DEVIN HANEY: W WADZE LEKKIEJ WCIĄŻ SĄ DLA MNIE DUŻE WALKI
- Pierwszą walkę wygrałem lewym prostym i wiedziałem, że on będzie się na to nastawiał. Dlatego też poszerzyłem swój arsenał i tym razem to moja prawa ręka wygrała pojedynek - mówi Devin Haney (29-0, 15 KO), który po raz drugi pobił George'a Kambososa (20-2, 10 KO).
Sędziowie punktowali na korzyść Amerykanina 119:109 i dwukrotnie 118:110. Tym samym obronił on wszystkie cztery mistrzowskie pasy wagi lekkiej.
- Nie jest mi łatwo osiągać limit wagi lekkiej. Kosztuje mnie to dużo poświęcenia, dyscypliny i wyrzeczeń. Wciąż jednak są duże walki za duże pieniądze do zrobienia w tej kategorii. Jestem najmłodszym mistrzem w boksie i udowodniłem, że umiem wszystko. Bez wątpienia powinienem teraz zameldować się na listach P4P. Kambosos okazał się wojownikiem, dlatego czapki przed nim z głów - dodał Haney.
ŁOMACZENKO: NIECH DAVIS ZAWALCZY Z KIMŚ Z CZOŁÓWKI, CHCĘ HANEYA >>>
- To mądry bokser, który potrafi dostosować się do panujących w ringu warunków. Zaskoczyłem go w pierwszej rundzie, ale on wyciągnął wnioski i szybko zaadaptował się do tej sytuacji. Wie jak poruszać się w ringu, jest śliski i po dwóch walkach mam dla niego wiele szacunku. Haney to świetny bokser i wojownik, jeszcze długo pozostanie na szczycie - chwali swojego rywala Kambosos.
Teraz Haney vs łoma, a jeśli wygra, Tank Davis i może z podniesionym czołem iść do 140..