WARD I KELLERMAN OCENIAJĄ TRZECIĄ WALKĘ ALVAREZA Z GOŁOWKINEM
Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, iż trzecia walka Saula Alvareza (58-2-2, 39 KO) z Giennadijem Gołowkinem (42-2-1, 37 KO) mocno rozczarowała kibiców boksu z całego świata. Pewnej oceny postanowili dokonać były król super średnich Andre Ward i ekspert stacji ESPN Max Kellerman.
Zdaniem obu Panów duże znaczenie miał przede wszystkim wiek Kazacha i poziom jego wyeksploatowania, eksperci byli również zaskoczeni brakiem instynktu zabójcy u meksykańskiego pięściarza. Ocenie poddany został także całokształt kariery Canelo.
Max Kellerman: Canelo wygrał trzecią walkę z Gołowkinem, który notabene ma 40 lat.
Andre Ward: on wygląda na czterdziestolatka już od pewnego czasu.
Kellerman: to prawda, mniej więcej tak od trzydziestego ósmego roku życia. W drugiej walce z Canelo wyglądał na takiego, który nadal mógłby walczyć na najwyższym poziomie, mimo że widziałem wówczas zwycięstwo Meksykanina.
- Byli również tacy, zdaniem których wygrał Gołowkin. Z pewnością znaczna większość widziała zwycięstwo GGG w pierwszym pojedynku, ja również. W trzecim Canelo nie pozostawił już wątpliwości. To starcie było jednak niewypałem w porównaniu do poprzednich dwóch bojów, które były pełne akcji. Co sądzisz o postawie Canelo?
Ward: myślałem, że zastopuje tę wersję Gołowkina. Jeśli Canelo jest tym, za kogo się podaje, jednym z wielkich wszechczasów, to musi wykorzystywać taką formę przeciwnika, który wszedł do ringu dosłownie tylko po to, by zgarnąć wypłatę.
- Jego postawa była nieco szokująca. Myślałem, że zrobi nieco więcej, nie zaskoczyła mnie tylko forma Gołowkina. Byłem jedynie zdziwiony postawą ludzi, którzy nagle zorientowali się, że Gołowkin wygląda na starego. On wygląda na skończonego już od dwóch-trzech lat, a ponieważ boksuje w nieco meksykańskiem stylu, wszyscy usprawiedliwiają fakt, że przyjmuje o wiele za dużo ciosów. Nie widzi już ciosów.
- Jeśli pomyśli się o tym, Alvarez to największe nazwisko, jedyne prawdziwe, które Gołowkin ma w swoim rekordzie. Niezależnie od przemyśleń, taka jest prawda.
Kellerman: to prawda. (...) Przez pewien czas wydawało się, że Gołowkin jest ryzykiem niewartym podjęcia dla gości boksujących w wadze średniej lub niżej.
Ward: nie sądzę, by chciał walczyć z niektórymi z nich. Nie mówię o sobie. Byli pewni pięściarze, o których obaj wiemy jeszcze z czasów HBO, z którymi nie zamierzał walczyć.
Kellerman: Canelo zaczął karierę w wadze junior średniej i zdobywał tytuły w junior średniej, średniej, super średniej, przeniósł się do półciężkiej i znokautował Kowaliowa. Nie był to Kowaliow w takiej formie, w jakiej był przeciwko Tobie, ale nadal wygrywał pojedynki.
- W końcu przegrał z Biwołem, ale dla mnie, gdy idziesz z wagą do góry i walczysz z najlepszymi, jest czymś naturalnym. Nie mam o to do niego pretensji. No i teraz pokonał Gołowkina. Nadal nie walczył z Benavidezem, co chciałbym zobaczyć. Nie walczył również z żadnym z braci Charlo, a co dopiero z tym większym. Jakbyś ocenił dokonania Alvareza?
Ward: to skomplikowane, nieco podstępne. Na pierwszy rzut oka zrobił wszystko, walczył z każdym, podejmował wszelkie ryzyka. Jeśli jednak wiesz, czego szukasz w rekordzie i patrzysz na niektóre na zwisk, Canelo nie ma w rekordzie zbyt wielu pierwszorzędnych nazwisk, które były w tym czasie w najlepszej formie.
- Canelo jest oczywiście wielkim zawodnikiem. Miał wspaniałą karierę, to bez wątpienia członek Galerii Sław. Myślę jednak, że jego rekord jest trochę podrasowany, przypudrowany. Świetną robotę wykonał jego sztab. Sporo zasług trzeba przyznać Oscarowi De La Hoi, który współtworzył Canelo na początku kariery i znakomicie dobierał mu rywali.
- Oni wiedzą, kiedy zrobić dla Canelo odpowiednie zestawienia, a kiedy trzymać się z daleka. Do walki z Benavidezem w tym momencie nie dojdzie, nie dojdzie do niej, bo Benavidez jest zbyt niebezpieczny.
Kellerman: myślę, że to trochę niesprawiedliwe, już mówię dlaczego. Walczyć z takimi jak Austrin Trout i Erislandy Lara, kiedy Canelo to zrobił - jeśli dbasz tylko o pieniądze, nie musisz brać takich pojedynków, zwłaszcza przeciwko kubańskiemu mańkutowi, który potrafi boksować.
- Canelo je wziął. Były bliskie, on wyszedł z nich zwycięsko. Swoją drogą uważam, że te werdykty były uzasadnione. Walki były bardzo bliskie, według mnie Alvarez wygrał oba te pojedynki. Ten z Larą był niezwykle wyrównany. Nie bierzesz tego typu starć, jeśli jesteś tym, który kalkuluje. To powód, dla którego uważałem, że będzie parł do walki z Gołowkinem.
Ward: robisz to, jeśli wierzysz, że możesz ich pokonać.
Kellerman: innymi słowy, jeśli on nie wierzy.
Ward: nie ma pośpiechu, by walczyć teraz z Benavidezem.
Co do oceny całościowej to oczywiście lepiej będzie to zrobić gdy Canelo zakończy wspaniałą podróż, ale niezależenie co by się działo to już teraz zapisał się na kartach historii bo to ponad dekada boksowania na najwyższym poziomie, pasy w czterech limitach, wielkie wyzwania i równie wielkie zwycięstwa.
mógłby ktoś rozszyfrować kogo miał na myśli?
Trout , Cotto , Golovkin (druga walka) , Jacobs , Kovaliov , Smith , Saunders, Plant. Rozumiem , że każdy z nich jak jeden był w słabej formie walcząc z Alvarezem.
Ward: "Alvarez to największe nazwisko, jedyne prawdziwe, które Gołowkin ma w swoim rekordzie."
Et tu Brute :)
Można założyć, że chodzi o Frocha który z tego co pamietam proponował walke w umownych 164. Jeżeli chodzi o średnia to zarówno Sturm, Martinez czy Chavez raczej unikali GGG