WILDER 'KONSEKWENTNY': FURY OSZUKIWAŁ
Deontaya Wildera (42-2-1, 41 KO) czeka starcie z byłym sparingpartnerem Robertem Heleniusem (31-3, 20 KO). Były mistrz świata wagi ciężkiej jest teoretycznie o dwie wygrane od czwartej walki z Tysonem Furym (32-0-1, 23 KO).
Zaplanowany na 15 października pojedynek będzie drugim półfinałem eliminatora World Boxing Council. W pierwszej połówce Andy Ruiz Jr (35-2, 22 KO) rozprawił się na punkty z Luisem Ortizem, mając Kubańczyka trzy razy na deskach. Wygrany z walki Wilder vs Helenius w przyszłym roku powinien więc spotkać się z Meksykaninem w ostatecznym eliminatorze.
- Robert starał się naśladować ruchy Fury'ego na poprzednim obozie i na pewno nie pokazał całego arsenału. On będzie bardzo zmotywowany, dlatego też ostro szykuję się do tej walki. Nie ma mowy o tym, żebym w jakikolwiek sposób go lekceważył i nie trenował na pełnych obrotach. To fajny, uczciwy facet, który zawsze ciężko pracuje na sali. Dzielenie z nim ringu będzie przyjemnością. Byliśmy dla siebie zawsze mili, ale tym razem możemy wkroczyć na nowe terytorium. A jeśli tak się stanie, walka będzie naprawdę znakomita - mówi Wilder.
Były mistrz WBC stoczył dwie ciężkie walki z Luisem Ortizem, ale dziś panowie żyją w dobrych stosunkach. Amerykanin pytany o to, czy może zakumplować się w podobnym stylu z "Królem Cyganów", kategorycznie wykluczył taką możliwość.
- Nigdy, bo wiem co on zrobił przy okazji naszej drugiej walki. Nie toleruję oszukiwania i takich gównianych rzeczy, jakie on wtedy zrobił - stwierdził "Brązowy Bombardier", który zarzucał Anglikowi majstrowanie przy rękawicach oraz podtrucie w porozumieniu ze swoim ówczesnym trenerem Markiem Brelandem.
- Nie lubię go, uważam Wildera za kupę gówna, ale poza mną pokona każdego na świecie - stwierdził chwilę wcześniej Fury.