BRIEDIS IDZIE DO CIĘŻKIEJ NA WALKĘ Z BARDZO CIEKAWYM HUNIM
Mairis Briedis (28-2, 20 KO) już wcześniej romansował z wagą ciężką, a po utracie pasa IBF kategorii cruiser chyba na dobre podjął decyzję o nowym etapie swojej kariery.
Wielką nadzieją australijskiej, ale i światowej wagi ciężkiej, jest 23-letni Justis Huni (6-0, 4 KO). Wielki nieobecny igrzysk w Tokio (kontuzja dop. Redakcja) nie zamierza brać łatwych walk i pomimo niewielkiego doświadczenia oraz małej ilości rund, właśnie on ma przywitać Łotysza w wadze ciężkiej. Kontrakty nie zostały jeszcze podpisane, ale strony doszły do porozumienia i walka ma odbyć się 29 października w Brisbane.
JUSTIS HUNI: SERWIS SPECJALNY >>>
Przypomnijmy, że Briedis - trzykrotny mistrz świata kategorii cruiser, ma już za sobą walkę w wadze ciężkiej. Niemal dokładnie siedem lat temu, ważąc 97 kilogramów, ciężko znokautował zaliczanego wówczas do szerokiej czołówki Manuela Charra (KO 5).
No ale czym innym jest solidny Australijczyk, a czym innym Briedis - wieloletni mistrz CW, gość, który dał mega ciężką walkę Usykowi i który dopiero co był szykowany do wielkiej unifikacji z Okolie. Ktoś tu albo przesadził z brawurą (obóz Huniego) albo kompletnie nie ma pomysłu na swoją karierę i godzi się na bycie trampoliną (weryfikacją?) dla lokalnego prospekta (Briedis). Faktem jest, że Łotysz ostatnio poza ringiem sprawiał dziwne wrażenie, najpierw w uwłaczający dla bokserskiego mistrza sposób żebrał o walkę z youtuberem, później w żenującym stroju pajacował przy Okolim, a teraz ewidentnie jako strona "B" godzi się na walkę z prospektem?
A Hunni, pod względem sportowym, w wieku 23 lat i z bagażem aż 6 zawodowych walk, rzuca się na obiektywnie świetnego pięściarza z wielkim doświadczeniem? Nie wygląda to na bezpieczną decyzję, a patrząc na to, jak prowadzeni są inni prospekci, taki ruch jawi się wręcz jako totalne szaleństwo. Albo Australijczycy są mega pewni swojego zawodnika albo rola Briedisa w tym przedsięwzięciu została już jasno określona. Tak czy siak - dla mnie to przedziwne zestawienie.