HELENIUS: ZNAM DOBRZE WILDERA, ALE SPARING TO NIE WALKA
- Wilder nie pokazuje prawej ręki i bije ją z zaskoczenia. To jego najlepsza broń, ale jestem na niego dobrze przygotowany - zapowiada Robert Helenius (31-3, 20 KO), częsty sparingpartner Deontaya Wildera (42-2-1, 41 KO), z którym zmierzy się 15 października w półfinale eliminatora do pasa WBC wagi ciężkiej.
- Za mną bardzo dobre przygotowania i jestem gotowy na ten pojedynek. Zrobiłem co w mojej mocy, aby jak najlepiej przygotować się na Wildera. Do 2011 roku nokautowałem rywali, wtedy zaczęły się jednak moje problemy zdrowotne, które wykluczyły mnie na dłuższy czas. Teraz czuję, że naprawdę wróciłem na dobre tory. Po operacji barku trochę trwało zanim zacząłem normalnie trenować, teraz jednak jeszcze kilka dobrych lat przede mną. Dam więc z siebie wszystko - zapewnia zmotywowany "Nordycki Koszmar".
- Znam siebie i już dawno nie czułem się tak dobrze jak teraz. Kluczowe były wygrane nad Kownackim, to one doprowadziły mnie do tej szansy. Z Wilderem znamy się doskonale. Sparowałem z nim regularnie, gdy on szykował się do walk z dużymi i wysokimi przeciwnikami. Ale sparing i walka to dwie różne rzeczy. Trudno jest mi nawet ocenić jego siłę ciosu, bo w kaskach, przy dużo większych rękawicach, nie odczuwa się tego aż tak bardzo. Zresztą wydaje mi się, że te nokauty w jego wykonaniu brały się przede wszystkim z jego szybkości. Jego największym atutem jest nie tyle siła, co wybuchowość i eksplozywność - kontynuował dwukrotny pogromca Adama Kownackiego.
- Podoba mi się pozycja "underdoga". W takich walkach lepiej trzymam koncentrację i pokazuję lepszą wersję siebie. Mieliśmy dużo czasu, więc przygotowaliśmy specjalne akcje pod Wildera. Ale muszę być czujny, bo Deontay nie pokazuje ciosu z prawej ręki i czasem wyprowadza uderzenie wtedy, gdy się tego najmniej spodziewasz. To jego największa umiejętność - zakończył Helenius.