GEORGE FOREMAN OSKARŻONY O WYKORZYSTYWANIE SEKSUALNE 45 LAT TEMU
Legendarny George Foreman (76-5, 68 KO) ma kłopoty. Dwie kobiety oskarżają go o wykorzystywanie seksualne jeszcze w latach 70. minionego wieku. Jeden z największych puncherów w historii odpiera jednak te zarzuty i zapewnia o swojej niewinności.
"W ciągu ostatnich sześciu miesięcy dwie kobiety próbowały wyłudzić ode mnie i mojej rodziny miliony dolarów. Fałszywie twierdzą, że wykorzystywałem je seksualnie ponad 45 lat temu, jeszcze w latach siedemdziesiątych. Zdecydowanie i kategorycznie zaprzeczam tym zarzutom. Duma i reputacja znaczą dla mnie tyle samo, co moje osiągnięcia sportowe, dlatego nie dam się zastraszyć bezpodstawnymi groźbami i kłamstwami" - napisał "Duży George" w swoim oświadczeniu.
"To skoordynowany spisek, mający na celu wyłudzenie ode mnie pieniędzy. Będę współpracował z moimi prawnikami, aby w pełni i zgodnie z prawdą ujawnić plan moich oskarżycieli i bronić się w sądzie. Nie szukam walk, ale przed żadną nie zamierzam uciekać" - dodał dwukrotny i najstarszy w historii mistrz wszechwag.
Zatruwają życie jemu, jego rodzinie, musi się chrzanić z dziennikarzami, prawnikami, straszna kaszana. Oczywiście się obroni, ale ile nerwów straci, to jego. A baby pójdą potem do kogoś innego, z tym samym i znów spróbują. Może jakiemuś innemu dziadkowi nie będzie się chciało bujać z prawniczo-dziennikarskim korowodem...
Nie rozumiem, dlaczego kobiety, a tym bardziej czarnoskórzy "z definicji" (której zresztą nie ma) są uważani za "słabszych", którym należą się szczególne przywileje. Skoro mamy równouprawnienie płci i ras, to i prawa wszystkich powinny być jednakowe. Jeśli rzeczywiście 45 lat temu jakaś pani odbyła stosunek płciowy z panem George'em Foremanem za obopólną zgodą (bo gdyby było inaczej, to chyba mogła i powinna to zgłosić wcześniej), to dlaczego uważa, że została wykorzystana seksualnie. Przecież w równym stopniu ona wykorzystała jego, jak on ją. Dlaczego sąd w ogóle rozpatruje takie sprawy zamiast odrzucić z miejsca i obciążyć stronę zgłaszającą kosztami sądowymi? Dlaczego zamiast udowodnić Foremanowi winę (jeśli złamał prawo) wymaga się od niego, żeby on udowadniał swoją niewinność? Dlaczego w sprawach seksualnych obowiązuje domniemanie winy, a nie domniemanie niewinności, jak np. w sprawach o morderstwo? Przecież w ten sposób każdego można w coś wrobić, bo nikt nie ma alibi na to, co robił np. 14 lipca 1977 pomiędzy 3, a 3.15 w nocy. A może właśnie o to chodzi, żeby władza miała bat na każdego obywatela. Nie podoba ci się, no to zrobimy z ciebie np. pedofila i udowodnij nam, że nim nie jesteś.
Zapewne te podstarzałe już matrony szukają tylko szmalu, ale sam napisałeś "komplement, wyrażenie fascynacji kobiecością, pocałunek, przytulenie, delikatne dotknięcie tego czy owego miejsca na ciele kobiety to są normalne zachowania młodego mężczyzny, a nie żadnego zboczeńca".
I na 100% młody lokaty Foreman niejedną tak dotknął, to jest bardziej pewne niż amen w pacierzu. Teraz głupio zaprzecza zamiast wprost powiedzieć, że tyle ich podotykał, że gdyby miał pamiętać wszystkie, to musiałby mieć mieć książkę telefoniczną w głowie. Kto mu uwierzy, że nigdy nic, jak przekonuje? Odlot. Koleś opowiadał, że pijany bił żonę leżąc na niej na podłodze. Myślę, że różnych ekscesów miał bez liku. Inna rzecz, że tym dwóm kwokom teraz po 50 latach sąd powinien dać solidnego kopa za próbę wyłudzenia.
Nie odnosiłem się do konkretnego przypadku - tu się nie wypowiem, bo po prostu nie znam faktów. Mogę tylko spekulować. Jeśli miałbym spekulować, to GF zrobił coś, co w latach 70 było normalne, a w latach 2020 podpada pod różne metoo etc. Ale nie mam faktów, więc nie chcę wydawać sądów.
W wypowiedzi komentowałem raczej to, jak dalej poszła dyskusja. Owszem prawa mamy równe, ale nadal ofiarami przemocy są głównie kobiety, czarni mają systemowo gorsze warunki na start, itd. To jest fakt, że kobiety są gwałcone i potem jeszcze stygmatyzowane jako ofiary. Itd. Z resztą wypowiedzi się zgadzam, lewica się zapętliła w owczym pędzie 'kto jest bardzo postępowy', który napędza machinę politycznej poprawności. Jednak samo założenie o obronie słabszego, które jest u podstaw, jest sensowne.