TRENER CANELO: TA PORAŻKA TYLKO GO UMOCNIŁA
- Ta porażka tylko umocniła Canelo - mówi Eddy Reynoso, trener, menadżer i mentor Saula Alvareza (57-2-2, 39 KO).
Meksykański gwiazdor nieoczekiwanie przegrał w maju z Dmitrijem Biwołem (20-0, 11 KO). Teraz wraca do swojej kategorii super średniej, w której zunifikował wszystkie cztery mistrzowskie pasy, i już 17 września dopełni trylogię z Giennadijem Gołowkinem (42-1-1, 37 KO). Jeśli Alvarez wygra z Gołowkinem, a Biwoł 5 listopada upora się z Gilberto Ramirezem (44-0, 30 KO), w maju 2023 ma dojść do rewanżu.
- Niepowodzenie w walce z Biwołem sprawiło tylko tyle, że Canelo będzie jeszcze mocniejszy i jeszcze lepiej przygotowany do kolejnych walk. Ta porażka tylko go umocniła - zapewnia szkoleniowiec lidera limitu 76,2 kilograma.
- Gołowkin to zdyscyplinowany zawodnik, który potrafi znokautować jednym uderzeniem. To mu zostanie na zawsze, więc będzie równie groźny jak w dwóch pierwszych walkach. Ale zapewniam was, że Canelo będzie lepszy niż ostatnio - dodał Reynoso.
Taka tylko dygresja dla hejterów GGG. Skoro gość obija samych bumów, to dlaczego dochodzi do ich 3 walki? Baa, dlaczego ten rzekomy bumobijca dał tak ciężkie przeprawy jednemu z najlepszych, niesamowicie utytułowanemu Canelo? Dlaczego wg. tak wielu wygrał z Canelo przynajmniej raz?
No to akurat nie jest fakt. Może to być co najwyżej opinia (w dodatku mało istotna).
Czyli uważasz Gienka za bumobijcę jak twoi koledzy współwielbiciele Canelo? (jeden cały czas tak określa Gienka) Jeśli tak , to jest u ciebie coś takiego jak stopniowanie określeń, przymiotników? Pytam, bo wygląda to tak, że "wielki" Canelo rzekomo wyznaczający standardy (szkoda, że nie na wyjazdach jak Usyk) ma swoje "kosmiczne" resume a potem jest Gienek od razu na parterze bądź w piwnicy jako bumobijca :) Jeśli byłoby tak faktycznie to coś jest nie tak z Canelo, bo powinien mieć tak wielkie doświadczenie z walk z najwybitniejszymi, że Gołowkin powinien z nim przegrywać do jednej mordy a nawet ty przyznasz, że tak nie było. Jak taki rzekomy "leszczobijca" mógł dać tak wyrównane walki zawodnikowi tak doświadczonemu w bojach z samymi wybitnościami? Jeśli Gienek to bumobijca zasiedziały w średniej a Canelo to "kosiarz najwybitniejszych" to Kazach powinien skończyć jak Paweł Kołodziej z Denisem Lebiodą lub Andrzej Wawrzyk z Powietkinem. Canelo powinien zabić go samym doświadczeniem :) Podejrzewam (może niesłusznie), że się odżegnasz od swoich prymitywnych forumowych kolegów i stwierdzisz, że nie uważasz Gienka za bumobijcę. Jak zwykle nie zrobisz tego szczerze, bo bardziej się tutaj bawisz w demagogię niż prawdziwą dyskusję i zaraz gdzie indziej będziesz sugerował, że Gienek to bumobijca a mnie nazywał hejterem Canelo.
Co do nazywania Golovkina bumobijcą to odsyłam Cię wyżej żeby się nie powtarzać - podkreślę tylko, że to nie ma nic wspólnego z poziomem jaki prezentuje tylko z oceną jego dotychczasowej kariery i też uważam Jacobsa jako fajny wyznacznik. Dla jednego to było apogeum jego możliwości pięściarskich, dla drugiego można powiedzieć, że codzienność - jeden z wielu. Albo oceniajmy kogoś rzetelnie i uczciwie, albo nie oceniajmy w ogóle. A sam chyba przyznasz, że resume Canela wygląda obłędnie dobrze.
"Dla jednego to było apogeum jego możliwości pięściarskich, dla drugiego można powiedzieć, że codzienność - jeden z wielu" - to jest sugestia, że Gienek jest przy "wspaniałym" rekordzie Canelo bumobijcą. Tym bardziej wytłumacz mi to przedziwne zjawisko przy takiej rzekomej dysproporcji w resume jakie tutaj nam łaskawie objawiasz. Jak to jest, że Gołowkin nie skończył w poprzednich dwóch walkach z Canelo jak wspomniani już przeze mnie Paweł Kołodziej z Denisem Lebiedievem lub Andrzej Wawrzyk z Aleksandrem Powietkinem? Skoro dla Canelo przeciwnicy pokroju Jacobsa to chleb powszedni, który dla Gienka szczyt możliwości, to powinien go Meksykanin zabić samym doświadczeniem jak wspomniani ruscy mistrzowie naszych rodzimych herosów z wyhodowanymi rekordami. Jak to możliwe, że Kazach mając swoje "apogeum możliwości pięściarskich" w miejscu (przeciwniku) gdzie (przy którym) Canelo ma swoją "codzienność - jedną z wielu" nie zdołał się zbłaźnić (w aż dwóch walkach) tak aby do tej trzeciej nie było potrzeby i sensu nawet podchodzić? To tak jakby ktoś nagle stwierdził, że Wawrzyk i Kołodziej dali tak wyrównane walki swoim rosyjskim przeciwnikom, ze należy zrobić rewanże (już nawet nie trylogie).
A co do samego resume to pamiętajmy, że wiele jakościowych skalpów Canelo dorzucił już po tym dwumeczu pokonując m.in 6 mistrzów świata - załatwił kolejno Fieldinga w Madison Square Garden, Jasoba w pojedynku unifikacyjnym, półciężkiego Kowaliewa, triumfatora WBSS Smitha, Saundersa i Planta. Oczywiście Alvarez w mojej ocenie już w 2017 roku miał lepsze skalpy niż Gołowkin, ale na tym polu jego przewaga jeszcze nie była tak ewidentna i wyraźna, więc te doświadczenie w walkach z najlepszymi nie miało jeszcze aż takiego znaczenia.
Zostana mu wystepy lokalne na meksykanskich festynach gdzie sedziow mozna kupic za pare pesos i gdzie nikt nie robi testow na klenbuterol w wolowinie.
"przewaga jeszcze nie była tak ewidentna i wyraźna, więc te doświadczenie w walkach z najlepszymi nie miało jeszcze aż takiego znaczenia" no to teraz będzie odzwierciedlenie tych jeszcze większych "dysproporcji" (w dokonaniach i skalpach) w ringu :) do tego wiek Gienka i deklasacja Kazacha gotowa:) Będziesz się z tego jak zwykle rakiem wycofywał po trzeciej wtopie Canelo z Gienkiem :) Oczywiście najlepiej tym razem formalnej wtopie Canelo, bo jako statystyk a nie kibic boksu szanujesz tylko oficjalne/formalne wyniki, resume i wszystko co można zapisać w statystykach. Przecież nie obchodzi cię przebieg walk, okoliczności np zawsze sprzyjające jednej ze stron itp. "bzdury". Wszak jesteś trochę jak nieokrzesany klient drogiej - lepiej - "słynnej" restauracji gdzie zaserwowano mu gówno wpierając, że to delikates, który ze wstydu i nieobycia (i snobizmu) sam przyjmuje to za pewnik i wszystkich na około, nie widząc swojej krzywej miny (ignorując odruch wymiotny) zapewnia jakie to zajebiście dobre danie.
No myślę, że w trzeciej walce przewaga Alvareza będzie jeszcze wyraźniejsza. Co do przebiegu walki to mnie obchodzi i dlatego też przytaczam też swoje punktacje, a nie tylko oficjalne werdykty (to bardziej w przypadku gdy ktoś próbuje robić fakty z czegoś co się nigdy nie wydarzyło tak jak Ty wyżej). Ja punktowałem w pierwszej walce remis, a drugiej 116-112 dla Canela - zaznaczam, że obie walki punktowałem na bardzo dużym luzie.
Rudy jest po prostu najbardziej medialnym bokserem z Meksyku za czym idą ogromne pieniądze a sport jest na drugim miejscu... Medialny mistrz świata Canelo!!!
https://www.youtube.com/shorts/ZQy1_vgTFUA
:)
A co w tym takiego?
Nie wiem czy Alvarez miał łatwiej osiągnąć taki sukces globalny dzięki temu, że szybciej przeszedł na zawodowe ringi czy też trudniej. Na pewno godne jest podkreślenia to, że już chociażby w trzeciej walce walczył z późniejszym mistrzem świata. Na pewno rywali od kiedy wjechał na dużą amerykańską scenę miał bardzo dobrych i to moim zdaniem go odpowiednio zbudowało i zahartowało na tym najwyższym poziomie, cały czas konsekwentnie podnoszona poprzeczka i oponenci nieschodzący poniżej pewnego poziomu. Moim zdaniem właśnie ta odwaga połączona z ambicją sprawiła, Że Canelo ma dzisiaj status legendarny.
aby było zgodnie z prawdą znowu cię sparafrazuje: "Natomiast fajne zdanie, że dzięki porażkom pięściarz może zyskać więcej szacunku niż w przypadku zwycięstw. Jakby Canelo uczciwie rywalizował i tym samym ryzykował i nawet ponosił porażki w zwykłych (nie pod siebie) limitach to właśnie ten szacunek mógłby sobie tym wypracować"
"taki tchorz jak golovkin dostal szanse walki w nowym limicie o wszystkie pasy" to zdanie to przejaw aberracji. Tylko zbłąkany pomyleniec może napisać takie słowa jednocześnie twierdząc, że Canelo jest kozakiem wszech czasów i wiedząc, że ten "tchórz" zawalczy z nim po raz trzeci i tej walki nigdy nie unikał a wręcz zabiegał.