WYGRANE STĘPNIA I CZERKLEWICZA W MRĄGOWIE
Podczas trwającej gali KBN 23 w Mrągowie Paweł Stępień (18-0-1, 12 KO) pewnie uporał się ze sprowadzonym na ostatnią chwilę Iago Kizirią (6-8, 4 KO).
Niski, krępy rywal, obniżał jeszcze bardziej pozycję, szukał półdystansu, w który bił z całych sił prawym sierpem lub hakiem pod łokieć. Ale Paweł kontrolował sytuację lewym prostym, a nawet gdy Gruzinowi udało się podejść bliżej, zbierał jego ciosy na blok. W trzeciej rundzie szczecinian trafił kilka razy twardym, nieprzyjemnym lewym prostym, poprawił mocnym lewym hakiem w okolice wątroby, lecz trochę nie wykorzystał okazji i nie podkręcił tempa. Po przerwie rywal zaatakował, wtedy jednak Stępień wszedł mu w tempo kontrą lewym sierpowym i posłał na deski.
Czując przewagę Polak rozluźnił się, być może aż za bardzo i cały czas kontrolował agresywnego, ale chaotycznego przeciwnika. Kąsał ciosami prostymi, niekoniecznie bitymi z całych sił, i zbierał małe punkty. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Pawła 79:72 (???) i dwukrotnie 80:71.
Wcześniej Jan Czerklewicz (8-1, 2 KO) pokonał po niezłym pojedynku polsko-polskim Macieja Drozdowskiego (2-1). Rywal co prawda miał przebłyski i pojedynczymi kontrami potrafił czymś odpowiedzieć, lecz przez zdecydowaną część tej potyczki warunki dyktował Czerklewicz, obijając na zmianę korpus i górę przeciwnika. Kilka razy również trafił prawym sierpem, lecz Drozdowski ani razu nie był poważnie zagrożony nokautem. Po ostatnim gongu sędziowie wskazali na Janka w stosunku 59:55 i dwukrotnie 60:54.
U Wasilewskiego nie ma jakiejś rzetelnej logistyki pod kątem kształtowania indywidualnych karier zawodników, tylko pełna improwizacja, która czasami przynosi zaskakująco pozytywne efekty, ale częściej totalny bałagan. KP jest organizacyjnie niewydolne, bo nachapali za wielu bokserów i na część z nich w ogóle nie mają pomysłu. To czasami były nawet tzw. "wrogie przejęcia" od innych promotorów na zasadzie "niech ja stracę, bylebyś ty nie zarobił" na jakimś bokserze.
Co do Stępnia, to rzeczywiście powtórka z Kołodzieja jest możliwa. Tylko, czy to wina boksera, że po wielu latach obijania bumów nie ma szans rzucony nagle na trudnego rywala? Gdyby była stosowana zasada stopniowania trudności, to po 3-4 walkach wszyscy wiedzieliby jaką dany bokser klasę przedstawia i co można po nim oczekiwać. A przy seryjnym obijaniu patałachów to nawet najlepszy wkrótce obniży loty i cofnie się w rozwoju.
Agree, Wasilewski może i sporo dla PL boksu zrobil dobrego, kilka razy trafilo mu sie że naprawde wyłapał dobrych zawodników i przy dużym szcześciu osiągneli sukces (Włodarczyk, Głowacki czy nawet Sulęcki i Szeremeta). Tak czy siak w KP jest taki problem, że oni myślą że z gówna bat ukręcą. Nie chce obrażać zawodników o przeciętnych umięjętnościach ale jeżęli masz takiego Kołodzieja, Wawrzyka czy innych to moim zdaniem zarówno dla rozwoju zawodnika jak i być może z ekonomicznego pkt widzenia należałoby nie dbać o rekord. Wawrzyk i Kolodziej byli hodowani jak brojlery zagrodowe - utuczyc i na ścięcie, nawet jeżeli to nie byli słabełusze, nawet jakby nie dostali nigdy szansy walki o pas to z rekordem 25-6 mogliby przez lata solidnie zarabiac (np. w uk/usa/rosji) od czasu do czasu sprawiajac niespodzianki i bedac idealnymi wypelniaczami gal (np. Wlodara, główki).
Czy to nie jest wina zawodników? Po części też jest bo im może pasować taki styl prowadzenia na zasadzie "masz tu pensje, trenuj bez presji, do roboty nie musisz chodzic, a ja za 10 lat zalatwie Ci walke o majstra" - tylko trzeba brac poprawke na to, że zawodnicy to dzieciaki w wieku np. 18-30, gówno wiedza o zyciu, latwe pieniadze sie zgadzaja, obietnica walki o pas tez jest.. nie zdaja sobie sprawy z tego, ze jak dojdzie do weryfikacji to okaze sie zmarnowali potencjal (o ile jakis byl). Wieksza wina oczywiscie nalezy obarczyc promotora bo on to gra od ponad 20 lat. Do wasyla to powinni isc uksztaltowani zawodnicy (jak Master, ktory slusznie liczyl na to ze AW skoluje jakis eliminator, czy dosyc stanowcze [w oczach kibicow czesto slabe] roszczenia finansowe np. Suleckiego) a młodziki to lepiej [ze wzgledu rozwoju sportowego] jakby sie rozbijali nawet u Snary bo tamte gale mimo, ze poziomem nie grzesza to czesto zestawienia sa bez faworyta.
Agree, Wasilewski może i sporo dla PL boksu zrobil dobrego, kilka razy trafilo mu sie że naprawde wyłapał dobrych zawodników i przy dużym szcześciu osiągneli sukces (Włodarczyk, Głowacki czy nawet Sulęcki i Szeremeta). Tak czy siak w KP jest taki problem, że oni myślą że z gówna bat ukręcą. Nie chce obrażać zawodników o przeciętnych umięjętnościach ale jeżęli masz takiego Kołodzieja, Wawrzyka czy innych to moim zdaniem zarówno dla rozwoju zawodnika jak i być może z ekonomicznego pkt widzenia należałoby nie dbać o rekord. Wawrzyk i Kolodziej byli hodowani jak brojlery zagrodowe - utuczyc i na ścięcie, nawet jeżeli to nie byli słabełusze, nawet jakby nie dostali nigdy szansy walki o pas to z rekordem 25-6 mogliby przez lata solidnie zarabiac (np. w uk/usa/rosji) od czasu do czasu sprawiajac niespodzianki i bedac idealnymi wypelniaczami gal (np. Wlodara, główki).
Czy to nie jest wina zawodników? Po części też jest bo im może pasować taki styl prowadzenia na zasadzie "masz tu pensje, trenuj bez presji, do roboty nie musisz chodzic, a ja za 10 lat zalatwie Ci walke o majstra" - tylko trzeba brac poprawke na to, że zawodnicy to dzieciaki w wieku np. 18-30, gówno wiedza o zyciu, latwe pieniadze sie zgadzaja, obietnica walki o pas tez jest.. nie zdaja sobie sprawy z tego, ze jak dojdzie do weryfikacji to okaze sie zmarnowali potencjal (o ile jakis byl). Wieksza wina oczywiscie nalezy obarczyc promotora bo on to gra od ponad 20 lat. Do wasyla to powinni isc uksztaltowani zawodnicy (jak Master, ktory slusznie liczyl na to ze AW skoluje jakis eliminator, czy dosyc stanowcze [w oczach kibicow czesto slabe] roszczenia finansowe np. Suleckiego) a młodziki to lepiej [ze wzgledu rozwoju sportowego] jakby sie rozbijali nawet u Snary bo tamte gale mimo, ze poziomem nie grzesza to czesto zestawienia sa bez faworyta.
Szeremeta osiągnął sukces? Jaki? Przecież on nigdy nie pokonał nikogo z TOP50 swojej kategorii. Mogę się zgodzić, że duży sukces osiągnął Wasilewski, ale w dziedzinie federacyjnych machlojek rankingowych, a nie w sporcie.
Co do winy zawodników za taki stan rzeczy, to trudno to oceniać, bo dużo zależy od charakteru człowieka. Są tacy pokorni, jak cielęta, którzy przepraszają, że żyją i za wszystko dziękują (np. Czerkaszyn), choć bywa, że takie cielę dwie matki ssie (Szeremeta, Zyśk). Są tacy, którzy trochę pyskują (Sulęcki, Stępień) i był Arturek Szpilka, dla którego na jedno gwizdnięcie promotor gotów był na wszystko. Myślę, że zdecydowanej większości system Wasilewskiego na dłuższą metę nie odpowiada, ale ponieważ są u niego zadłużeni po uszy, to nie maja wiele do gadania.
Co do Masternaka, to przede wszystkim odbieram go jako niewdzięcznika, który porzucił Borka, dzięki któremu odkurzony i na nowo wylansowany po zakończeniu kariery u Sauerlandów, powrócił do poważnego boksu i turnieju WBSS z grubą kasą. U Wasilewskiego póki co drepcze w miejscu od 2 lat, a ten eliminator może okazać się wielką ściemą.
Szeremeta osiągnął sukces? Jaki? - finansowy (dwukrotnie idac na sciecie za solidny) no i jakby nie patrzec pasek EBU tez mu wykombinowali. 99,99% zawodnikow na swiecie o zblizonych umiejetnosciach do Kamilowych nie mialaby szans ani na jedno (w miare rozpoznawalny pasek) ani na drugie (dwie solidne wyplaty)
Co do reszty to - no wałasnie, każdy kij ma dwa końce.
Co do Mastera - jego kariera faktycznie jest bardzo skomplikowana (promotorsko) ale czy Borek załatwiłby mu duża walke? Może tak możę nie, możę Master faktycznie dał się omamić Wasylowi (i zachowac sie niewdziecznie wobec MB), ale patrzac na promotorskie ruchy Wasyla to nie można mu odmówić, że potrafi dobrze zakrecić żeby zawodnik dostał dużą walke, czego póki co nie można powiedzieć o Borku. Wiec Borek mimo, że wydaje się robić niezłą robote to nie ma kwitów którymi mógłby podpierać obietnice, Wasyl ma:"dam Ci paru bumów, napije sie z kim trzeba i walka jakas wleci, nie wierzysz? to zobacz jakich cieciów dopycham do tittle"
Żeby osiągnąć sukces finansowy, to boks w ogóle nie jest potrzebny. Dać się 2 razy znokautować dobrym rywalom to żadna zasługa, bo to potrafi każdy bum.
Nie wiem, co mógłby teraz załatwić Masterowi Borek, ale swego czasu załatwił mu walkę w Częstochowie z Kalengą (dużo wtedy bardziej cenionym, niż obecnie), dzięki której awansował mocno we wszystkich rankingach i załapał się do WBSS, gdzie za walkę z Dorticosem dostał 200k Euro. Potem był ten wygłup z boksem olimpijskim, a potem poszedł do Wasilewskiego, który na razie niczego mu nie załatwił, ale dużo obiecał. A w obietnicach to on jest wybitny. Na razie wiszą w powietrzu obietnice dla Różańskiego, Sulęckiego i Masternaka, a jakie były obietnice w przeszłości, to już nie wspomnę, bo niektórzy z tych, co im obiecywano to już nie żyją.
Dla kogos kto nie ma papierow to jednak jest jakis sukces. Oczywiscie mozemy inaczej postrzegac slowo "sukces" ale moim zdaniem osiagniecie X (np. finansowe) jest jakąś formą sukcesu. Więc jest to zarówno sukces promotrski Wasyla (ze doholowal Szeremete do takich walk) jak i dla samego zawodnika, ktory sie tam doczłapał.
Co do Mastera - brzmi sensownie, tylko że to i tak tylko gdybanie [co by bylo gdyby zostal u MB i czy byloby lepiej], ja tam Wasyla nie bronie bo w mojej opinii on zrobil wiecej zlego [dla sportowego rozwoju zawodnikow] niz dobrego ale jezeli Masternak wolal isc do niego zamiast zostac przy Borku to najwyrazniej widzial w tym jakis sens. Nie wiem czy czasowo sie to zgrywa ale sam Mateusz Borek bywał troche zmienny w swoich planach, nie promotor tylko organizator, nie polsat bo yt, a moze gromda itd. zawodnik na koncowce kariery raczej szuka stabilizacji i szansy, mimo ze Wasyl jest zla slawa owiany to slynie z latwienia walk - podobnie jak Don King ktory do tej pory potrafi kontraktowac zawodnikow.
Temat rzeka.
Mimo wszystko dzięki za wymiane zdań - z takimi userami można przynajmniej merytorycznie popisać, a nie trolownia fury/canelo/aj/wilder/wiezienie
Z Toba też przyjemnie się konwersuje. Wasilewski to postać bardzo kontrowersyjna, ale również ciekawa i niewątpliwie mistrz w swoim fachu. Jest bardzo efektywnym promotorem, chociaż moim zdaniem obciążonym sporą wadą. Mianowicie on nie czyta dobrze boksu i nie potrafi odróżnić prawdziwego talentu od miernoty zwłaszcza zadufanej w sobie. Stąd uporczywe lansowanie Szpilki przy jednoczesnym zaniedbywaniu dużo bardziej perspektywicznych bokserów. Głowacki miał być jednorazowym mięsem armatnim dla Hucka i został doceniony dopiero po niespodziewanym zwycięstwie. Do Cieślaka też przekonał się dopiero po jego walce z Makabu. Wcześniej zmarnował talent Kosteckiego, choć oczywiście sam Cygan też bez winy nie był.