MIŁOSZ GRABOWSKI: SKUPIAM SIĘ NA SOBIE, A NIE NA RANKINGACH

Niepokonany Miłosz Grabowski (5-0, 2 KO) powróci na ring w grudniu. Młody pięściarz grupy Polsat Boxing Promotions narzucił sobie wysokie tempo walk i zaledwie trzy dni po ostatniej walce wrócił na salę treningową. Zapraszamy do lektury krótkiej rozmowy z Miłoszem na temat najbliższych planów, jego kickboxerskiej przeszłości oraz spojrzeniu na obecny boks zawodowy.

- Cześć Miłosz! Już prawie miesiąc od Twojej ostatniej walki. Jak na chłodno ją oceniasz?
Miłosz Grabowski:
Witam czytelników serwisu bokser.org. Dokładnie jak zauważyłeś mija już miesiąc od mojej ostatniej walki. Powiem szczerze, że mam już wielki głód walki i nie mogę doczekać się następnej potyczki. Myślę, że walka z Mielewczykiem poszła w miarę gładko. Czułem się pewnie w tej walce, byłem doskonale przygotowany, tak że nie poczułem żadnego zagrożenia z jego strony. Dobrze schodziłem z linii ciosu po każdej akcji, a w ostateczności byłem w stanie amortyzować ciosy rywala na rękawicach. Wydaje mi się, że dobrze pracowałem lewą ręką i w sumie to ona wygrała mi tą walkę. Dołożyłem do niej pracę na nogach i zwyciężyłem. Myślę, że pokazałem dojrzały boks bez zbędnego podpalania się i chaotycznych akcji. Może zabrakło mi mocniejszego ciosu z prawej ręki. Trafiałem go silniejszą ręką, ale brakowało dokręcenia ciosu i to jest element, nad którego rozwojem muszę jeszcze popracować.

- Na swoim Instagramie poinformowałeś już fanów, że masz zaplanowaną kolejną walkę. Rozpocząłeś już do niej przygotowania. Czy to oznacza, że zobaczymy Cię na najbliższej gali PBP?
MG:
Słusznie zauważyłeś. Przygotowania do kolejnej potyczki rozpocząłem właściwie trzy dni po zwycięstwie nad Mielewczykiem. Cały czas pracuję nad siłą, kondycją i oczywiście nad aspektami technicznymi boksu, które są najważniejsze. Najbliższa gala Polsat Boxing Promotions jest zaplanowana na 5 listopada  Lubinie. Nie zobaczycie mnie jednak podczas gali na Dolnym Śląsku. Mogę się jednak podzielić informacją, że wejdę między liny w grudniu, a tradycyjnie będzie wspierać mnie bardzo głośna grupa kibiców, którzy jeżdżą na moje pojedynki.

- Niecały rok na zawodowych ringach i możesz pochwalić się nieskazitelnym rekordem pięciu zwycięstw w pięciu walkach. Czy to oznacza, że ‘okres ochronny’ w Twoim przypadku się skończył i bardziej doświadczeni rywale, jak Mielewczyk, będą wychodzić z Tobą do ringu w kolejnych walkach?
MG:
Tak szybko to minęło. Pamiętam dopiero co mój debiut, a już minęło dziewięć miesięcy i mam rekord 5-0. Osobiście uważam, że ne miałem aż tak dużego parasola ochronnego nad sobą. W debiucie boksowałem z bardzo doświadczonym Marcinem Latochą. Następnie rywalizowałem z niepokonanymi zawodnikami, którzy mieli pozytywne bilansy walk. Każdy z nich chciał tak samo wygrać jak ja. Nie ukrywam, że ja chciałbym się rozwijać jako pięściarz, a gwarantem rozwoju są walki z co raz lepszymi przeciwnikami. Chciałbym pokazywać progres z walki na walkę i zwyciężać w rywalizacji z bardziej doświadczonymi oponentami. Mam nadzieję, że z każdą kolejną walką będę wchodził o szczebel wyżej na drabinie pięściarskiego rozwoju.

- Jesteś sklasyfikowany na 11. miejscu w rankingu wagi średniej polskich pięściarzy według boxrec.com. Myślisz już o rywalizacji z czołówką tego rankingu?
MG:
We wspomnianym rankingu przede mną są już same duże nazwiska polskiego boksu zawodowego. Prawdopodobnie jestem najmłodszy z nich wszystkich. Powiem szczerze, że na razie nie patrzę na to ile mi do nich brakuje, albo z kim chciałbym się zmierzyć w najbliższym czasie. Najważniejszy jest rozwój jako bokser, wygrywanie walk w dobrym stylu. Myślę, że to będzie przybliżać mnie do czołówki i windować  rankingu najlepszych polskich pięściarzy wagi super średniej.

- Teraz jesteś niepokonanym pięściarzem zawodowym, ale w Twojej karierze pojawił się również sukces w kickboxingu. Będąc w Kaliszu wpadasz czasami do trenera Radomskiego i  trochę kopiesz?
MG:
Od zawsze stawiałem na boks i powiem szczerze, że nawet wywalczenie tytułu mistrza Polski w kickboxingu formuły full-contact nie zmieniło moich planów. W Klubie Sportowym Prosna Kalisz jest sekcja boksu i kickboxingu, a zawodnicy i zawodniczki często startują w obu dyscyplinach. Osobiście zawsze interesowałem się boksem. Od kiedy pamiętam oglądałem najlepszych zawodników na świecie w boksie zawodowym i marzył mi się pas mistrza świata. Obecnie trenuję w Warszawie, ale gdy pojawiam się raz na jakiś czas w Kaliszu to oczywiście wpadam do Prosny na trening. Zaznaczam, że na trening bokserski.

- Kto jest według Ciebie jest obecnie najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe na świecie i dlaczego?
MG:
W mojej ocenie najlepszym pięściarzem bez podziału na kategorie wagowe jest Aleksander Usyk. Ukrainiec odbierał pasy mistrzom walcząc na ich terenie, zgadzając się na ich warunki. Mimo ścian wspierających rywala wygrywał z nimi do jednej bramki. W jego posiadaniu były wszystkie pasy kategorii cruiser. Teraz rywalizuje w wadze ciężkiej, w której odstaje warunkami fizycznymi od oponentów, a wciąż wygrywa walkę za walką. Pokonał Joshuę do jednej bramki w dwóch walkach, odebrał mu pasy i teraz celuje w kolejne. Chce przejąć wagę ciężką tak samo jak przejął wagę cruiser. Jest po prostu niesamowity. Ponadto mam kilku innych pięściarzy, których szczególnie lubię oglądać. Oprócz Usyka będzie to Biwoł, Gołowkin, Charlo, Benavidez czy Ramirez.

Rozmawiał Paweł Sawicki

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.