WILDER: DEKLARACJE USYKA TO MIÓD NA MOJE USZY
- Robiłem nawet po 30-40 rund treningu, tylko z przerwami na picie. Traktowałem to jako wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie trenowałem w ten sposób - mówi Deontay Wilder (42-2-1, 41 KO), który 15 października skrzyżuje rękawice z Robertem Heleniusem (31-3, 20 KO).
Ewentualna wygrana zapewni "Brązowemu Bombardierowi" końcowy eliminator do pasa WBC wagi ciężkiej z Andym Ruizem Jr (35-2, 22 KO). Ale opcji jest więcej. Na przykład starcie z Aleksandrem Usykiem (20-0, 13 KO), panującym mistrzem świata wagi ciężkiej federacji IBF/WBA/WBO.
- To, co mówi Usyk o naszej możliwej walce, to miód na moje uszy. W żadnym wypadku nie wybiegam myślami poza Heleniusa, ale Usyk to człowiek honoru, który nie rzuca słów na wiatr. Fajnie, że będzie z bliska oglądał mój najbliższy pojedynek. On, jak i pozostali kibice, dostaną wielkie show. Najpierw mam robotę do zrobienia, a potem zobaczymy co się wydarzy. Opcji mam sporo, a to działa na moją korzyść. Przyznaję jednak, że jeśli pojawia się okazja do walki mistrzowskiej, jak ta z Usykiem, trzeba ją po prostu brać - mówi były mistrz świata organizacji WBC z dziesięcioma skutecznymi obronami na koncie.
- Zawsze szukałem dobrych walk i zestawień, a Helenius notuje dobrą serię. Na pewno będzie dobrze przygotowany od strony fizycznej i taktycznej. Jego pewność siebie jest duża, wszak sparowaliśmy wspólnie od lat. Znamy się więc doskonale. Obaj spróbujemy też czegoś nowego, czego ten drugi z nas jeszcze nie widział. On, podobnie jak ja, ma duszę wojownika - zakończył Wilder.
Dysproporcja w umiejetnosciach i kazdym aspekcie sztuki bokserskiej BRUTALNA, Wilder praktycznie bez szans (szanse czysto teoretyczne typu ze Usyk sie potknie i wejdzie na widoczny na kilometr cep albo ze zostanie wycofany z powodu kontuzji).
Ogolnie deklasacja.