JARRELL MILLER ŚCISKA KCIUKI ZA USYKA, BO CHCE WALCZYĆ Z JOSHUĄ
Jarrell Miller (24-0-1, 20 KO) ma plan, ale żeby on wszedł w życie, najpierw Aleksander Usyk (19-0, 13 KO) musi 20 sierpnia po raz drugi pokonać Anthony'ego Joshuę (24-2, 22 KO).
Miller nie może odżałować niedoszłej walki z Brytyjczykiem, choć sam sobie może pluć w brodę. Panowie mieli zakontraktowany na 1 czerwca 2019 pojedynek, lecz kilka tygodni przed terminem pretendent wpadł na dopingu. Aż na trzech różnych zakazanych substancjach. Amerykanina zastąpił Andy Ruiz Jr i... zadał Joshui pierwszą porażkę w karierze.
"Big Baby" w międzyczasie zanotował jeszcze jedną wpadkę dopingową i zaboksował dopiero pod koniec czerwca tego roku, po blisko czterech latach nieaktywności. W zeszłym miesiącu wypunktował Ariela Bracamonte, ale z pewnością nie olśnił. Trudno było zresztą lśnić, skoro wniosło się do ringu dokładnie 155 kilogramów...
Miller w najbliższą sobotę stoczy drugi pojedynek od czasu powrotu. Tym razem naprzeciw niego stanie Derek Cardenas (8-9, 7 KO). Dzięki dużej aktywności i częstym startom Amerykanin chce wrócić do formy fizycznej. A jeśli Usyk pokona w Arabii Saudyjskiej Joshuę, Jarrell bardzo chętni spotka się z Brytyjczykiem już pod koniec tego roku. Promujący "Big Baby" Dmitry Salita przyznaje jednak, że bardziej realnymi opcjami są Dereck Chisora (33-12, 23 KO) lub Dillian Whyte (28-3, 19 KO).
- Docelowo chcielibyśmy walki z Joshuą, Jarrell bardzo jej chce, ale takie zestawienie byłoby realne tylko wtedy, gdyby AJ znów przegrał z Usykiem. Bardziej realni na ten moment są Whyte czy Chisora - mówi Salita.