SEKRETY OBOZÓW WŁADIMIRA KLICZKI
Sparingi z Władimirem Kliczką (64-5, 53 KO) stanowiły swego czasu źródło największych sekretów, emocji, inspiracji. Były to także miejsca spotkań największych - na obozach Ukraińca pojawiali się tacy jak Tyson Fury (32-0-1, 23 KO), Anthony Joshua (24-3, 22 KO), Deontay Wilder (42-2-1, 41 KO), Dillian Whyte (28-3, 19 KO) czy Filip Hrgović (15-0, 12 KO) - i to właśnie im oddajemy głos (wypowiedzi sprzed kilku lat).
Pierwsze spotkania Kliczki z Joshuą
Ukrainiec i Brytyjczyk zaczęli ze sobą boksować lata przed ich sławnym pojedynkiem z maja 2017 roku.
Joshua: sparingi, osobiście wolałbym, aby zadawali mi ciosy, abym mógł nauczyć się bronić. Każdy wie, jak zadać cios. Ja uczyłem się, jak się bronić. To był tylko sparing, nie próbowałem niczego udowodnić.
Kliczko: zrobiliśmy mnóstwo rund, około dwudziestu. Ja podczas obozu zrobiłem ich około 115. Zdecydowanie można było poczuć jego atletyzm, jest bardzo wysportowany.
- To nie był mój najlepszy lewy prosty. Podczas sesji sparingowej, przygotowań, jak to robię - masz coś, co musisz przećwiczyć, więc to robisz. Dostosowujesz to potem do każdego z oponentów, więc podczas dwunastu rund sparingów masz czasem czterech, pięciu albo i sześciu sparingpartnerów. Byliśmy dość konkurencyjni. Szanujemy się nawzajem, ale jesteśmy konkurencyjni. Nie było dominacji żadnej ze stron, było całkiem wyrównanie.
Czy Kliczko znokautował Wildera?
Whyte: widziałem go znokautowanego. Władimir go znokautował. Wiedział, co się stało. Miał ręce w górze, obijał Włada, szukał dymu, szalał. Wład cofnął się, zmienił pracę nóg, zwodził, zwodził, proste na korpus, potem nagle zamarkował lewy prosty i bum, lewy hak. Wilder miał ręce w górze, ale w moment zniknął. To nie był żaden nokdaun, został po prostu ostro znokautowany. Nie brakowało drgawek. To prawdopodobnie dlatego nie chcieli, aby walczył z Władem, Wład chciał się z nim bić już na zawodowstwie, Wilder się do tego nie garnął.
Wilder: walczyłem z Kelvinem Pricem kilka tygodni po, ale nie było mowy, abym nie pojechał na sparingi do Kliczki. Traktowali nas naprawdę dobrze, także, gdy już tam dotarliśmy.
- Dużo się nauczyłem i dobrze się bawiłem, kiedy tam byłem również. Zrobiłem ponad 50 rund. Byłem głównym sparingpartnerem. Przesparowaliśmy tyle rund, tyle razy, że czułem, że w zasadzie powinienem być tam jedynym sparingpartnerem. Podczas sparingów Kliczko daje z siebie 100 procent. Właściwie to Władimir daje z siebie 110 procent, gdy jest już w ringu, z nim nie ma półśrodków, pełna jazda.
- Robiłem większość sparingów, jego numer jeden. Ludzie klepali mnie po plecach, gdy z nim sparowałem - pewnie dlatego, że sami nie musieli tego robić - dostawali wynagrodzenie i patrzyli. Nie narzekałem, ponieważ dostałem całą kupę nauki i pojechałbym tam za darmo. Miałem podczas obozu swoje urodziny, tego dnia zrobili mi tort i tak dalej. Potem, już podczas konferencji prasowej po walce z Mariuszem Wachem, gdy mówił po niemiecku, stwierdził, że byłem najsilniejszym, najszybszym i najlepszym sparingpartnerem, jakiego miał na tym obozie. To też dla mnie wiele znaczyło.
Wilczy bilet Millera
Steve Cunningham: Władimir "zawiesił" Millera. Jarrell próbował go znokautować podczas sparingów. Kiedy sparujesz z mistrzem i robisz to dobrze, masz ustawione inne walki, być może nawet z nim. Niektórzy ciężcy próbowali zatem wręcz ściąć jego głowę! Jarrell poszedł z Władimirem na ostro, a ten nie pozostawał dłużny. Zwracał wszystko w ringu, a potem rezygnował z kogoś na tydzień. Władimir był główną postacią, to był jego obóz, więc mógł powiedzieć, "nie będę korzystał z twoich usług przez tydzień". To był element kontroli z jego strony, chciał, aby ludzie z nim boksowali szybkością, wywierali presje, nie chodziło o wybijanie zębów. Następnego dnia sparowałby z takim mocno bijącym Jarrellem, który próbował go znokautować - ale nie codziennie.
- Jednego dnia był problem z Jarrellem. Powiedział mi, "on już nie będzie ze mną sparował". Zapytałem dlaczego, a Miller odpowiedział, "bo chciałem urwać mu głowę!". Porozmawiałem z Władimirem, który rzekł, "nie potrzebuję tego typu pracy każdego dnia o każdej porze". To był mój trzeci obóz z Władimirem, ponieważ kochał boks, który prezentowałem. Przed jego walką z Davidem Haye'em zrobiłem z Władimirem najwięcej rund ze wszystkich. Podczas treningów nie chcesz iść każdego dnia na wojnę, w ten sposób pięściarze doznają trwałych urazów.
Zdradzone sekrety Chambersa
Eddie Chambers sparował z Kliczką w 2006 roku, zaraz przed walką Ukraińca z Calvinem Brockiem. Cztery lata później zmierzył się z nim już w prawdziwej walce i został znokautowany. Jak sam przyznaje, zastanawia się, czy nie była to konsekwencja wyjawienia zbyt wielu ringowych sekretów podczas sesji sparingowych.
Chambers: to był błąd. Widział, co potrafię zrobić, czuł też pewne rzeczy, które wywoływały u niego pewne wrażenie. "Jak na małego faceta jest naprawdę silny, jest taki i taki". Wiedział, że są pewne elementy, które potrafię zrobić, są pewne sposoby korzystania z rozmiarów, kontroli nade mną i dystansowania.
- Władimir to inteligentny weteran. Każdy zawodnik o tym poziomie umiejętności, będzie szukał każdej przewagi, każdej szansy, którą może znaleźć. W pewnym sensie nauczyłem się tego od niego, także od Jamesa Ali Bashira, który był w teamie Kliczki. Sprowadzał ludzi, którym faktycznie chciał się dobrze przyjrzeć. Nie tylko na zasadzie - "hej, potrzebuję dobrych sparingów", ale "chcę się sprawdzić, ale również i zobaczyć, z kim mógłbym się zmierzyć wraz z upływem czasu". To genialny ruch, a on miał okazję widzieć mnie wcześniej.
- Miał pięściarzy, którzy wchodzili do ringu falami. Wchodzili, wychodzili, wchodzili, wychodzili. To inny poziom, widać duży profesjonalizm. Widzę to z obu stron, zarówno przez pryzmat treningowy, jak i walcząc z nim. Po prostu super wysoki poziom profesjonalizmu. Nie szczędził środków, by zrobić wszystko, co możliwe. Aby nie tylko sprawdzić, że rywal poczuje się nie do końca swojo, ale po prostu, by zapewnić walce jak najwięcej rozgłosu. By czuć, że naprawdę dużo ze sobą reprezentuje, by czuć, że jest się z nim w ringu. Byłem podekscytowany, mając okazję być częścią tego wszystkiego, jeszcze większe emocje czułem, mając świadomość, że mogę przejąć nad tym kontrolę. Tak jak było, byłem dobrze przygotowany, on był dobrze przygotowany, po prostu był w tym wszystkim trochę lepszy.
Gierki psychiczne w saunie
Fury: byliśmy w saunie, obok z dziesięciu innych gości. Wszystko sprowadzało się do mnie i Władimira. Pamiętasz to w ogóle Wład? Zdawał sobie z tego sprawę, a ja byłem po drugiej stronie. Miałem wtedy za sobą tylko dwanaście, może trzynaście pojedynków zawodowych, ale i tak w moim umyśle byłem mentalnie w trakcie rywalizacji z nim. Może mówić, co chce, zaprzeczać, cokolwiek. Byłem przygotowany na śmierć w tej saunie, zanim wyszedłem. Przebywałem w niej przez jakieś 40 minut. On wyszedł pierwszy, wtedy pomyślałem - "zwycięstwo psychologiczne".
Brytyjskie spięcie
Whyte: Joshua gadał dużo bzdur, chciałem mu przyłożyć. Czuć było prawdziwe zdenerwowanie. Ali Bashir i kilku chłopaków powstrzymało mnie przed pójściem na niego, a potem to gdzieś uleciało. To było nieco nerwowe.
- Kliczko przyjaźnił się z takimi jak Joshua. Są bardzo podobni w swoim sposobie myślenia i zachowaniu. Znasz mnie, byłem wtedy po prostu takim ulicznym rzezimieszkiem. Myślałem tylko o tym, że nie dam się znokautować. Pamiętam, że Kliczko złamał nos Samowi Sextonowi. Powiedziałem wtedy, "nie, nie znokautujesz mnie, nadchodzę". Wszedłem do ringu i zacząłem go lać, dałem porządną walkę. Odesłał mnie za to do domu.
Rodzinna rywalizacja
Władimir Kliczko: dużo z Witalijem rywalizowaliśmy. To coś, co mamy we krwi. Każdy z nas chce pokazać drugiemu, że może zrobić coś lepiej. Z drugiej strony jest między nami dużo szacunku i miłości do siebie.
- Nigdy nie rywalizowaliśmy ze sobą w żadnych turniejach. Sparowaliśmy ze sobą, a te sesje nie były rozrywkowe. Były pełne krwi, emocji i kiedy jeden z nas doznał kontuzji, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie będziemy tego dłużej robić. Obiecaliśmy to również naszej mamie. Powiedziała nam, że możemy boksować, jak tylko chcemy, ale mieliśmy jej obiecać, że nie będziemy ze sobą walczyli w ringu.
Nadchodzące zagrożenie z Chorwacji
Filip Hrgović pojawił się na obozie Kliczki jeszcze przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro, wywierając naprawdę duże wrażenie. Chorwat dał również o sobie znać, gdy rozciął łuk brwiowy Davida Haye'a, powodując odwołanie jego pojedynku z Tysonem Furym.
Kliczko: Filip to olbrzymi talent. Pokazał to w przeszłości, poprzez swój bilans zarówno w boksie olimpijskim, jak i zawodowym. Sparowałem z nim i był naprawdę, naprawdę twardy, nawet podczas moich najlepszych dni. Myślę, że zostanie mistrzem świata, absolutnie. Czy ma szansę? Zdecydowanie tak.
Hrgović: przebywałem z Kliczką tuż przed Igrzyskami w Rio, a jego trener Johnathon Banks, jak i sam Władimir byli w stu procentach pewni, że zostanę mistrzem olimpijskim. Tak się jednak nie stało, przegrałem w półfinale. Powiedzieli mi wiele ciepłych słów i to dodało mi pewności siebie. Gdziekolwiek się pojawiałem, słyszałem dobre rzeczy.
Naśladowca Haye'a
Michael Hunter: miałem imitować styl Haye'a zaraz przed ich walką w 2011 roku. Był wściekły z powodu całego gadania Davida i w trakcie sparingów odczułem to. On był oczywiście weteranem i mógł bić się dwanaście rund, ja byłem amatorem.
- Jedna rzecz, o której muszę wspomnieć - sparingi z tym człowiekiem w 20-uncjowych rękawicach i ta siła.. Kiedy przebywał w towarzystwie Emanuela Stewarda i miał go wtedy, kiedy trzeba, był bardzo ciężki do obcowania. Po prostu dostawałem ciosy. Bił mocno do tego stopnia, że nie można było sobie pozwolić na przyjmowanie ciosów na korpus. Po prostu wiedziałem, że gdy założą 10-uncjowe rękawice, Haye nie będzie miał innego wyboru, jak tylko biegać dookoła.
- Czułem, że Haye miał wszystkie umiejętności i narzędzia, by pokonać Władimira, gdyby tylko wiedział o pewnych rzeczach i o tym, jak je wykorzystać. Miał umiejętności, siłę, odwagę. Miał każdy element, by pokonać Kliczkę.
Dobry koment.
Klickzo często brał na sparingi młodych, dobrze rokujących gości, by ich poznać przed ewentualną konfrontacją w przyszłości. Generalnie widać duży szacunek sparingpartnerów do starego mistrza i vice versa. Prócz Fury'ego :)
Hunter powiedział sporo o sile Kliczko. A ten szklany według niektórych AJ przyjął czysty prawy Włada i powstał.
Plusy:
+ walki mistrzowskie w wadze ciężkiej nie były kodowane i były dostępne za darmo. Nawet jak nie można było obejrzeć w polskiej tv to bez problemu można było obejrzeć na niemieckim RTL. Wyjątkiem była walka Witalija Kliczko z Tomkiem Adamkiem czyli akurat ta najważniejsza dla nas. Ale ogólnie rzecz biorąc dostępność bez zarzutu.
+ było dwóch najlepszych zawodników wagi ciężkiej co do których nikt nie miał wątpliwości. Nie było papierowych czy jednorazowych mistrzów, pasy nie skakały z jednych słabych rąk w drugie.
+ szanse dostawali polscy pięściarze, którzy w erze Fury'ego, Joshuy i Usyka nie mieliby szans. Oczywiście poza Tomkiem Adamkiem, bo on już w niższych kategoriach wagowych wyrobił swoją markę i pewną legendę i nie powinien mieć problemu z dostaniem mistrzowskiej walki u innych. Ale Sosnowski i Wach to inna para kaloszy, oni powinni być wdzięczni braciom Kliczko za szansę zarobku i pokazania się szerszej publiczności.
+ walki mistrzowskie o pas wagi ciężkiej były za naszą zachodnią granicą, bardzo blisko no i strefa Schengen.
Minusy:
-strasznie słabe czasy dla wagi ciężkiej, Fury dopiero raczkował a Joshua i Usyk jeszcze szykowali się do Olimpiady. Nawet ci najlepsi nie byli w stanie nawiązać równej walki braciom,
-styl walki braci Kliczko nie był zbyt atrakcyjny dla oka. Jeszcze Witalij był dobry w ofensywie i podejmował czasem ryzyko, ale Władimir pełna asekuracja,
-niepotrzebne walki takie jak z Mormeckiem, Leapaiem, Sosnowskim, Charrem, którzy byli zaledwie w trzeciej dziesiątce hw,
-za dużo dyplomacji i słodzenia swoim rywalom. Oczywiście to, że nie było patologii, wyzwisk i bójek (ze strony rywali były, ale nie z inicjatywy braci Kliczko) to akurat plus. No ale nie oszukujmy się, dwóch bokserów zaraz wyjdzie z zamiarem nawalania się po mordach, więc słodzenie jest tu zbędne, przydawało się nieco zaostrzyć retorykę,
-bracia wprowadzili zbędne show (które przejęli Joshua, Fury czy nawet Usyk), które jedynie wydłuża czas oczekiwania na walkę a nie wnosi nic poza ładnymi efektami dźwiękowymi i wizualnymi,
-pochwaliłem, że było dwóch niepodważalnie najlepszych, ale niestety z wiadomych względów rodzinnych nie mogło dojść do walki, która wyłoniłaby najlepszego,
Plusem było, że dawali mi niezły materiał do trollowania na orgu! :D
Plusem było, że dawali mi niezły materiał do trollowania na orgu! :D
*
*
*
Nikt nigdy nie dał tyle contentu co nasz Tomuś i książka o nim, nikt xD
Bodajże z Astry się to ściągało.
Mam ksiażkę w domu, kupiłem chyba za 10 zł. Hit, 75 % to pochwała dla ojca dyrektora i o jego mistycznych przeżyciach.
https://www.taniaksiazka.pl/tomasz-adamek-historia-prawdziwa-r-konder-jan-ciosek-p-338988.html
Adamek był charakternym pięściarzem, twardy gość i utalentowany. Jakim jest człowiekiem, ciężko mi powiedzieć, bo go nie znam, ale boksersko to nasza elita i światowa czołówka, więc na tym polu jest kim się chwalić.
Nie, ja to mam inną "Fighter"
Niewątpliwie. Nawet za Włodarczykiem, którego mnie osobiście ciężko się oglądało w ringu, ale efekty i względnie stały poziom był. A nawet za Masterem, który był mistrzem Europy, przez wiele lat czołówką cruiser i nigdy nie przegrał wyraźnie.