TONEY STAWIA NA GOŁOWKINA W TRZECIEJ WALCE Z CANELO
James Toney jest jednym z nielicznych, którzy w trzeciej walce pomiędzy Giennadijem Gołowkinem (42-1-1, 37 KO) a Saulem Alvarezem (57-2-2, 39 KO) stawia na tego pierwszego.
Trylogia pomiędzy tymi wielkimi rywalami dopełni się 17 września. Tym razem panowie spotkają się w wadze super średniej, w której wszystkie cztery mistrzowskie pasy należą do Meksykanina. Dwie pierwsze potyczki odbyły się w dywizji średniej.
- Canelo to dobry zawodnik, ale stawiam na Gołowkina - mówi dawny mistrz kategorii średniej, super średniej i cruiser. Przez moment nawet ciężkiej, ale wpadka dopingowa sprawiła, że Amerykaninowi odebrano pas WBA wagi ciężkiej.
- Kiedy byłem w gazie, pobiłbym Canelo w trzy rundy. Jeśli ktoś stanąłby naprzeciw mnie i ruszał się w taki sposób, w jaki on próbuje boksować, przepuszczałbym jego ciosy i swoimi kontrami skopałbym mu dupę - dodał Toney.
Z kolei druga część wypowiedzi raczej sugeruje niechęć do meksykańskiego superczempiona, być może zazdrość wynikająca z jego pozycji w świecie zawodowego boksu i jego ogólnego dorobku, wszak Toney zestawiając go z Alvarezem wygląda śmiesznie.
1. Psychika
Gołowkin jest podbudowany efektowną wygraną z Muratą. Nikt nie oczekuje od niego zwycięstwa w kategorii, w której nigdy nie walczył. Może więc podejść do walki na luzie, bo do stracenia nie ma wiele (tytuł w średniej zachowa po porażce). Canelo jest zdołowany po bolesnej ambicjonalnie porażce z Biwołem. Będzie walczył nie tylko o swoje 4 pasy, ale o całą przyszłość swojej kariery, bo druga kolejna przegrana oznacza dla niego upadek z piedestału na zbitą mordę. Już teraz jest spięty, a będzie jeszcze bardziej.
2. Wyższa kategoria.
W porównaniu z walkami Canelo vs GGG w MW, ta obecna oznacza mniejszą różnicę wagową na korzyść Canela w ringu. Poza tym, jak bokser przechodzi do wyższej kategorii, to rośnie jego siła ciosu, natomiast odporność na ciosy się nie zmienia. A więc szanse na wygraną GGG przez nokaut będą tym razem większe, niż poprzednio.
3. Taktyka
W poprzednich walkach Gołowkin brał pod uwagę swoją wygraną na punkty i się o nią intensywnie starał. Tym razem wie na pewno, że takiej opcji nie ma, zwłaszcza przy sędziach Morettim i Weisfeldzie. Może spokojnie odpuścić sobie walkę o wygrana punktową, nie tracić sił na jakieś pykanie z dystansu i czaić się na jedną decydującą akcję. Ma na to 12 rund i myślę, że w tym czasie upoluje coś rudego, ale większego od lisa i wiewiórki.
Dokładnie, wtedy nikt pretensji mieć nie będzie.
Znając życie LL ma teraz serie koszmarów nocnych związanych z Usykiem w roli głównej i wymykającemu się "tytułowi", który tak bardzo kocha i z którym zapewne rozstać się nie potrafi "last undisputed heavyweight champion of the world".
No właśnie to są dla mnie naturalne czynniki przemawiające za Alvarezem - wiek, fakt, że cztery lata temu kiedy okoliczności były dużo bardziej sprzyjające dla Kazacha niż są teraz to Canelo odniósł zwycięstwo, więc teoretycznie dlaczego miałby sobie nie poradzić teraz kiedy jeszcze bardziej umocnił swoją pozycję na bokserskim szczycie.
Wyższa kategoria o której wspomniał Hugos moim zdaniem z jednej może się okazać korzystniejsza jeśli faktycznie siła ciosu się zwiększy, ale to działa w obie strony bo najprawdopodobniej Gołowkin jeszcze nie miał do czynienia z tak mocnym i soczystym ciosem jakim dysponuje słynny Canelo, dodatkowo w wadze super średniej. A z kolei doświadczenie jeśli chodzi o walki z większymi zawodnikami jest po stronie Canela, który przyjmował już ciosy zarówno od super średnich jak i półciężkich - tych też zawodników potrafił nokautować, wiec patrząc na wszystkie aspekty wyższego limitu to może się dla Gołowkina okazać niekorzystne.