WYGRANE KNYBY I LISKA
Damian Knyba (9-0, 5 KO) po raz pierwszy zaboksował na dystansie ośmiu i pokonał doświadczonego journeymana Konstantina Dowbiszczenkę (9-11-1, 6 KO).
Od początku kontrolę nad rywalem zyskał Polak, który ustawiał go sobie lewym prostym. Dużo ruszał się na nogach, co miało dobre i słabsze strony. Plusem było to, że unikał ciosów rywala. Minusem fakt, że uderzając w ruchu jego ciosy traciły na mocy. Można się również przyczepić do małej ilości ciosów na korpus, ale podopieczny Piotra Wilczewskiego coraz więcej widzi w ringu, zaczyna celować i nie bije już bezsensownie na gardę, co zdarzało się mu choćby rok temu. Przeciwnik myślał przede wszystkim o obronie, więc ciężko było go trafić czymś czystym, ale gdy tylko zaatakował, Damian potrafił wejść w tempo i skontrować.
W szóstej rundzie Knybę złapał kryzys, a Dowbiszczenko wyczuł swoją szansę i podkręcił tempo. Dobra nauka na przyszłość. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 78:74, 77:75 i 79:73 - wszyscy na korzyść Knyby.
Wcześniej Ioannis Evmorfiadis (2-0, 1 KO) po raz drugi pokonał Dawida Turka (0-2-1), tym razem przez TKO w trzeciej rundzie. Poniżej oczekiwań wypadł Witold Lisek (4-0, 2 KO), któremu redakcja BOKSER.ORG towarzyszyła od dawna na ringach olimpijskich. Lisek wygrał z Athanasiosem Droutsasem (0-2), ale dziś nie olśnił. Tak jak jeden z sędziów, któremu wyszedł remis 38:38. Na dwóch pozostałych kartach 40:36. Polak rzeczywiście wygrał wszystkie cztery rundy, ale w ringu było więcej chaosu niż boksu.
Z kolei Knyba jak dla mnie niekoniecznie przegrał te ostatnie rundy, bo Dowbyszczenko atakował, ale bardzo mało trafiał. Także w sumie wygrana Knyby dość pewna, bylismy natomiast ciekawi stylu i w sumie trudno coś powiedzieć. Pierwsze rundy ładne prowadzenie walki, ładne chodzenie na nogach, dobre tempo, dużo ciosów. Kwestia taka, że z tych ciosów też nic nie wchodziło, a jak weszło, to nie robiło szkody. Był w stanie spokojnie wypykać Dowbyszczenkę, ale nie był w stanie zrobić mu krzywdy. Odstawiając na bok kondycję, pytanie jest takie, czy ktoś trochę lepszy technicznie i z mocniejszym ciosem nie mógłby pójśc na bijatykę i przełamać Knybę już w tej pierwszej fazie walki. Ja byłem mocno sceptyczny wobec zachwytów nad Knybą, ale IMO ta walka nie dała odpowiedzi ani na plus, ani na minus. Jak zacznie boksować z pierwszą setką boxreca, będzie można powiedzieć coś więcej.
W końcówce 6 rundy wyglądało to dla Knyby źle i bałem się, że kolejnej 7 może już nie przetrzymać. Jednak przetrzymał, a w 8 rundzie było już dużo lepiej i w mojej ocenie Knyba ją wygrał. Co do jego odporności na ciosy, to na razie nie ma się czego czepiać. Siła ciosu raczej imponująca nie jest, ale na podstawie dotychczasowych walk trudno ją definitywnie ocenić. Być może da ją się trochę poprawić przy pomocy zmiany techniki zadawania ciosów, bo przecież Knyba uprawia boks dopiero od kilku lat. W każdym razie lepszego prospekta w HW i tak nie mamy. Może coś wyrośnie z tego 17-latka o wzroście 204 cm, o którym wspominał Kosedowski?