WILDER: WYKREOWALI JOSHUĘ I PODALI MU WSZYSTKO NA TACY
Deontay Wilder (42-2-1, 41 KO) i Anthony Joshuą (24-3, 22 KO) przez kilka lat trzęśli rynkiem kategorii ciężkiej. Do sondowanej przez długi czas walki nie doszło, ale Amerykanin przekonuje, że nie czuje niechęci do Joshui jako do osoby, co innego do postaci Brytyjczyka wykreowanej przez media i promotorów.
HEARN O STARCIACH JOSHUY Z FURYM I WILDEREM >>>
- Wielokrotnie mówiłem to wcześniej. Oni stworzyli Anthony'ego Joshuę. Stworzyli go. To nie ma nic wspólnego z "lubieniem czy nielubieniem kogoś", to nie o to chodzi. Nie lubię go w sensie biznesowym. Jako człowiek, nie ma w nim nic, czego bym nie lubił, ale jako postać w biznesie? W ogóle go nie lubię. Nie lubię tego wybryku w biznesie, a także sposobu jego kreowania, bo to biznes gladiatorów. I znowu, osobiście nie mam nic przeciwko niemu, nie znam go jako człowieka.
- Jeśli chodzi o biznes, to nie dbam o niego. Ale to oni go stworzyli, od igrzysk olimpijskich aż po rankingi w boksie zawodowym. Biznes to biznes, rodzimy się, by to robić, ale nie, by coś wytwarzać. Dla mnie wiele osób zgadza się, że dali mu medal na igrzyskach. Pasy mistrzowskie, kupili ich bardzo dużo. Nie ma w tym nic złego, bo wiele osób kupuje pewne pozycje, pewne rzeczy, cokolwiek. Jeśli masz pieniądze, robisz to. Ale myślę, że sposób, w jaki go prowadzą i przygotowują, on nie był gotowy na pewne momenty i zdarzenia.
- Wiele aspektów, których on nie rozumiał, polegało na tym, że miał swoich doradców, a on ufał im głównie dlatego, że robili mu pieniądze. Mówili mu, "wszystko, co musisz zrobić to i to, a ja załatwię ci to" i tego typu rzeczy. To tylko moja opinia, mogło być inaczej. Po prostu czuję, że wszystko miał podane na tacy. Jasne, musiał boksować i tak dalej, ale oni go wykreowali. Dali mu wszystko, taka jest moja opinia na ten temat.
- Wierzę, że stworzyli go, wykreowali, podali na tacy wiele rzeczy i wypromowali. Stworzyli swego rodzaju fałszywą narrację. Pewnego razu Joshua wyprzedał się dużo szybciej niż Michael Jackson. Nie mogę w to uwierzyć. Sprzedał się szybciej niż Jackson - nie ważne, ilu ma rodaków i tak dalej - by sprzedać się szybciej niż sam Jackson? Spoczywaj w pokoju Michael, jestem po twojej stronie - podsumował były mistrz WBC.
co do całej treści wypowiedzi...sporo ludzi ocenia teraz AJ przez pryzmat dwóch walk z Usykiem. Że słaby, że nie ma psychiki, że Usyk go wyjaśnił itd.
Obiektywnie patrząc AJ ma fajne nazwiska w rekordzie - Klitschko, Parker, Ruiz, Pulev, Povetkin, Whyte (czołówka HW) - Breazeale, Takam, Martin (szersza czołowka HW). Ciężko mówić o takich nazwiskach w rekordzie przez pryzmat "kreowania, podawania na tacy, kupowania, kreowania". AJ ma swoje ograniczenia. Pewnego poziomu nie przeskoczy. Z zawodnikami technicznymi (Ruiz, Fury, Usyk) zawsze będzie miał problem, co nie znaczy,że przegra wszystkie walki, bo z Parkerem zawalczył na dystans i fajnie to wyglądało.
AJ jest dobrym zawodnikiem. Zasłużył na tytuły mistrza świata. Usyk pokazał mu szczyt możliwości. Ale nie możemy mówić o AJ w kontekście kupowania tytułów, pozycji i rzeczy.
Anthony to kawał pięściarza z mocnymi fundamentami z czasów amatorskich, a przebiegu kariery zawodowej można mu pozazdrościć i pewnie niektórych to kole w oczy. Do pewnego momentu szedł jak burza, ale każde turbulencje pogodowe mają swój kres i zatrzymał się na nie byle kim. Wilder z kolei to produkt z McDonalda dobrze rozreklamowany i jako tako oszukuje żołądek(wzrok), niemniej cios w paru przypadkach zakłamał rzeczywistość, no bo i nie każdy takim pociskiem dysponuje, niemniej te jego kalumnie to jakieś dziwactwa dla niezorientowanej gawiedzi.
I zbyt często
Jakiegoś "kupowania pasów" też za bardzo nie widzę. Chyba że Wilder miał na myśli walkę z Martinem. Zachowanie Amerykanina było dziwne, ale jak dla mnie nie nosiło znamion przekupstwa. Raczej Martin dostał parę bomb i mu się odechciało, później zwlekał z wstaniem z desek i angielski sędzie wykorzystał okazję. A że Hearn rozkręcił wokół swojego zawodnika marketingową histerię wcale mnie nie dziwi. To biznes i każdy usiłuje to zrobić, co widać na przykładzie Wasilewskiego i Szpilki.
Podsumowując, Wilder powinien boksować, ale się nie odzywać. Bo gada bzdury. A to Fury z Brelandem zatruli mu wodę, a to kostium za ciężki. Innym razem ciska się na Joshuę, nawet nie wiem czemu, chyba dlatego, że AJ lepiej zarabiał. Ewentualnie usiłuje sobie załatwić walkę z AJ, gdyby temu udało się wygrać z Furym.
Stieczkin
Wszystko w punkt trafiłeś
...powiedzial bum z rekordem wykreowanym na ponad 30stu 3 ligowcach.
Z pasami to tam była dziwna akcja też jak IBF wyznaczyło błyskawicznie Głazkowa na obowiązkową obronę Furemu. On wywalil pas do śmietnika, i miesiac po walce z Kliczko, o wakujacy walczyl Glazkow z Martinem. Ludzie znikąd. Niecałe 3 miesiace pozniej AJ zdobył pas mistrzowski na niesprawdzonym Martinie.
Puncherem jest niezlym, chociaz kogo on takiego znokautowal ta swoja prawa reka? Zbawcy alabamusa proszę wymienić kilku zawodników z czołówki których Wilder tak niesamowicie znokautował. Dla mnie taki Bakole by zatłukł Wildera i mocno go uszkodził, Hunter też by mógł to zrobić.
Wykreowali m.in. mistrza olimpijskiego. AJ wielokrotnie i udanie bronił pasów na zawodowstwie, bez pomocy sędziów… gdzie Wilderowi ewidentne pomagano po nokdaunie w pierwszej walce z Ortizem.
Dalej będę mu kibicował, ale lepiej niech już nic nie mówi - spiski, żale itd.
Wildera nie dało się godnie sprzedać. Żeby to zrobić, należałoby go wystawić przeciwko komuś takiemu jak Władek Kłyczko. Na co ekipa Amerykanina najwyraźniej nie miała ochoty. Podobnie jak nie chciała ryzykować walki z Joshuą. Nie na darmo o Wilderze często mówiono jako o "mistrzu Alabamy". W której nokautował on bardzo starannie dobranych przeciętniaków. Wyznacznikiem tendencji było zakontraktowanie Wawrzyka. I to już po jego baletowych występach w Moskwie. W tym wypadku chyba jednak zorientowano się, że to już przegięcie i Polak został sprawdzony tak, jak do hipotetycznej walki z Joshuą nie sprawdzano Jarrella Millera.
Innymi słowy, "wykreowanym tworem" jest raczej sam Wilder. Gdyby nie pechowa decyzja o walce z Furym, który w oczach ekipy Dzikusa wydawał się w jego zasięgu, Deontay nadal miałby swój pas. Co więcej, zapewne pobiłby też rekord Marciano, przy okazji czyszcząc całe zaplecze czołówki wagi ciężkiej. Tyle tylko, że ani finansowo, ani marketingowo nie wynikałoby z tego absolutnie nic. Bo obijać bumów można tylko do pewnego momentu, bo później już to nikogo nie interesuje. O czym przekonał się na przykład niejaki Damian Jonak :)