W dramatycznej walce, będącej eliminatorem do pasa IBF wagi ciężkiej, Filip Hrgović (15-0, 12 KO) pokonał Zhanga Zhilei (24-1-1, 19 KO) i zapewnił sobie potyczkę o mistrzostwo świata!
Szybszy Chorwat zyskał początkowo przewagę, trafiając kilka razy długim na korpus, ale 40 sekund przed końcem rundy Chińczyk prawym sierpem za ucho posłał Hrgovicia na deski. Nie był to ciężki nokdaun, ale zamiast 10:9 zrobiło się 8:10. Po przerwie "El Animal" wrócił w bardzo dobrym stylu i najpierw zaskoczył Chińczyka lewym sierpowym, a potem ulokował na jego głowie trzy prawe krzyżowe.
Zhilei, który ma kłopoty kondycyjne w dłuższych walkach, podkręcił tempo w trzeciej odsłonie. A jako iż Hrgović czuł te ciosy, to cofnął się i oddał trochę inicjatywę. W czwartym starciu najpierw Zhang trafił świetnym prawym podbródkowym, ale w końcówce Filip zrewanżował się mu prawym krzyżowym. W piątym przez dwie minuty i pięćdziesiąt sekund warunki dyktował Hrgović, który dobrze pracował nogami i koncentrował się na ciosach po dole. Ale Zhilei złapał go na prawy sierp, poprawił od razu lewym i trudno powiedzieć co by się stało, gdyby za moment nie zabrzmiał gong?
W połowie szóstej rundy Zhile wyprowadził kapitalną kombinację czterech ciosów - podbródkowego i trzech sierpów. Chorwat przeżywał poważny kryzys, ale nie dał się przewrócić. Obaj bardzo mocno weszli w siódmą rundę, ale Chińczyk opadł z sił i w końcówce tego odcinka dominował już Hrgović. Podobnie wyglądały kolejne trzy minuty.
Trochę ospała runda dziewiąta. Chorwat kontrolował sytuację, Chińczyk nie robił prawie nic, aż nagle - na 20 sekund przed końcem, strzelił lewym podbródkowym, poprawił prawym sierpem i wydawało się, że Filip stracił orientację. Na szczęście dla niego za moment zabrzmiał gong. A żeby było ciekawiej, w rundzie dziesiątej do jednej bramki wygrał Hrgović! Ulokował na głowie i korpusie przeciwnika kilkanaście mocnych ciosów. W przedostatniej odsłonie obaj przeżywali trudne chwile i kryzysy. W końcówce Zhilei wylądował na deskach, jednak sędzia uznał - słusznie, że choć doszedł celu, powodem przewrotki Zhanga była śliska mata ringu.
Obaj byli bardzo zmęczeni, lecz więcej charakteru, i zdrowia, pokazał Hrgović, który pogonił przez ostatnie trzy minuty wicemistrza olimpijskiego sprzed czternastu lat. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 115:112, 115:112 i 114:113 - wszyscy na korzyść Hrgovicia! Teraz zasłużony odpoczynek i walka ze zwycięzcą rewanżu Usyk vs Joshua...