MUNGUIA CHĘTNY NA GOŁOWKINA, PÓKI CO OPCJĄ RYDER
Jaime Munguia (40-0, 32 KO) był mało znanym zawodnikiem, kiedy Canelo wypadł z walki z Giennadijem Gołowkinem (42-2-1, 37 KO) z powodu wpadki dopingowej. Promotorzy Kazacha wybrali właśnie młodego Meksykanina na zastępcę, ale jego kandydaturę odrzuciła Komisja Sportowa Stanu Nevada. Teraz, po blisko pięciu latach, ta walka może się zmaterializować.
W międzyczasie Munguia z młodego, anonimowego pięściarza, stał się ulubieńcem meksykańskich kibiców, sięgnął po pas WBO wagi junior średniej, a teraz rywalizuje z powodzeniem w dywizji średniej. Wygrał sześć kolejnych walk w wyższym limicie, w tym z naszym Kamilem Szeremetą (TKO 6), a teraz chętnie zaatakuje jednego z mistrzów. Najchętniej właśnie Gołowkina, który pomimo porażki z Canelo wciąż zasiada na tronie IBF i WBA wagi średniej.
- Poczekamy i zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Jest Gołowkin, który byłby dla nas fajnym wyzwaniem. Walka z nim pokazałaby nam, gdzie naprawdę jesteśmy w wadze średniej. Ale są jeszcze dwaj inni mistrzowie. Miejmy nadzieję, że już wkrótce zawalczymy z jednym z nich. Ale i mi, i mojemu zawodnikowi, podoba się idea pojedynku z Gołowkinem - nie ukrywa legendarny Erik Morales, niegdyś wielki mistrz niższych kategorii, obecnie mentor i trener Munguiy.
25-letni pięściarz z Tijuany miał wyznaczoną datę walki na 29 października w San Diego. Teraz jednak słychać o możliwości stoczenia boju w 19 listopada z Johnem Ryderem (31-5, 17 KO).