CZERKLEWICZ ZASKOCZYŁ MATYJĘ PO DOBREJ WALCE Z OBU STRON
Mała niespodzianka. Mniej doświadczony Jan Czerklewicz (9-1, 2 KO) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Marka Matyję (20-4-2, 9 KO).
Po pierwszej, jeszcze w miarę spokojnej rundzie, od drugiej zaczął się fajny spektakl. Najpierw kilka razy lewym sierpem trafił Czerklewicz. W trzeciej i czwartej rundzie Matyja zaczął wciągać go na swój bezpośredni prawy. Wydawało się, że pięściarz z Oleśnicy zaczyna zyskiwać przewagę, tymczasem Janek w piątej odsłonie wydłużył serie i ciekawymi kombinacjami, kończonymi często prawym podbródkiem, wrócił do gry.
Kolejne minuty były zacięte. Jeśli jeden trafił, drugi od razu starał się odpowiedzieć. Przed ostatnią odsłoną nikt nie mógł być niczego pewnym. Lepiej zaczął ją Matyja, który trafił lewym sierpowym, ale Czerklewicz zrewanżował się mu bombą z prawej ręki.
Sędziowie punktowali dwa do remisu 76:76, 77:75 i 79:73 - zwycięzcą został ogłoszony Jan Czerklewicz.
- Wciąż jestem na początku drogi, wciąż się uczę i walka taka jak ta bardzo dużo da mi w przyszłości - mówił po wszystkim zadowolony tryumfator.
Chyba że ci Kubańczycy z SMW pójdą wyżej, to z obu zrobiliby marmoladę.
Jak się komuś nie podoba, to może włączyć no nie wiem, galę FEN, boks kobiet, czy co tam lubi.
9 wygranych i aż 2 przez KO