ŁOMACZENKO: NIE MIAŁEM WĄTPLIWOŚCI - ORTIZ: WALKA MARZENIE
- Nie mogę się już doczekać - nie ukrywa Wasyl Łomaczenko (16-2, 11 KO), który w sobotnią noc w Nowym Jorku skrzyżuje rękawice z niepokonanym Jamaine'em Ortizem (16-0-1, 8 KO).
- Czuję się dobrze, naprawdę dobrze. Nie mogę się już doczekać powrotu do Madison Square Garden, to dla mnie wyjątkowe miejsce. Chciałem walczyć z Kambososem o jego trzy pasy, ale decyzja o odejściu od tego pomysłu wobec wojny w moim kraju była łatwa. Nie miałem wątpliwości jak powinienem postąpić. Musiałem zostać i wraz z moimi rodakami bronić ojczyzny. W takich chwilach nie myśli się o boksie i karierze, są pewne priorytety. Teraz bardzo zależy mi na tym, by w niedzielę nad ranem choć na moment poprawić moim rodakom humory i ich emocje. Wciąż myślę o tym co dzieje się u mnie w kraju, ale potrafię skupić się jednocześnie na boksie i walce. Po wszystkim szybko wracam do ojczyzny - powiedział Łomaczenko, były mistrz świata wagi piórkowej, super piórkowej i lekkiej.
- Ta walka znaczy dla mnie wszystko. Naprzeciw mnie taki mistrz jak Łomaczenko, a wszystko w Madison Square Garden. Nie mógłbym sobie wymarzyć czegoś lepszego. Z każdej walki coś wyciągam, analizuję ją i naprawiam błędy, dlatego w sobotę zobaczycie moją najlepszą wersję. Łomaczenko wyciągnie zresztą ze mnie wszystko co najlepsze - zapewnia skazywany na porażkę Ortiz.
- Chcę wygrać, a potem zmierzyć się w walce o cztery pasy wagi lekkiej z Devinem Haneyem - dodał znakomity Ukrainiec.