lennox był mocno bijący. Cios Weavera był pojedynczym ciosem, który mógł cię znokautować. Cios Tysona był serią potężnych ciosów, jak karabin maszynowy, który chce się unicestwić. Tyson miał cios, o którym trzeba pamiętać.
Najlepiej wyszkolony: Greg Page
- Był bardzo przebiegły, gdyż pochodził z zespołu Muhammada Alego. Był bardzo śliski, miał dobre umiejętności, był mistrzem świata. Miałem go przy linach, a jego ręce i praca nóg pracowały synchronicznie, by unikać ciosów i tanecznym krokiem wyjść spod opresji. Następnie kontynuował taniec dookoła ringu. Page był znakomitym pięściarzem z niesamowitym podbródkowym, którym kilkukrotnie mnie trafił. To od samego początku była wojna na całego. Kiedy trafiałem, on przyjmował cios i nadal poruszał głową. Po prostu skakał dookoła, męcząc mnie i wyczerpując moją energię, gdy zadawałem ciosy. Był bardzo wytrzymały kondycyjnie, miał wiele serca do walki, to było niezwykłe.
Najlepszy ogółem: Mike Tyson
- Muszę postawić na Tysona, był świetny w swojej profesji. Są różne poziomy w boksie i Tyson się między nimi wahał. Kiedy tylko trenował i był skoncentrowany, ciężko było go pokonać. Dzieliłem z nim ring przez 19 rund. Tyson był dobry w obronie - zawsze ślizgał się po ciosach, świetnie ruszał głową. Utrudniał wyprowadzanie mocnych ciosów, ponieważ sporo manewrował w półdystansie. Wywierał jednocześnie nieustanną presję, nie dając ci czasu na odzyskanie sił ani na oddech. Był również szybki, a także posiadał niewiarygodną siłę jak na swoje rozmiary. Miał dobry timing, był świetnie skoordynowany, bijąc ciosami ze wszystkich płaszczyzn. Nigdy nie wiedziałeś, czego się po nim spodziewać, a kiedy tylko mnie podłączył, czułem to. Złamał mi szczękę w drugiej odsłonie rewanżowego pojedynku. Miał ten instynkt zabójcy. Kiedy wchodził do ringu, wiedziałeś, że ma ochotę, by cię zabić, nie zranić. Kiedy powiedział, "Jeśli Ruddock umrze, nie będzie się to liczyło", to miał to właśnie na myśli.