CANELO: WALKA Z MAYWEATHEREM WYGLĄDAŁABY DZIŚ ZUPEŁNIE INACZEJ
Dzielą nas cztery tygodnie od rewanżowego pojedynku Giennadija Gołowkina (42-1-1, 37 KO) z Saulem Alvarezem (57-2-2, 39 KO), a DAZN ogłasza produkcję dokumentu "The Making Of Saul Alvarez", którego bohaterem - jak sama nazwa wskazuje - jest sam Meksykanin, który opowiada o swoich odczuciach i doświadczeniach. Poniżej przytaczamy kilka z nich.
O walce z Floydem Mayweatherem
- Po prostu, wszystko sprowadzało się do doświadczenia. Jeśli porównałbym tamtego Canelo z dzisiejszym, są oni zupełnie inni. To byłaby teraz zupełnie inna walka. Zawsze mówiłem, że być może gdybym tamtego wieczoru wygrał, wszystko poszłoby po mojej myśli. Sława, pieniądze, kto wie, być może nie wyszłoby mi to na dobre. Może bym zwariował. To nie był mój moment. Tak to odbieram - to nie był mój moment. Zajęło mi kilka dni, aby to zaakceptować.
O werdykcie zaraz po rewanżu z Giennadijem Gołowkinem
- Nie jestem osobą, która dużo płacze, ale są chwile, kiedy nie możesz wziąć tego wszystkiego do siebie. Prawda jest taka, że te uczucia są wyjątkowe. Obecność mojej rodziny, mojej żony, dzieci, mamy, taty, rodzeństwa, moich przyjaciół, całego zespołu. Dla mnie to bardzo ważne, to wiele znaczy. Dlaczego? Bo w końcu rodzina jest dla nas najważniejsza.
O wygranej nad Siergiejem Kowaliowem
- Być mistrzem świata w innej dywizji, wyobraźcie sobie! Taki mały bokser jak ja - Meksykanin, zdobywający mistrzostwo świata w wadze półciężkiej, gdy nikt nie myślał, że zdobędę tytuł w kategorii junior średniej, gdyż byłem bardzo mały. Wyobraźcie sobie, co to dla mnie znaczy.
Zwycięstwo z Gołowkinem oczywiście wielkie, jedno z największych w karierze, natomiast ja doceniam to co się wydarzyło tez później, co było niejako konsekwencją tamtego zwycięstwa. Kariera Alvareza nabrała nieprawdopodobnego rozpędu - unifikacja tytułów w średniej, podbicie całkowite kategorii super średniej plus pas w dywizji półciężkiej, a to wszystko w 3 lata. Znakomite tempo, a ta podróż wcale się jeszcze nie skończyła.
Wygrana nad Kowaliowem to też było coś wyjątkowego. Przeskok o dwie kategorie wagowe do panującego wtedy mistrza świata w półciężkiej i znokautowanie go. Ciekaw jestem ilu pięściarzy byłoby stać na takie zwycięstwo, ilu w ogóle zdecydowałoby się na tak ryzykowany krok, ale te wyzwania Alvarez miał już w zasadzie od wielu lat i był z tym niewątpliwie obyty. Kiedyś chyba powiedział, że żeby być wielkim trzeba robić rzeczy szalone i to była właśnie taka rzecz.
Także Canelo dobrze sobie tę porażkę wytłumaczył, bo nie zablokował sobie nią kariery i popadł w depresję. Jest tutaj na portalu krótka wypowiedź Leonarda Ellerbe o tym jak Saul Alvarez snuł się po korytarzach hotelowych po walce z genialnym FMJ.
Swoją drogą zabawbe, że Polakos zarzuca ciągle bumobijcowi Golowkinowi, ze nie podejmuje wyzwan i nie walczy, a jednocześnie jest superskalpem (kwestia dyskusyjna jak to wyglądało w ringu ale takie są fajty) superczempiona xD
Przecież bumobijca to nie jest określenie poziomu tylko po prostu tego, że obijał bumów (w zdecydowanej większości).
PS. Czyli jednak sporo osób wypunktowało to dla Canela.
Aż to zostawię. W sumie dziwne, że aż tak nisko upadłeś bo nawet z sensem pisałeś. Nie mówię, że jakoś bardzo wyszukane rzeczy, ale dało się to czytać.
Fajnie Maćku że weekend mija Ci na szukaniu mojej dawnej aktywności, zamiast spędzić ją na przykład z rodziną.
*
*
*
Jaki kurwa znowu Maciek, bo aż mnie zaciekawiłeś? Maciek?
nazwałem Polakosa Maciek. Nie protestuje, widać mu się spodobało, a może zwyczajnie z imieniem trafiłem :)
https://youtu.be/hws-4eDDchw?t=295
Z ta lina to bylo piekne, jeszcze te spojrzenie Floyda. Zabral go do szkoly, moze runde-dwie na upartego by tam dla Canelo znalazl ale nic wiecej.
Przemuś Garczarczyk na twittrze. W sumie na temat bo też ważna informacja w kontekście Canela.
No i widzisz, sam Canelo nic nie wspomniał o jakimś głodzeniu przed walką i brakiem formy (Pindera i przemuś osobiście ci powiedzieli) tylko najzwyczajniej brakiem doświadczenia na tak wysokim poziomie. Nie ten poziom. Ja sądzę że ten poziom nigdy nie nadszedł i nie nadejdzie.