HRGOVIĆ I ZHILEI NAKRĘCENI NA NOKAUT PRZED ELIMINATOREM IBF
- Wielu uważa go za wschodzącą gwiazdę wagi ciężkiej, ja jednak uważam się za lepszego zawodnika i na pewno nie będzie miał ze mną łatwo - mówi Zhang Zhile (24-0-1, 19 KO) przed sobotnim starciem z Filipem Hrgoviciem (14-0, 12 KO).
Pojedynek ten poprzedzi rewanż Anthony'ego Joshuy (24-2, 22 KO) z Aleksandrem Usykiem (19-0, 13 KO). A potem, w teorii, zwycięzcy powinni zmierzyć się między sobą, wszak walka Chińczyka z Chorwatem to oficjalny eliminator do pasa federacji IBF.
- Wierzę w swoją wyższość, on zapewne myśli tak samo o sobie, więc przekonamy się w sobotę, który z nas ma rację. Świetnie się przygotowałem do tej walki, bo wiem, że dzięki wygranej zostanę pierwszym w historii pretendentem z Chin do tytułu wszechwag. Ten pojedynek znaczy więc bardzo dużo dla boksu zawodowego w moim kraju i zdaję sobie z tego sprawę. Jestem w stu procentach przekonany, że go znokautuję - dodał Zhilei.
- Nigdy nie walczyliśmy w boksie olimpijski, nigdy nie sparowaliśmy, ale już po pierwszym gongu powinno być ciekawie. Niektórzy mówią o sile jego ciosu, prawda jest jednak taka, że trudno to ocenić, gdyż on nie mierzył się dotąd na ringach zawodowych z nikim poważnym. A z takimi rywalami każdy wygląda dobrze. Wierzę, iż jestem najlepszy na świecie i w końcu dostałem poważną walkę, dzięki której mogę to udowodnić. Obaj jesteśmy dużymi chłopcami z mocną bombą w ręce, różnica jest jednak taka, że on jest groźny przez kilka pierwszych rund, a ja od początku aż do ostatniej sekundy - ripostuje w podobnym tonie Hrgović.
Nie wiem, jak ta walka była punktowana, że 3-krotnie liczony Forrest u 2 sędziów zremisował, a u jednego wygrał. Podejrzewam, że Chińczyk drastycznie osłabł w 2 połowie pojedynku. No, ale Forrest w kolejnej walce zremisował także z Michaelem Hunterem, więc o jakiejś negatywnej weryfikacji Zhanga trudno mówić.
Chyba, że ktoś uważa, że potrafi lepiej ocenić szanse niż oni ...