TISZCZENKO PRZED CZASEM, UDANY DEBIUT BAKSZIEGO
Jewgienij Tiszczenko (10-1, 7 KO) - mistrz olimpijski wagi ciężkiej z Rio, odbudowuje swoją pozycję po przegranym eliminatorze do pasa WBC kategorii cruiser z Thabiso Mchunu. Przed momentem zanotował drugie zwycięstwo od tego czasu.
Dziewięć miesięcy temu Tiszczenko wypunktował Dmitrija Kudriaszowa. Dziś pokonał Kurejsza Sagowa (6-2, 2 KO). Wszystko zaczął spokojnie, boksując za prawym prostym. Niższy rywal starał się przejść do półdystansu. Gdy wydłużał serie, ostatnim ciosem potrafił dosięgnąć głowy faworyta. Niestety dla siebie w czwartej rundzie przestrzelił i nabawił się kontuzji łokcia, która uniemożliwiła mu kontynuowanie potyczki. Tak oto Tiszczenko wygrał po raz dziesiąty i wkrótce zapewne znów doczeka się dużej walki.
Przypomnijmy, że Tiszczenko miał pod koniec marca atakować Ryada Merhy'ego (30-1, 25 KO) i jego pas WBA Regular w limicie 90,7 kilograma, lecz wybuch wojny, a w zasadzie napaść Rosji na Ukrainę, zniweczyła te plany.
Wcześniej podczas gali w Jekaterynburgu udanie w gronie zawodowców zadebiutował świetny "amator" - Gleb Bakszi (1-0, 1 KO). Najpierw lewym sierpowym powalił na matę ringu Manuka Dilanyana (12-9-2, 5 KO), a za moment po liczeniu do ośmiu dopadł go przy linach i zmusił sędziego do przerwania pojedynku już w pierwszym starciu.