PACQUIAO: MAYWEATHER JR ŚMIERTELNIE SIĘ MNIE BOI
Manny Pacquiao i Floyd Mayweather Jr - jedni z najlepszych zawodników w historii - skrzyżowali rękawice w 2015 roku w "Walce Stulecia" i zarobili razem ok. trzystu milionów dolarów, bijąc również rekordy sprzedaży PPV. W ringu jednogłośnie na punkty wygrał Amerykanin, ale według Filipińczyka jego rywalem rządzi śmiertelny strach.
- Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek doszło do rewanżu. Mayweather śmiertelnie się mnie boi. Od samego początku czuł się przeze mnie onieśmielony i zastraszony - powiedział 43-letni Filipińczyk, były mistrz świata w sześciu kategoriach wagowych (według mniej surowych kryteriów w ośmiu).
W styczniu w Arabii Saudyjskiej Pacquiao może się zmierzyć w pokazowym starciu z Jaberem Zayanim, swoim byłym sparingpartnerem. Wcześniej mamy zobaczyć Manny'ego w charytatywnym grudniowym pojedynku z koreańskim youtuberem i instruktorem sztuk walki DK Yoo, bardzo popularnym w swojej ojczyźnie.
Natomiast 45-letniego Floyda Mayweathera Juniora - byłego mistrza świata pięciu kategorii - zobaczymy w ringu już 13 listopada w Dubaju, walczącego w pokazowym pojedynku z Dejim, bratem youtubera KSI. Czy walka emerytowanych supergwiazd - Mayweather Jr vs Pacquiao II - jest realna? Raczej nie, choć w boksie zawodowym nie należy niczego wykluczać.
Flojdziska nienawidziłem !
Nawet w walce ze Scundelo Pedralezem życzyłem mu źle.
Ale niestety Floyd jest najlepszy
Co do jakiegos strachu to nie wiem po co Pacman uzywa takich słów, przez lata bał się igieł (mimo, że ma tatuaże) i przedłużał kontrakt z żydem, który wydawał się największym blokerem ich starcia, na ringu przegrał wyraźnie (moim zdaniem by przegral niemalze w kazdym okresie ich karier kiedy obydwaj byli aktywni)
Floyd jest 2 lata starszy od Mannego. Jasne, że walka odbyła się za późno, ale obaj już nie byli w szczytowych dyspozycjach.
Uważasz, że to Pacquaio był u zmierzchu, a tymczasem wrócił on na tron i był mistrzem do 2021 roku. Floyd zakończył realną karierę w 2015.
Obaj są niesamowici, legendy boksu, ale szczerze, jak dla mnie to czas tutaj działał na plus Mannego.
https://www.youtube.com/watch?v=t24_2UL-RbQ
Dobre, ale u mnie było inaczej. Choć też śmiesznie.
SWETER
To było w pierwszej klasie liceum. Szedłem sobie na przerwie z kolegą i splunąłem do stojącego śmietnika. Nie spodobało się to jakiemuś typowi spod ciemnej gwiazdy z równoległej klasy, który szedł za nami. Zignorowałem gościa początkowo, ale cały czas bulgotał za mną z tyłu i w pewnym momencie się odwróciłem. Nie minęła chwila, a już tarzaliśmy się po ziemi, a dokoła nas utworzyło się pokaźne kółeczko gapiów. Koleś okazał się dość cienki, bo przez większość czasu miałem go pod sobą. Nagle poczułem, że ktoś od tyłu łapie mnie za obydwie kostki i gdyby nie mój kolega, byłbym w nielichych opałach, bo z dwoma nie dałbym sobie rady. Mój kumpel odciągnął jego kolegę, a my dalej się naparzaliśmy. W pewnym momencie gościowi udało się wyjąć kastet, co mnie trochę przeraziło, bo już zobaczyłem oczami wyobraźni swoje uzębienie gdyby udało mu się trafić...
"Tylko nie z kastetem" - zawołałem. Miałem tyle szczęścia, że zaraz rozdzieliła nas jakaś nauczycielka. A co z tym swetrem? Spokojnie, bo to dopiero początek całej historii.
Na kolejnej przerwie te łachmyty przyszły w liczbie pięciu pod naszą klasę i ten z którym się biłem (a był to ich nieformalny przywódca i formalny wykolejeniec) mówił, że nie chodzi im o nic innego, jak tylko żeby nas szlag trafił. Dobrze sobie to zdanie zapamiętałem, bo było to mówione tonem, który czegoś zapadał w pamięć.
Umówiliśmy się z nimi na dokończenie akcji po lekcjach za szkołą. Oni mieli o jedną lekcję mniej tego dnia niż my i musieli godzinę czekać. My mieliśmy jeszcze trzeciego kumpla z klasy, ale ten gdy się dowiedział o co chodzi, powiedział, że się spieszy do domu i zostawił nas samych. Tak więc po lekcjach poszliśmy tylnym wyjściem za szkołę, ale tam... nikogo nie było.
Okazało się, że ci durnie myśleli, że będziemy chcieli uciec, więc obstawili główne wyjście i tam na nas czekali. W końcu jednak przyleźli.
Mój kolega był większej postury niż ja, a oni musieli mieć wszystko dokładnie zaplanowane, bo na moje naiwne pytanie do tego najgorszego z nich "to co, idziemy na solo?" bez zbędnej zwłoki trzech poszło na mojego kumpla, a dwóch na mnie.
Kumplowi udało się jakimś cudem uciec na kilkanaście metrów, a oni mu odpuścili. Tych pięciu zjebów mnie otoczyło, a mój kumpel z odległości krzyknął "uciekaj!", na co ja odkrzyknąłem "jak?", co wzbudziło ich wybuch śmiechu. Jeśli chodzi o mnie, to skończyło się na przekopie, ale o tyle szczęśliwym, że oprócz kilku siniaków na ciele i obolałego odwłoku nie miałem żadnych śladów na gębie, choć do domu musiałem trochę kuśtykać. Kolega zanim odbiegł też trochę oberwał.
Potem to tałatajstwo tygodniami na przerwach przyłaziło pod naszą klasę i robiło sobie różne werbalne jaja. Co ciekawe, do takiego dręczenia upodobali sobie głównie tego trzeciego naszego kolegę, który w ogóle nie miał z tym wszystkim nic wspólnego. Jeden z nich nawet podszedł do mnie i tyle pojednawczo, co bezczelnie powiedział, że jeśli nie będę się wtrącał, to nic mi się nie stanie!!!
Oni byli z klasy H i mieli w programie język niemiecki, stąd między sobą nazywaliśmy ich ch...i i niemcami. Minęły dobre 2 lata zanim zszokowani dowiedzieliśmy się, że ich klasa to nie H, tylko G i nasze główne wyzwisko było kulą w płot...
No dobra, ale co do cholery ma z tym wszystkim wspólnego sweter?
A ma tyle, że po tej pierwszej bójce przy tym śmietniku kolega zapytał mnie bardzo zdziwiony, dlaczego gdy ostro się naparzałem z gościem na ziemi, nagle ni stąd ni zowąd krzyknąłem: "Tylko nie za sweter"? Tak zrozumiał słowa "Tylko nie z kastetem" :-)
Do dziś słowo sweter kojarzy mi się tamtą hecą.
"My mieliśmy jeszcze trzeciego kumpla z klasy, ale ten gdy się dowiedział o co chodzi, powiedział, że się spieszy do domu i zostawił nas samych."
dobry kumpel xD
To było dobre 25 lat temu...
No i potem oni właśnie do niego się głównie przyczepili, a z nami wyluzowali.
No i potem oni właśnie do niego się głównie przyczepili, a z nami wyluzowali.