KOWNACKI: TO MOJE ŻYCIE I WYBORY, CHISORĘ TEŻ ODSYŁALI NA EMERYTURĘ
Po dwóch porażkach przed czasem z Robertem Heleniusem wielu zdążyło już skreślić Adama Kownackiego (20-2, 15 KO), a nawet wysłać na sportową emeryturę. On jednak nawet przez moment w siebie nie zwątpił, a jutrzejsze starcie z Alim Erenem Demirezenem (16-1, 12 KO) ma być początkiem drogi do odkupienia.
Zadanie nie będzie łatwe. Turek to olimpijczyk z Rio (2016), z dużym doświadczeniem i twardą szczęką. Przegrał tylko z Efe Ajagbą, ale choć przyjął od nigeryjskiego osiłka dużo ciosów, nie był w poważnych tarapatach i przeboksował z nim dziesięć rund. Na rozkładzie ma już trzech polskich pięściarzy - najpierw w debiucie odprawił Patryka Kowolla (TKO 1), potem rozbił Sergieja Werwejkę (TKO 8), a dwa lata temu wypunktował na dystansie sześciu rund Kamila Sokołowskiego. Oby jego seria skończyła się za kilkadziesiąt godzin, właśnie na Adamie...
- To moje życie i moje wybory. Czuję się bardzo dobrze, a przecież ludzie też radzili Chrisowi Arreoli i Dereckowi Chisorze, by ci zakończyli karierę. I co? Oni wrócili dobrymi walkami. Wielu ludzi, którzy mówią te wszystkie rzeczy, w życiu nie było nawet w ringu. My, wojownicy, chcemy pokazać w ringu wszystko co mamy najlepsze. A ja tym występem chcę pokazać, że w dwóch ostatnich walkach moja głowa była w innym miejscu i nie byłem należycie skoncentrowany na boksie. Chcę efektownie wygrać, bo taka wygrana przywróci mnie do czołówki, wszak przed porażkami z Robertem Heleniusem byłem notowany w czołowej dziesiątce na świecie. Teraz mam udowodnić, że wciąż należę do tej czołówki, choć wiem, że spotkam się z olimpijczykiem i twardym facetem - mówi najwyżej notowany polski pięściarz wagi ciężkiej.
- Helenius złapał mnie dobrym ciosem, po którym prawie nic nie widziałem. Przez kolejne pięć rund dałem z siebie wszystko, ale ciężko jest walczyć z taką kontuzją przeciwko komuś takiemu jak Helenius, który świetnie wykorzystuje swoje warunki fizyczne i zasięg ramion. Dał mi lekcję, potem drugą lekcję, ale to część tej gry. Teraz po prostu muszę wrócić na właściwe tory i pozostać skoncentrowanym. A tym razem podczas przygotowań skoncentrowałem się tylko na boksie - zapewnia Kownacki.
DEMIREZEN NIE PĘKA PRZED KOWNACKIM >>>
W życiu Polaka dużo się zmieniło. Najpierw jedno dziecko, potem drugie, a ostatnio zmienił też miejsce zamieszkania. Trenował w Miami, a żonę z dziećmi wysłał do Polski. Wszystko po to, by skoncentrować się wyłącznie na Demirezenie i najbliższym pojedynku.
- Rozpoczynając przygodę z boksem zawsze przystępowałem do walk w roli skazywanego na porażkę. Nikt nie dawał mi szans, a ja udowadniałem kolejnymi startami ludziom, że się mylą. Teraz przede mną walka z Demirezenem, a po wygranej będę mógł pomyśleć o większych rzeczach i walkach. Bo moim celem jest wciąż mistrzostwo świata wagi ciężkiej dla kibiców z Brooklynu i Polski - zakończył Adam.
Co do Chisory i Arreoli to im szczęki jednak mimo wszystko nie skruszyły się zbytnio na przestrzeni lat. No i Chisora i Arreola może nie są jakoś mega zdyscyplinowani, ale wystarczająco i znacznie bardziej niż Adam.
Możliwe, ale co do kruchości to ciężko powiedzieć czy Kownacki jest skruszony, wbrew pozorom te porażki (druga zwlaszcza) nie były tak spektakularne jak porazka Chisory z Hayem czy z Whytem (II), gdzie siadly naprawde ciezkie KO. Arreola po dwumeczu ze Stivernem też był już chowany do grobu a mimo to do tej pory potrafi sie postawic i nie siadać na dupie.
Oczywiście nie każdy jest Chisora czy Arreola, poki co ciezko jednak powiedziec czy Kownacki jest faktycznie rozbity. W pierwszej walce zuchawale poszedł z ofensywą i nadział się naprawde okrutne ciosy, w drugiej wygladal co prawda niemrawo ale warto miec na uwadze że już na początku doznał okrutnej kontuzji.
Wbrew temu co obstawia większość, mi się wydaje że Kownacki to wygra, być może przed czasem w okolicach 10rd. Demirezen nie pokonał nikogo poza Washingtonem (walka byla bliska, a sam Washington to szklarz), bokserski prymityw Ajagba ograł go do zera. Turek jest twardy ale to żaden wirtuoz. Moim zdaniem walka bedzie wygladala podobnie do walki Kownacki - Arreola.
Również obstawiam wygraną Adasia po ciężkiej walce.
I ci widzowie mają prawo mieć swoją opinię. Moja jest taka, że nie da się boksować na przyzwoitym poziomie tocząc jedną walkę w roku, trenując i trzymając jaką taką dyscyplinę wyłącznie przed kolejnym starciem. W takim wypadku człowiek może "czuć się bardzo dobrze" ale w ringu zwykle się okazuje, że samopoczucie było na wyrost. Że coś nie działa jak trzeba. A to nie można się wstrzelić (a przeciwnik atakuje), a to kondycja jednak nie ta.
Nawet taki mistrz jak Łomaczenko, który między walkami trenuje i trzyma odpowiednią wagę, po zbyt długiej przerwie odrdzewiał się i łapał odpowiedni rytm dopiero podczas walki. Którą finalnie przegrał. Kownackiemu między walkami zwyczajnie się nie chce. Nie trenuje, nie sparuje, za to je i tyje. To działa do pewnego poziomu. Przy takim nastawieniu może być dominatorem w Polsce.
Z Demirezanem będzie inaczej. Przez pierwszych 6 rund będzie łapał rytm, zbierając od ofensywnego Turka więcej, niż sam zada. Później albo ten rytm złapie i przegra na punkty albo go nie złapie i przegra przez TKO.