CHISORA: ZNOKAUTUJĘ GO - PULEW: W 2016 ROKU ON TEŻ BYŁ AROGANCKI
- Cieszę się treningami, cieszę się promocją tego wszystkiego, a co najważniejsze kocham walczyć - mówi Dereck Chisora (32-12, 23 KO), który w sobotę spróbuje zrewanżować się Kubratowi Pulewowi (29-2, 14 KO) za punktową porażkę sześć lat temu.
- Dopóki dobrze się tym bawię, będę walczył. Jeśli przestanie mi to sprawiać przyjemność, wtedy odejdę na emeryturę. Tym razem pokonam Pulewa przed czasem. Znokautuję go na oczach swoich kibiców, gwarantuję to wam - zapowiada Chisora.
- On był trochę arogancki podczas konferencji. Pytanie jak on może cokolwiek gwarantować i jak może obiecywać, że mnie znokautuje? Na jakiej podstawie tak twierdzi? Ale przed naszą pierwszą walką Chisora również wydawał się arogancki, po wszystkim jednak się zmienił i stał się milszy. Tym razem też tak będzie. Jestem dobrze przygotowany - odpowiada bułgarska "Kobra".
- Odeślemy Chisorę na sportową emeryturę - dodał Iwajło Gocew, promotor Pulewa.
Jako rewanż zdecydowanie lepiej sprawdziłby się pojedynek Derecka z Heleniusem. Raz, że w pierwszej walce był wał, dwa, że Fin po wygranych z Kownackim ponownie w siebie uwierzył i zapewne walczyłby o zwycięstwo, a nie tylko o przetrwanie, jak swego czasu z Whytem. Walka mogłaby iść w obie strony i duże prawdopodobieństwo, że skończyłaby się przed czasem. A jak wyobrażam sobie pojedynek Chisory z Pulewem? Podobnie jak ich pierwsze starcie, czyli Bułgara punktującego lewym prostym, kradnącego rundy niewielkim wysiłkiem i dość bezradnego Derecka, nieudolnie próbującego urwać głowę Kubratowi podczas nielicznych zrywów. Oczywiście mogę się mylić (oby!), ale na papierze to jedno z gorszych możliwych do realizacji zestawień dla Del Boya. Zwłaszcza, że jego kariera zbliża się do końca, nie ma już szans na żaden pas, ale może dawać widowiskowe wojny, a z doświadczonym i bardzo dobrze wyszkolonym technicznie rywalem nie ma co spodziewać się fajerwerków w ringu.
A Kobrę zdecydowanie chętniej obejrzałbym w zestawieniu z jakimś innym Brytyjczykiem, najlepiej Joycem lub Dubois (oczywiście wiem, że stoi za nimi inny promotor), ale nie pogardziłbym też Whytem. A jeśli jakiś rewanż, to wolałbym młodego Fury'ego, który jednak rozwinął się przez te 4 lata i dziś ich walka mogłaby wyglądać inaczej.