FURY: SPOŚRÓD 7 MILIARDÓW JESTEM NAJWIĘKSZYM SK***M I NUMEREM JEDEN
Tyson Fury (32-0-1, 23 KO) oficjalnie pozostaje mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBC, podtrzymuje jednak decyzję o zakończeniu kariery. A miał ją podjąć po walkach z Deontayem Wilderem (42-2-1, 41 KO).
- Na świecie jest siedem miliardów ludzi, a ja jestem pier***m mistrzem wagi ciężkiej i numerem jeden. Spośród tych wszystkich ludzi to właśnie ja jestem największym, najgrubszym i najbrzydszym sk*****m na tej planecie. Przez ponad trzynaście lat zawodowej kariery jeździłem po świecie, mierzyłem się z wszystkimi i każdego z nich pobiłem. Oni wszyscy polegli z tym grubasem z północnej części Anglii - mówi w swoim stylu "Król Cyganów", który detronizował Władimira Kliczkę na jego terenie w Niemczech, a Wildera u niego w Ameryce.
- Trylogia z Wilderem dała mi do myślenia. Po ostatniej walce z tyłu głowy miałem guzy wielkości pięści. Byłem skołowany, nie pamiętałem sporo rzeczy. Po wszystkim pomyślałem, że pora chyba odejść - przyznał Fury.
USYK: NIE OBCHODZI MNIE CO ROBI JOSHUA, FURY BOI SIĘ ZE MNĄ WALCZYĆ >>>
Przypomnijmy, że olbrzym z Manchesteru pod koniec kwietnia zdominował i znokautował w szóstej rundzie Dilliana Whyte'a. Po wszystkim zapowiedział, iż był to ostatni oficjalny występ w jego karierze i wróci co najwyżej na walki pokazowe.
Ogólnie trochę śmieszy mnie podejście ludzi którzy piszą że mistrzowie UFC wciągają nosem mistrzów boksu i wygrywają każda walkę z nimi...
z pewnością mistrz mma w boksie ma mniejsze szanse na wygraną niż bokser w mma
W boksie może tak ale jakbyś wyszedł na ulicy do Stipicia czy Jon Jones to mogłoby być inaczej
*
*
*
P-I-E-R-D-O-L-E-N-I-E. Biłeś się kiedyś na ulicy? Na ulicy to wygląda tak (szczególnie po alko i kiedy kręcisz się po dziwnych ulicach koło np. warszawskiego starego miasta), że gdy pierwszy cios wchodzi to on ustawia całą tę śmieszną "ustawkę". Czy ty myślisz, że taki Fury by się na ulicy tak szczypał i pieścił jak saper rozbrajając Wildera? Nie, on by wjechał lewym prawym i podbródkowym w takiego typowego Matiego, który myśli że jest silny, bo waży 100 kg. Z takimi leszczami to się można bawić jak z dziećmi. Postaw 5 piw każdemy kozakowi, z którym mógły się mierzyć Fury i postaw 5 piw Furemu, bo mówimy tu o ulicy. Fury jest mistrzem świata i na dzisiaj jak dla mnie nie najniebezpieczniejszym człowiekiem na planecie, ale najbardziej wkurwiającym, który śmiejąc ci się w pysk może ci zrobić KO. Wyszedłbym na solo pod knajpą z tym prymitywem Różańskim, Chisorą, Allenem, bo mimo iż są o klasę lepsi ode mnie to dalej jest szansa masa na masę i odpowiednie trafienie w tempo nawet zamykając oczy. Z Furym? No fucking way, bo gość widzi wszystko i jest niesmowicie wyrachowany w tym swoim boksie, on by cię wyciągnął na dystans aż byś dyszał rękawami i wtedy skończył. To jest inny boks.
- spodnie: jedną z przewag zawodnika MMA nad bokserem jest umiejętność wyprowadzania kopnięć, ale tu nie walczyłby w szortach tylko w jeansach tudzież innych długich spodniach utrudniających kopnięcie
- podłoże: co innego wylądować kolanami na macie, co innego na kostce brukowej, to pewnie też ogranicza arsenał wejść w nogi
ksywę miał „Wacek”, podobno był Szachem
w kablu miał sporo i żyły namiętne
bujał się w moro, komandos no pięknie
ja byłem skromny i gruba chudzina
poszło o słowo, laskę ta spina
jego nosiło, czuć było mięte
proste-sierpowe, miał elokwentne
on był snajperem, co bił rekordy
ja grałem w kapsle, curling te sporty
gadaliśmy długo jak na debacie
dość kiepsko wypadłem, wiecie-kumacie
walczyłem twardo, ambitnie i z weną
choć dzisiaj się wszyscy ze mnie to śmieją
trudno tak wyszło i co ja tu mogę?
co mogę to robię, choć nie jestem Bogiem
Siedem miliardów, ja jestem jeden
on jest ten drugi, zero i siedem
nie jest w butelce, a w żywej postaci
bije pierdoli, tym zawsze nas raczy
Tak było w boksie, a teraz w kulankach
czasami ktoś wpadnie, wbije na sankach
obali napadnie, prawie to zgwałci
przeważnie tak walczą, uliczni wariaci
skok na te witki, dolne a jakże
jak jesteś szybki, po drinach w barze
leżysz na górze na misjonarza
w pierwszej to turze, ci nic nie zagraża
panujesz i czujesz, że jesteś najlepszy
choć szumi pod deklem, pozycja dla leszczy
ciebie omija i stwierdza nam fakty
na TVN-ie, wieszczą te prawdy
o sporcie mówią, ględzą jak zwykle
Fury/Joshua/Usyk, coś pyknie
albo Ngannou, coś tam w parterze
Francis zapraszam, powaga ja wierzę!
Siedem miliardów, ja jestem jeden
on jest ten drugi, zero i siedem
nie jest w butelce, a w żywej postaci
bije pierdoli, tym zawsze nas raczy
Po prostu, cytując z tego filmu z Robertem de Niro (chyba Prawo Bronxu) - nic nie boli tak jak zmarnowany talent. A Ty masz talent. Najważniejsze : w tym co piszesz nie ma grafomaństwa, to jest celne, szczere, dowcipne, zwarte i co najważniejsze : jest rym, ale nie taki wymuszony tylko taki z jajem.
Podsumowując, mi to się b. podoba i martwi mnie jeżeli jest tak, że nie wychodzi to poza to forum.
NietrzezwyTomasz ustawiałeś sie ze mną wtedy na szachy jak nie wymiękasz to pisz gdzie i kiedy
*
*
*
Nie chce mi się kurwa, wymiękam. Kiedyś grałem sporo, po tej naszej dyskusji dla funu rozegrałem sobie 4-5 meczów online, ale to już nie to. Nie ma funu, a jak nie ma funu to po co to robić, juz wyrosłem z bójek i udowodniania komuś czegoś na siłę. Tak więc odpuszczam, ale złapać się przy okazji możemy. Czytałem z Twoich postów, że jesteś z Warszawy prawobrzeżnej więc blisko mnie. Pozdro.
Tomasz krótko w temacie frajerze, w Więzieniu miałem parówe do gęby ale to wiadomo każdy ma za świerzaka ja sie pytam czy masz jaja ustawić sie czy tylko nawijasz farmazonie
*
*
*
Ja nie wnikam co miałeś i nie oceniam. Na co mam się ustawić? Na szachy? Nie chce mi się, na Warcrafta 3 TFT mogę się z Tobą ustawić jak już chcesz online, a jak F2F to na Radzymińskiej jest taki spoko Lidl koło salonu Renault i tam mogę w Sobotę podjechać na zakupy i zbić piątkę jak masz taką potrzebę.
Wyrazy wdzięczności za komentarz, cóż pewnie cię rozczaruje, bo to rekreacyjna aktywność ale jako, że łaska losu na pstrym koniu jeździ, a jego koleje potrafią naruszyć niczym Wilder prawym sierpowym, to może okazać się boją, którą warto chwycić, aby nie zatonąć jak Titanic podczas rejsu.
"ale jako, że łaska losu na pstrym koniu jeździ, a jego koleje potrafią naruszyć niczym Wilder prawym sierpowym, to może okazać się boją, którą warto chwycić"
No to powiem tak, w razie czego masz pod ręką całkiem sporą/pewną boję, której możesz się chwycić i ta boja wydaje się być stabilna jak dobrze nadmuchany materac w basenie głębokim na 1m.
Ja bym to łapał a przynajmniej sprawdził jak to jest poleżeć na takim materacu - czy wywrotny itd, ryzyko żadne a może wyjść z tego coś fajnego, dla wszystkich, np. dla mnie. Gdyby w polskim rapie były właśnie takie teksty to bym zaczął go na poważnie słuchać.