PARKER: NIE JOSHUA, WHYTE, RUIZ, A JOYCE BYŁ NAJTRUDNIEJSZYM RYWALEM
Joseph Parker (30-3, 21 KO) nigdy dotąd nie leżał na deskach, czy to w karierze amatorskiej, czy zawodowej. Wcześniej przegrywał z Anthonym Joshuą i Dillianem Whyte'em, ale to właśnie Joe Joyce (15-0, 14 KO) okazał się jego najtrudniejszym dotąd rywalem.
Nowozelandczyk władował w niego sporo mocnych ciosów, ale Brytyjczyk bez mrugnięcia okiem dalej szedł do przodu i wywierał pressing.
FURY: JOYCE POBIŁBY JOSHUĘ I USYKA, ALE MNIE NAWET NIE DOTKNIE >>>
- Na tym etapie kariery to nie Joshua, nie Whyte, nie Ruiz czy Chisora, a właśnie Joyce był najtrudniejszym rywalem. Za każdym razem, gdy go trafiłem czymś mocnym, on nadal wywierał presję i naciskał. Niby wiedziałem co on będzie robił, ale cóż... Nie wszystko wyszło tak jak sobie to założyłem. Taki właśnie jest boks. Joyce to twardziel, w tej kwestii nie da się go porównać do moich poprzednich przeciwników. Walka z nim była większym wyzwaniem niż walki z Joshuą lub Whyte'em - przyznał były mistrz świata wagi ciężkiej.
Przypomnijmy, że Joyce - wicemistrz olimpijski z Rio i były zawodowy mistrz Europy, dzięki tej wygranej (KO 11) nabył status obowiązkowego pretendenta do tytułu mistrza świata z ramienia federacji WBO.
Parker powinien się teraz odbudować z Ortizem ewentualnie Whyte'em/Arreolą, a następnie jak będzie sposobność rewanż z Ruizem jr. "Juggernaut" wygrał eliminator i zasłużył na walkę o pełnoprawne trofeum, co do szans już wszystko zostało napisane, najmniejsze z lotnym jak baletnica Usykiem( i tu magiczna seria pewnie ulegnie wyhamowaniu, rzekłoby się pech!), największe z pozostałą trójką pięściarzy z obecnej wielkie piątki. Osobiście chciałbym Joyce'a skonfrontować po walce mistrzowskiej z Bakole lub Machmudowem, a jakby miał długo czekać na swoją wymarzoną szanse to Arreola na przetarcie. Fury czy joshua, raczej będą tymczasowo stronić od niego, to nie Wallin, ani Parker, tylko prawdziwy buldożer, co sieje spustoszenie.
Niezupełnie. Gdyby Wilder mógł takie bomby bić na zawołanie, to Joyce miałby ciężko. Ale Wilder tego nie potrafi. Przypomina haubicę na ukraińskim froncie. Strzał, potem długie ładowanie, jakieś tam poprawki i po kilkudziesięciu sekundach następny. Ale to w idealnych warunkach, których Deontay z Joycem nie dostanie. Zamiast tego będzie goniony, tłuczony i osłabiany. Poza tym Anglik też nie jest żadną techniczną popierdółką. Fury znakomicie przeczytał motorykę Wildera, po prostu widział, kiedy będzie oddany strzał. Nawet jeśli nie zdołał w pełni go uniknąć, to nigdy nie przyjął czystego, pełnego uderzenia. Bo ono jest nokautujące "na amen". Moim zdaniem Joyce też by ich nie przyjmował, co więcej, dzięki uporczywemu pressingowi nie pozwalał by ich wyprowadzać.
Taki Balski też ma silny pojedynczy cios. W walce z Babiciem nic nim nie zdziałał, bo Babić nieustannie na nim siedział, nie dając miejsca na wyprowadzenie uderzenia. Osobiście uważam, że Joyce by Wildera zgnoił. Tak dosłownie. Zapędził do narożnika, co byłoby łatwiej niż z Parkerem i tam zajechał, nie dając wyprowadzić "tego" uderzenia.
Co do Joshuy, to "nie potrafił przełamać Ruiza" pochodzi od ludzi oglądających walki na boxrecu. Joshua z łatwością przełamał Ruiza, natomiast podczas próby dokończenia roboty dostał kontrę. To się w boksie zdarza. Joshua Joyce to przy sile ognia AJ także pytanie otwarte, już pisałem o gościu pt. Pinklon Thomas, który miał tytanową szczękę, aż trafił na Tysona (a właściwie Tyson jego, serią blisko 20 ciosów). Podsumowując, czołowa 4 HW zamienia się w czołową piątkę, i co najlepsze każdy z nich jest inny stylowo i ma zupełnie inne atuty. Doceńmy to bogactwo.
No własnie z Joycem dostanie idealne warunki do wsadzania bomb, bo to pięściarz dużo wolniejszy, bez żadnej obrony i balansu, który wszystko przyjmuje czysto na głowę. Presja Joyca też nie będzie problemem, bo to nie jest pięściarz, który wchodzi do samego półdystansu, gdzie Wilder mógłby się pogubić. Tutaj wszystko gra na korzyść Deontaya.
***
''Joshua z łatwością przełamał Ruiza''
Gdyby Joshua z łatwością przełamał Ruiza, to sam nie leżałby 4 razy na deskach, a w rewanżu nie musiałby spierdalać przed najgorzej przygotowanym Ruizem w karierze. Joshua w żadnym momencie nawet nie był blisko przełamania Ruiza. Miał go raz na deskach w ciągu 24 rund, tyle co 40 letni Arreola w jednej walce.
AJ walcząc mądrze, wykorzystując nogi, zasięg, większe umiejętności wygrywa z Joycem na pkt. Usyk jeszcze łatwiej bo jest jeszcze lepszy w aspektach szybkościowych. Fury mogłby pajacować z Joycem, ale tylko przez jakiś czas, potem skupiłby się na wygranej na pkt, chwaląc się jaki to on zajebisty.
Usyk nie potrafił przełamać nawet Chisory ani Huntera, Fury nie potrafił przełamać KJa, Wallina czy Pianety. Wilder przez 12 rund nie potrafił mocno trafić Stiverna. Znaczy żaden z nich nie ma szans z JJ.