HANEY JUŻ W AUSTRALII: CHCĘ BOKSOWAĆ NA BŁĘDACH KAMBOSOSA
Devin Haney (28-0, 15 KO) gładko wygrał walkę o status absolutnego mistrza wagi lekkiej, ale do rewanżu z George'em Kambososem (20-1, 10 KO) podchodzi równie profesjonalnie jak przed pierwszą potyczką.
Obchodzący wkrótce 24. urodziny Amerykanin po raz drugi poleciał do paszczy lwa, czyli do Australii. Pierwszy pojedynek, na początku czerwca, cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Trudno powiedzieć, czy po tak jednostronnej walce kibice Kambososa równie licznie będą go dopingować. Ale pretendent, a zarazem były mistrz, zrobi co w jego mocy, by udanie zrewanżować się za pierwszą porażkę w karierze.
Pojedynek numer dwa odbędzie się 16 października, ale Haney już od kilkudziesięciu godzin jest na miejscu.
- Nie ma nawet mowy o tym, bym w jakikolwiek sposób potraktował go mniej poważnie niż za pierwszym razem. Kambosos był mistrzem, wie już jak to jest, potem stracił pasy, lecz teraz zrobi wszystko, aby je odzyskać. Na pewno obierze inną taktykę, spróbuje nowych akcji i będzie jeszcze bardziej zmotywowany niż kilka miesięcy temu. Popełnił parę błędów i teraz postara się je wyeliminować ze swojego boksu. Bo zawsze jest czas na poprawę. Spodziewam się, że będzie również nieco agresywniejszy między linami, za to mniej agresywny w promowaniu walki. Ja natomiast zamierzam boksować na jego błędach - powiedział Haney.
Dodajmy, że Amerykanin w przypadku wygranej w przyszłym roku prawdopodobnie skrzyżuje rękawice z Wasylem Łomaczenką.