RUIZ JR WYGRAŁ Z ORTIZEM W ELIMINATORZE WBC WAGI CIĘŻKIEJ
Andy Ruiz Jr (35-2, 22 KO) trzy razy rzucał Luisa Ortiza (33-3, 28 KO) na deski i wygrał z nim na punkty w półfinale eliminatora do pasa WBC wagi ciężkiej.
Meksykanin zaczął od dwóch ciosów na korpus, ale stosunkowo spokojną rundę pierwszą lewym krzyżowym na górę zaakcentował Kubańczyk. Wszystko co najlepsze zaczęło się po przerwie. Gdy Ortiz chciał uderzyć lewym sierpem, Ruiz wszedł mu w tempo swoim prawym sierpowym i powalił na matę ringu. "King Kong" z trudem powstał na dziewięć i za moment znów zapoznał się z matą ringu. Kiedy jednak Andy ruszył po trzeci nokdaun, zamroczony Ortiz ostudził nieco jego zapały kontrą z lewej ręki.
ANDY RUIZ JR: POKAZAŁEM NOWE ELEMENTY, JESTEM ZADOWOLONY >>>
Kubański mańkut doszedł do siebie przez minutę przerwy i w trzeciej odsłonie boksował z daleka prawym prostym. Andy natomiast nie podpalał się i próbował wciągnąć go na jakąś kontrę. Nieco agresywniej wszedł w czwarte starcie, ale nauczony doświadczeniami sprzed kilku minut Ortiz trzymał ręce wysoko, balansował tułowiem i nie dał się czysto trafić. Boksujący zrywami były mistrz świata dał się zaskoczyć wydłużoną serią Ortiza w końcówce piątej rundy. Przyjął mocne uderzenie, ale nie zrobiło ono na nim większego wrażenia. Kolejne trzy minuty spokojniejsze. Obaj łapali drugi oddech przed drugą połową walki.
W końcówce siódmego starcia Ruiz trafił krótkim prawym sierpem na czoło i po raz trzeci w tym pojedynku posłał rywala na deski. Zanim jednak sędzia doliczył do ośmiu, do zbawiennej dla Kubańczyka przerwy pozostało już tylko kilka sekund i znów wywinął się z tarapatów. A po niej podjął rękawice i wymiany w półdystansie. Obaj trafili mocnymi ciosami, choć tym razem bez większych konsekwencji. Na początku dziewiątej rundy Ruiz poczęstował przeciwnika bardzo mocnym prawym sierpowym, ten za to zrewanżował się mu dwie minuty później długim lewym krzyżowym. Kolejne starcie stało pod znakiem prawej ręki Ortiza, który zaczął boksować zamiast polować na mocny cios i na głowie Meksykanin wylądowało kilkanaście takich jabów. Za to w jedenastym starciu prawy sierpowy Ruiza wstrząsnął Ortizem, prawie zamknął mu lewe oko, lecz "King Kong" dzielnie stał na nogach i kontynuował potyczkę.
RUIZ I WILDER OTWARCI NA WALKĘ >>>
Ortiz dobrze finiszował. Trafił najpierw lewym podbródkowym, poprawił lewym sierpowym, ale oczywiście nie mogło to starczyć, by odrobić wcześniejsze straty. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 113:112 i dwukrotnie 114:111 - wszyscy na korzyść "Niszczyciela".
W drugiej połówce turnieju WBC Deontay Wilder (42-2-1, 41 KO) spotka się z Robertem Heleniusem (31-3, 20 KO). Ich starcie zaplanowano na 15 października. A Ortizowi na pocieszenie pozostanie godziwa wypłata - gwarantowane 550 tysięcy dolarów plus dodatki.
Bay bay King kong!
Każdy się może pomylić zwłaszcza gdy zwodnicy są tak do siebie podobni :)
Oczywiście, Ortiz nawet aktywniejszy, a ilość trafionych ciosów podobna.
Ruiz zwycięstwem potwierdził przynależność do czołówki HW w okolicach 5 miejsca. Dzięki odporności i szybkim rękom jest w stanie zrównoważyć swe mankamenty w postaci marnych warunków fizycznych i kiepskiej pracy nóg. Dla niektórych może być stylowym koszmarem, ale dla innych łatwym łupem.
U Ortiza uwidoczniły się tendencje schyłkowe. Kondycyjnie wytrzymał walkę toczona w wolnym tempie nawet nieźle, ale timing już nie ten co kiedyś i przede wszystkim po walkach z Wilderem siadła mu odporność na ciosy. Na razie jest na etapie Wańki Wstańki (łatwo sie przewraca i łatwo wstaje), ale może być gorzej. Mimo wszystko skreślać go nie można i nadal ma miejsce pod koniec TOP10 HW. Myślę, że mógłby być wartościowym testerem dla zaawansowanych prospektów, takich jak Sanchez, Dubois, Hrgović, Wardley, Machmudow.
Sorry, ale obstaję przy swoim. Pracę nóg Ruiz miał zawsze słabą i tym razem też. Przy obranej taktyce przegrałby na punkty, gdyby nie nokdauny będące efektem kiepskiej odporności Ortiza na ciosy. Przy pressingu Ruiza i walce w półdystansie nokdaunów byłoby więcej i doprowadziłyby one do nokautu. Nie rozumiem też, dlaczego Ortiz miałby zmieniać pozycję. Przecież leworęczność w boksie to powszechnie uznany handicap.
"Rywale idealnie skrojeni dla siebie, w sam raz do stylu "Człap człap" Ortiz mając 969 lat nie da rady zaklinać rzeczywistości, twierdząc, że dopiero co obchodził 18, a Ruiz, każdy zna jego mankamenty, które trwają i trwać będą, choć można go zestawić z przeciwnikami, gdzie powinien budzić nie małe emocje."
Ta ,każdy z nich mógłby pokonać gladiatora boskiego brązowego Joshue .
Miał dobrą na tle Ortiza*, który nic nie zrobił w tej walce aby wygrać.